Kryzys w Wenezueli. Ceny 20 razy wyższe od oficjalnych
"Taniej się nie da!" - nawołuje kobieta, która na targu w Caracas sprzedaje woreczki mąki po cenie dwudziestokrotnie wyższej niż oficjalna, rządowa. Targ funkcjonuje w największej faweli Ameryki Łacińskiej Petare, skąd zniknęli ostatnio kontrolerzy.
Handlujący okupują kilka kilometrów chodników, na których wykładają najbardziej poszukiwane towary, głównie produkty spożywcze i środki czystości.
Kilogramowy woreczek ryżu zachwalanego przez młodego sprzedawcę, który przechadza się wśród tłumu, ma wypisaną na opakowaniu oficjalną cenę "120 boliwarów". "Z ręki" kosztuje 2,4 tys. boliwarów.
Oficjalne ceny produktów żywnościowych za opakowanie, ustanowione przez instytucję zwaną Sundade (Zarząd do spraw Ochrony Praw Społeczno-Ekonomicznych Ludności), są od pięciu do stu razy niższe niż na bazarze, pod warunkiem, że uda się je "upolować" w sklepie.
Skąd pochodzi towar oferowany na targach przez "bachaqueros" - jak nazywają Wenezuelczycy w karaibskim żargonie hiszpańskim ulicznych sprzedawców?
Jednym ze źródeł są supermarkety zaopatrywane przez rządową sieć handlową, gdzie prywatni sprzedawcy wystają godzinami, aby czatować na produkty po oficjalnych cenach, jak się to często działo za czasów "gospodarki planowej" w krajach socjalistycznych.
Wenezuelski ekonomista Luis Vicente Leon wyjaśnia działanie mechanizmów spekulacyjnych w swym kraju, który ma największe na świecie rezerwy ropy naftowej, przede wszystkim spadkiem cen i zapotrzebowania na ropę na rynkach światowych.
To sprawia - według niego - że ceny produktów żywnościowych i wielu innych na czarnym rynku są dziś w Wenezueli 50 do 60 razy wyższe od oficjalnych.
Ostatnio inspektorzy Sundade pojawili się na bazarze w Petare 14 lipca i zarekwirowali około tony produktów spożywczych, których ostry niedostatek odczuwa się w sklepach.
Według oficjalnego komunikatu rządowego zatrzymano 29 osób pod zarzutem uprawiania spekulacji. Jako jeden z jej przykładów podano, że uliczny handlarz sprzedawał mydełka, które kosztują według oficjalnego cennika 10 boliwarów za sztukę, po 1 tys. boliwarów, czyli ze stukrotnym przebiciem.
Jednak odsprzedażą produktów kupowanych po oficjalnych cenach zajmują się nie tylko osoby, które zaczęły trudnić się zawodowo tego rodzaju handlem. Również kobiety prowadzące dom, samotni mężczyźni lub inne osoby niezwiązane zawodowo z handlem spieniężają na targu w dzielnicy Petare ze znacznym zyskiem towary, które udało się im upolować po oficjalnych cenach. Próbują utrzymać w ten sposób jako taką równowagę w domowym budżecie.