Kradzieże w sklepach. Obowiązek noszenia maseczek rozzuchwalił złodziei
Przed koronawirusem złodzieje używali okularów i czapek z daszkiem, by ukrywać się przed monitoringiem sklepów. Teraz wystarczy, że dostosowują się do obowiązku zasłaniania ust i nosa. Maseczka utrudnia identyfikację złodzieja na nagraniach monitoringu.
29.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:29
Na problem zwraca uwagę branżowy portal wiadomoscihandlowe.pl, który wskazuje, że o ile kiedyś złodziej, by utrudnić identyfikację, zakładał kaptur, ciemne okulary, czy czapki z daszkiem, o tyle teraz wystarczy mu maseczka.
- Maseczki ułatwiają kradzież, bo dają złodziejom dużą anonimowość, przecież nawet nie wiadomo, czy kradnie kobieta, czy mężczyzna. Złodzieje dodatkowo wykorzystują fakt, że w czasie pandemii jest przyzwolenie na to, żeby towaru nie wkładać do koszyka, można go włożyć do własnej torby, a to również bardzo ułatwia kradzież - tłumaczy Ewa Pytkowska, regionalny dyrektor sprzedaży w Checkpoint Systems, firmie zajmującej się zabezpieczeniami antykradzieżowymi.
W trakcie pandemii część sklepów wprowadziły również kasy samoobsługowe. To również woda na młyn dla złodziei, którzy nabijają produkty na kasę, a potem wychodzą z nimi bez zapłacenia.
Z badań zleconych przez firmę Checkpoint wynika, że wskaźnik kradzieży w sklepach kształtuje się na poziomie 2 proc. wartości obrotów.