Kredyt we franku straszy i kusi
Kurs franka bije rekord notowań przekraczając 3,50 zł, a Sejm zaczyna prace nad możliwością spłaty kredytu walutowego w jak najbardziej dogodny dla klienta sposób, z pominięciem bankowego spreadu. Dla odważnych – wymarzony moment, aby wziąć kredyt we franku lub przewalutować kredyt złotowy właśnie na szwajcarską walutę i czekać, aż kredyt stopnieje wraz ze spadającym kursem.
12.07.2011 17:21
Klient zainteresowany kredytem we franku lub przewalutowaniem kredytu na CHF nie ma szansy na szeroką ofertę. Taki kredyt proponuje tylko siedem instytucji: Alior, BPH, DB PBC, mBank, MultiBank, Nordea i PKO BP. Spytaliśmy te banki jakie zarobki netto musi mieć małżeństwo z dużego miasta z jednym dzieckiem, przewalutować i refinansować kredyt w wysokości 400 tys. zł na 80 proc. wartości nieruchomości lub właśnie taki zaciągnąć.
Osoby refinansujące, czyli przenoszące kredyt z innego banku z myślą, aby zamienić go na frankowy, w BPH mogą liczyć na pominięcie 0,6 proc. prowizji, którą trzeba zapłacić przy zaciąganiu nowego kredytu. Refinansujących kredyt lepiej potraktuje też Nordea, udzieli go bez prowizji i z marżą niższą o 0,1 p.p. Pozostałe banki nie różnicują klientów na refinansujących i na nowo zaciągających kredyt.
Minimalne wpływy 5 tys. zł
Konieczne wpływy to min. 5 tys. zł w Aliorze i 5,3 tys. zł w Nordei. BPH oczekuje ok. 5,6 tys. zł, a PKO BP 6,1 tys. zł. Najwyższe wymagania ma DB PBC, gdzie – jak deklaruje bank – zainteresowani pożyczeniem franka muszą zarabiać co najmniej 16 tys. zł. W mBanku i MultiBanku wystarcza 7,55 tys. zł. W każdym przypadku rata kredytu jest znacznie poniżej połowy oczekiwanych dochodów netto klienta. I widać, że jeśli chodzi o relację raty kredytu do dochodów netto, to w przypadku kredytów frankowych banki już niemal wdrożyły w życie znowelizowaną Rekomendację S. Nowe zalecenia tej rekomendacji zaczną obowiązywać pod koniec roku i nakazują, aby rata kredytu walutowego nie przekraczała 42 proc. dochodów netto. Teraz, w przypadku osób z wpływami wyższymi niż średnia krajowa, jest to 65 proc., a dla osób z płacą na poziomie średniej krajowej lub niższym, 50 proc.
Marże od 2,3 do ponad 6 p.p.
Marża po cross sellu dla pokazanego przez nas kredytu na 80 proc. wartości nieruchomości waha się od 2,3 p.p. w BPH do 6,43 p.p. w PKO BP. Nordea Bank najaktywniej pożyczający obecnie w szwajcarskiej walucie liczy sobie 2,85 p.p., a mBank i MultiBank po 3,6 p.p.
Pożyczasz mało franków dostajesz dużo złotówek
Rekordowy kurs franka to idealny moment, żeby pożyczyć jak najmniej franków, a dostać jak najwięcej złotych. Na dodatek parlamentarzyści postanowili przyjść z pomocą spłacającym kredyty w walucie. Doszli do porozumienia ponad partyjnymi podziałami i chcą, aby banki umożliwiały spłatę kredytu w walucie w jakiej klient go zaciągnął, bez jakichkolwiek opłat za taką opcję. Kredytobiorca będzie mógł nadal spłacać kredyt na obecnych zasadach, czyli kupując walutę po kursie sprzedaży z dnia spłaty kredytu w banku kredytobiorcy, ale będzie miał także opcję zakupu walut w innych bankach, kantorze czy na internetowych platformach walutowych. Co szczególnie istotne będzie mógł to robić w dowolnie wybranym dniu, gdy uzna, że kurs jest atrakcyjny.
Wtorkowe rekordowe notowania franka dobrze widać w tabelach banków po stronie sprzedaży, czyli kursu spłaty kredytów, ale już kursy kupna po których zaciąga się kredyt znajdowały się znacznie niżej. Ale nawet przy notowaniu 3,39 zł za franka, aby uzyskać 400 tys. zł kredytu, wystarczy pożyczyć 118 tys. franków. Gdy notowania franka były rekordowo niskie, w połowie 2008 roku, z takiej puli franków nie udałoby się wycisnąć nawet 235 tys. zł.
O zmienności kursu franka nie trzeba nikogo przekonywać – w pesymistycznej wersji przy kursie 4 zł przedstawiony kredyt spuchnie nawet do ok. 470 tys. zł. Ale pamiętając, że zawsze po nocy przychodzi dzień i frank zacznie kosztować 3 zł z 400 tys. zł długu zrobi się 350 tys. zł, a gdy kurs spadnie do 2,5 zł będzie to już niecałe 300 tys. zł i to nie licząc spłaconego po drodze kapitału. Dojście do rekordowo niskiego kursu franka, z którym mieliśmy do czynienia w połowie 2008 roku, gdy kosztował 2 zł oznaczałoby, że klient ma do oddania zamiast 400 tys. zł ok. 230 tys. zł.
Przewalutowanie go wtedy na złotowy raz na zawsze zapewniłoby kredytobiorcy spłatę właśnie takiego długu i zrealizowanie marzenia o samo spłacającym się kredycie. Aby jednak iść pod prąd trzeba wykazać się sporą odwagą.
Halina Kochalska, Open Finance