Kupiła seler w Lidlu. W domu przeżyła chwile grozy
Poznanianka wybrała się do Lidla i myślała, że będą to zakupy, jak każde inne. O tym, jak bardzo się myliła, przekonała się dopiero w domu. W selerze naciowym znalazła węża. Po konsultacji z ekspertami okazało się, że może mieć do czynienia z bardzo groźnym stworzeniem.
Historia klientki została opisana na profilu "Poznaniator" na Facebooku. "Umarłabym, nawet nie musiałby mnie ukąsić" - czytamy wśród komentarzy pod internetowym wpisem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Otwarcie Shein w Polsce. Kolejki przed kontrowersyjnym sklepem
W selerze z Lidla znalazła węża
"Taka ciekawostka. Kupiłam seler naciowy w Lidlu i przy przekrojeniu wypełzła stamtąd mała żmijka" - relacjonowała klientka. Dołączyła też zdjęcia małego, beżowego węża na blacie kuchennym.
Poznanianka próbowała szukać pomocy, bo nie wiedziała, z jakim zwierzęciem ma do czynienia. Od specjalistów z ZOO i schroniska dla zwierząt miała usłyszeć, że przyniosła do domu "paskudnie jadowity gatunek". Była to żararaka.
"Straż umywa ręce, schronisko nie wie, co zrobić, to skąd ja mam wiedzieć. Może Eko-patrol przyjedzie, ale kiedy nie wiadomo" - dodała.
W kolejnym wpisie czytamy, że ostatecznie wężem zajęli się funkcjonariusze Eko-patrolu, którzy przekazali go pod opiekę Fundacji Epicrates. Ostatecznie okazało się, że nie był to śmiertelnie groźny wąż, tylko młody zaskroniec żmijowy. Przyjechał do Polski w selerze naciowym z Hiszpanii.
"Przynajmniej chwilę pobył sobie dzikim i niebezpiecznym zwierzęciem. Każdemu się należy chwilka sławy" - skomentowała jedna z użytkowniczek.
Klientka oszukana na pietruszce
To jednak niejedyna zaskakująca historia z marketów w ostatnim czasie. Zaledwie wczoraj informowaliśmy w WP o klientce, która kupiła pietruszkę, ale po przyjściu do domu okazało się, że to pasternak. Problem polegał na tym, że sklep sprzedawał to warzywo pod plakietką "pietruszka" i kobieta zapłaciła za nie 14,99 zł/kg.
Po przyjściu do domu okazało się, że została oszukana dwukrotnie. ""Już w trakcie obierania czułam, że jest coraz miększy. W sklepie wydawał się w porządku, ale pod skórą zobaczyłam zepsute warzywo" - relacjonowała.