Wzięła mieszkania na kredyt, klientów nie ma. "Dramat"

Pani Ola kupiła w trakcie boomu mieszkaniowego dwa lokale. Zaciągnęła w tym celu kredyt w banku, licząc na wzrost wartości nieruchomości i ich szybką sprzedaż. Teraz nie może znaleźć nabywców. - Ludzie chyba po prostu nie mają teraz pieniędzy - mówi fliperka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Kupiła dwa mieszkania na kredyt. Nie może ich sprzedać. "Dramat"
Kupiła dwa mieszkania na kredyt. Nie może ich sprzedać. "Dramat"
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
oprac. AS

Flipping to zjawisko, które nabrało popularności w ostatnich latach dzięki szybkiemu wzrostowi cen mieszkań. Inwestorzy odkupują od właścicieli nieruchomości z rynku wtórnego, wkładają pieniądze w poprawę standardu lokalu, a następnie sprzedają go z dużym zyskiem.

Taki sposób pomnażania kapitału wydawał się bardzo kuszący. W czasach, gdy nieruchomości sprzedawały się jak świeże bułeczki, ryzyko utraty pieniędzy było znikome. Pojawiły się nawet szkolenia z zarabiania na wzrostach cen lokali mieszkalnych. Stagnacja na rynku sprawiła jednak, że wielu fliperów zostało ze swoimi inwestycjami i nie są w stanie ich sprzedać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

To straszy Polaków na zakupach. "Niech mi pan nawet nic nie mówi"

"Gazeta Wyborcza" opisuje jeden z takich przypadków. Ola Polipa odziedziczyła jedno mieszkanie po babci, a dwa kolejne kupiła na kredyt. Na żaden z lokali nie może teraz znaleźć nabywcy.

"Trzy mieszkania wystawione i praktycznie zero telefonów. Jak dzwonią, to wyłącznie ludzie, którzy negocjują cenę, z miejsca o 10 proc. I tak sama obniżam, ale to nic nie daje. Ludzie chyba po prostu nie mają teraz pieniędzy" – przyznaje fliperka w rozmowie z GW.

Inwestorka szacuje, że po doliczeniu podatków i opłat czynszowych za mieszkania, nawet sprzedanie nieruchomości z zyskiem może nie wystarczyć, by na nich realnie zarobić. Tylko w jednym z lokali, dodaje, czynsz wynosi 900 zł miesięcznie. - Gdy ktoś wziął pożyczki, żeby kupić kilka mieszkań, a teraz nie może ich sprzedać za tyle, za ile chciał, ma naprawdę pod górkę. Dramat - tłumaczy Ola Polipa.

Ceny mieszkań spadają

Według raportu przygotowanego przez GetHome.pl, w listopadzie ubiegłego roku ceny mieszkań na rynku wtórnym obniżyły się w największych miastach Polski. Obserwowano to w miejscowościach takich jak Warszawa, Kraków czy Poznań, a także na Śląsku.

Eksperci wyrażają opinię, że obniżenie cen na rynku wtórnym może wynikać z większej liczby mieszkań dostępnych na rynku pierwotnym, co z kolei wpływa na wzrost konkurencji. Deweloperzy oferują różnorodne bonusy, aby przyciągnąć klientów. W Warszawie liczba nowo dostępnych mieszkań zwiększyła się o 3 proc., co doprowadziło do tego, że pod koniec 2024 r. dostępnych było blisko 15,7 tys. lokali.

Ponadto, na rynku wtórnym liczba ofert uległa zwiększeniu o 3 proc., co oznacza wzrost z 19,4 tys. do 20 tys. dostępnych mieszkań. Podobne zmiany odnotowano również we Wrocławiu, Łodzi, Poznaniu i Trójmieście. Wyjątkową sytuację stanowi Kraków, gdzie liczba ofert zmalała, podczas gdy w Katowicach sytuacja pozostała stabilna.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (86)