Kultowa przekąska podbija polskie podniebienia... na nowo
Amerykanie mają burgera, Niemcy - wursta, a Polacy - zapiekankę. Kultowy fast food PRL-u właśnie wraca u nas do łask. Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe lokale, serwujące przysmak.
Zapiekanka jest polskim wynalazkiem, pojawiła się w latach 70. XX wieku. Oprócz frytek był to najbardziej popularny w Polsce street food. Pierwotnie serwowany w formie podłużnej bułki z farszem cebulowo-pieczarkowym, czasem okraszonym serem.
Powstające obecnie lokale bazują na sentymencie, ale okazuje się, że trafiają też w gusta młodego pokolenia.
- Przychodzi do nas sporo osób w średnim wieku, które wspominają zapiekanki sprzed kilkunastu lat - przyznaje w rozmowie z WP.PL Daniel Wesołowski z kieleckiej Fabryki Zapiekanek.
Natomiast Tomasz Nuckowski, właściciel Zapiekanki Snack Bus, zauważa, że przychodzą do niego po zapiekanki 40- i 50-latkowie, którzy szukają oryginalnego smaku minionej epoki, ale oprócz nich zapiekanki chętnie kupują pracownicy korporacji, uczniowie szkół i studenci, którzy zauważają trend i szybko się przekonują, że "polskie" nie znaczy wcale "gorsze", wręcz na odwrót.
Sebastian Świerk, właściciel warszawskich Zapiexów Luksusowych, był jednak nieco zaskoczony grupą wiekową, która odwiedza jego lokal.
- Początkowo założyliśmy, że grupą docelową dla naszego lokalu będą ludzie w wieku 17-24 lata. Okazało się, że najczęściej odwiedzają nas osoby w wieku 25-40 lat, a więc często tacy, którzy pamiętają smak zapiekanki z PRL.
Ale cena!
Poza sentymentem do zapiekanki z PRL bardzo ważną kwestią jest cena. W zależności od miasta i lokalu zapłacimy od około 5 zł (długość ok. 25 cm) do 15 zł (długość ok. 50 cm). Jak twierdzą nasi rozmówcy, nie to jest argumentem przemawiającym za tym daniem. Według Daniela Wesołowskiego zapiekanki pojawiały się przecież w innych punktach, gdzie oferowanych jest wiele różnych pozycji w menu. Jednak ich jakość pozostawiała często wiele do życzenia.
- Oryginalnie były świetną wizytówką Polski w minionej epoce. Później zachłysnęliśmy się trochę Europą i "wielkim światem", rynek zalały kebaby, następnie burgery, zapiekanki zeszły do poziomu taniej mrożonki odgrzewanej w mikrofali. Nic dziwnego, że ich kult w tym okresie bardzo ucierpiał - podkreśla Tomasz Nuckowski
Oferowane w nowo otwieranych lokalach przekąski mają tę przewagę, że są wytwarzane z wyselekcjonowanych składników oraz przygotowywane na oczach klientów. Konsument widzi krok po kroku, co się dzieje z jego bułką i dodatkami.
- Klienci są zadowoleni, że mogą zjeść smaczną zapiekankę prosto z pieca, robioną od podstaw na ich oczach - mówi WP.PL Wesołowski.
Co dodatkowo przyciąga, to krótki czas przygotowania dania.
Zdaniem Sebastiana Świerka szybkość podania zapiekanki ma olbrzymie znaczenie.
- Zawsze staramy się, aby klient otrzymał swoją bułkę jak najszybciej. Nawet przy obłożeniu ok. 40-50 osób, co się czasem zdarza, czas oczekiwania wynosi nie więcej niż kilkanaście minut.
Ser i pieczarki podstawą zapiekanki
Klasyczna zapiekanka to nadal bułka z dodatkami. W typowej zapiekance musi znaleźć się ser (obowiązkowo Gouda) oraz pieczarki, podane na odpowiednio dobranym pieczywie. Zmieniło się podejście. Bułka jest świeża, bez ulepszaczy. Warzywa najlepszej jakości.
Pytani przez nas właściciele restauracji próbują wyróżnić się na tle konkurencji, oferując klientom jak największy wybór.
- Obecnie wprowadziłem ciemne pieczywo, jest to mieszanka razowej i żytniej mąki palonej. Stawiamy na świeżość i jakość składników. Mrożony jest jedynie szpinak i krewetki koktajlowe - informuje Wirtualną Polskę Paweł Janik, współzałożyciel i obecny właściciel łódzkiej Zapiekarni, która w menu ma 40 rodzajów zapiekanek.
- Sami przygotowujemy pieczarki, które kładziemy na nasze zapiekanki. Niczego nie ukrywamy, każdy widzi na własne oczy, co będzie jadł i jak jego zapiekanka powstaje, trafia do pieca i na końcu chrupiąca gorąca podawana jest do ręki klienta - mówi Wesołowski.
Dla Tomasza Nuckowskiego najważniejsza jest świeżość pieczarek. W jego lokalach używa się tylko tych pierwszego gatunku. Ponadto ser musi być wysokiej jakości i w 100 proc. oryginał, absolutnie nie wyrób seropodobny. Do tego odpowiednio dobierane jest pieczywo.
Powrót do korzeni czy chwilowa moda?
Pytanie, które samo się nasuwa - czy obecnie trwający szał na zapiekanki nie wygaśnie, tak jak było m.in. z kebabami. Po pierwszej fazie zachwytu i wysypie lokali, ostały się jedynie placówki najlepsze i najbardziej konkurencyjne. Wielu z nich już na mapie gastronomicznej nie ujrzymy.
- Nie można zapomnieć o chińskim jedzeniu i pizzie. Wszystkie te produkty zostają na rynku i mają swoich wiernych klientów. Najpierw jest boom, a potem zostają tylko ci, którzy są najlepsi. Myślę, że tak samo będzie z zapiekankami, jak przyjdzie moda na coś innego - uważa Paweł Janik.
Podobnego zdania jest Tomasz Nuckowski, twierdząc, że po każdym odłamie gastronomii, po każdym trendzie zostaje parę firm, które najlepiej zajmują się swoim fachem.
- Na rynku pojawia się wiele lokali, które oferują zapiekanki. Znajdziemy je również już tam, gdzie ich do tej pory nie było. Ich jakość pozostawia czasem wiele do życzenia. Koniec końców to i tak klienci zorientują się, gdzie mogą dostać smaczne jedzenie. I właśnie te lokale przetrwają - konkluduje Sebastian Świerk.