Korzystasz w pracy z sieci do celów prywatnych? Naruszasz prawo

Korzystanie z internetu w czasie pracy do celów prywatnych może być złamaniem prawa - ostrzega ekspertka prawa pracy dr Monika Gładoch. Są jednak i tacy, którzy widzą w tym zjawisku jedynie problem kulturowy, możliwy do rozwiązania odpowiedniemu motywowaniu pracowników.

Korzystasz w pracy z sieci do celów prywatnych? Naruszasz prawo
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
SKOMENTUJ

Zdaniem Gładoch z Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, będącej też ekspertką Pracodawców RP, z pewnością do naruszenia prawa dochodzi, jeśli pracownik, który w czasie pracy korzysta prywatnie z internetu, jest zatrudniony w podstawowym systemie czasu pracy, czyli osiem godzin na dobę i przeciętnie 40 w tygodniu. Takie ograniczenie wynika z kodeksu pracy. Jego normy mówią, że w trakcie godzin pracy pracownik pozostaje w dyspozycji pracodawcy.

Drugą normą kodeksu pracy, z której - według Gładoch - wynika zakaz korzystania z internetu do celów prywatnych w trakcie pracy, jest nałożony na pracowników obowiązek dbałości o dobro zakładu pracy.

W tym przypadku chodzi konkretnie o odwiedzanie stron, które są mocno narażone na wirusy i inne zagrożenia. Gładoch powołuje się przy tym na wyniki Ogólnopolskiego Badania Pracowników "Internet w Pracy", przeprowadzonego pod patronatem Polskich Badań Internetu.

Wynika z nich, że co prawda pracownicy najczęściej w internecie wykonują czynności uchodzące za potencjalnie bezpieczne - sprawdzają prywatną pocztę elektroniczną i przeglądają strony www. Jednak część z badanych zadeklarowała, że odwiedza też witryny z zawartością erotyczną. Te są szczególnie narażone na wirusy. W ten sposób pracownik może narazić firmę na straty.

- Jeżeli pracownik ma świadomość, że naraża pracodawcę na szkodę, to narusza obowiązek dbania o dobro zakładu pracy - wskazała Gładoch. Wyjaśniła przy tym, że dowodem na wiedzę pracownika o zagrożeniu może być podpisanie przez niego odpowiedniego regulaminu czy zarządzenia.

Złamanie takiego regulaminu to naruszenie obowiązków pracowniczych. Kodeks pracy przewiduje za to upomnienie, naganę, a nawet zwolnienie z pracy. Możliwe jest też pozbawienie pracownika premii regulaminowej, ale tylko jeżeli jasno precyzują to warunki jej przyznawania.

Jednocześnie, według Gładoch, nawet jeśli wewnętrzne regulacje pracodawcy wyraźnie nie zakazują korzystania z internetu do celów prywatnych, może się okazać, że nie usprawiedliwia to pracowników. - Są takie orzeczenia sądu, że jeżeli złą praktykę pracodawca tolerował do pewnego czasu i wyciąga konsekwencje po pewnym czasie, to nie usprawiedliwia to pracownika - powiedziała Gładoch.

Jednocześnie - jej zdaniem - pracodawcy powinni być umiarkowani w tym, co robią. - Zbyt rygorystyczne przestrzeganie zakazów przez pracodawców nie zawsze służy budowaniu zasad współżycia społecznego w zakładzie pracy, o czym także stanowi kodeks pracy - ocenia Gładoch. Dodała, że w jej opinii zakazanie korzystania ze wszystkich stron internetowych, czy szpiegowanie aktywności pracowników w sieci w czasie pracy nie mieści się w zasadach współżycia społecznego.

Z drugiej strony Gładoch pochwala blokowanie przez pracodawców dostępu do najpopularniejszych serwisów społecznościowych i portali. - To jest najlepszy sposób, bo prawo nic wprost nie stanowi - oceniła.

Pytane przez PAP organizacje pracodawców nie mają zbiorczych danych nt. skali blokowania stron internetowych przez pracodawców. - Nie wiem, w ilu firmach jest blokowany dostęp do wybranych stron, jak portale społecznościowe, czy sklepy internetowe, a do tego założone są filtry na strony rozrywkowe. Sądzę, że pracodawcy nie chcą tym się chwalić, poza informowaniem o tym pracowników, bo mają taki obowiązek - mówi PAP Arkadiusz Protas, wiceprezes i rzecznik Business Centre Club.

Jego zdaniem, problem ma bardziej charakter kulturowy niż gospodarczy - pracownicy powinni wiedzieć, czego nie wypada robić. - Klucz leży nie tyle w systemie kontroli, ile w systemie motywowania pracowników do zaangażowania w pracę. Kiedy nie było internetu, do omijania obowiązków w pracy wykorzystywano telefon, gazety, czy korytarze na plotki. Zatem problem nie jest nowy, tylko doszła dodatkowa okazja do trwonienia czasu w pracy - ocenił Protas.

Wybrane dla Ciebie

Gigant z USA bankrutuje. Zamknie pół tysiąca sklepów
Gigant z USA bankrutuje. Zamknie pół tysiąca sklepów
Kierowcy będą musieli płacić? Parking przy jeziorze może być płatny
Kierowcy będą musieli płacić? Parking przy jeziorze może być płatny
Zamykają kultowy sklep rybny. Pojawiła się kartka. "Tu jest mój dom"
Zamykają kultowy sklep rybny. Pojawiła się kartka. "Tu jest mój dom"
Nowa usługa w popularnym dyskoncie. Nie trzeba szukać banku
Nowa usługa w popularnym dyskoncie. Nie trzeba szukać banku
To był największy sklep sportowy w mieście. Rozbierają go
To był największy sklep sportowy w mieście. Rozbierają go
Paczkomat "zwariował". Kobieta nie mogła odebrać przesyłki
Paczkomat "zwariował". Kobieta nie mogła odebrać przesyłki
Działkowicze siedzą na kapuście. Ceny ROD-ów idą w setki tysięcy
Działkowicze siedzą na kapuście. Ceny ROD-ów idą w setki tysięcy
W Niemczech upadają gospodarstwa rolne. A ma być jeszcze gorzej
W Niemczech upadają gospodarstwa rolne. A ma być jeszcze gorzej
Wynieś z piwnicy. Inaczej zapłacisz nawet 5 tys. zł kary
Wynieś z piwnicy. Inaczej zapłacisz nawet 5 tys. zł kary
Nawet 30 tys. zł kary. Groźna patologia wciąż popularna w Polsce
Nawet 30 tys. zł kary. Groźna patologia wciąż popularna w Polsce
Niemiecka marka odzieżowa upada. Ma sklepy w Polsce
Niemiecka marka odzieżowa upada. Ma sklepy w Polsce
Jak nie dopłacać za bagaż w samolocie? Rozwiązanie jest w markecie
Jak nie dopłacać za bagaż w samolocie? Rozwiązanie jest w markecie