"Kuroniówka " nieeuropejska
Od 1 czerwca bezrobotni w Polsce otrzymują zasiłek wyższy o 5 zł. Świadczenie wynosi więc
538, 30 zł brutto. Mimo podwyżki Polska „kuroniówka” należy do najniższych w Europie.
Na Zachodzie bezrobotni otrzymują tyle, ile wynosi minimalne wynagrodzenie lub niewiele mniej, czyli kilka tysięcy euro. Zasiłek pozwala na normalne życie i szukanie pracy przez kilka miesięcy. Irene z Frankfurtu nad Odrą otrzymuje w przeliczeniu na złotówki prawie 13 tys. złotych.
- Straciłam pracę, bo firma w której pracowałam przekształciła się, zredukowano zatrudnienie. Ale nie martwię się, bezrobocie nie jest katastrofą. Wiem, że znajdę pracę, tymczasem wybieram się na kilkutygodniowy wypoczynek, gdzieś na tropikalne wyspy – twierdzi Irene Bauer, pracowała na kierowniczym stanowisku w firmie architektonicznej, ma 57 lat.
Nie gorzej jest w innych zachodnich krajach europejskich. Gabriel pracowała jako sekretarka w jednej z paryskich firm. Właściciel zlikwidował przedsiębiorstwo i zwolnił pracowników.
- No cóż, byłam zła, ale tak bywa z firmami, powstają, są likwidowane, to normalne. Poradzę sobie, jestem dobrym pracownikiem. Bezrobocie nie jest dla mnie jakimś kataklizmem, to tylko etap w życiu pracowniczym. Mój zasiłek ze wszystkimi świadczeniami wynosi 2 tys. euro ( ok. 8 tys. zł – przyp. red.) – wyjaśnia Gabriel Chamoret, ma 39 lat.
W Irlandii zasiłek w przeliczeniu na złotówki wynosi ok. 2500 zł, a Anglii zaś – 1260 zł. W Polsce osoby bez pracy mogą tylko pomarzyć o wyjeździe. Dla nich bezrobocie zawsze kojarzy się z wręcz z tragedią życiową.
- Po likwidacji sklepu straciłam pracę. Szukam pracy w gastronomii od kilku miesięcy. Znajduję oferty, ale na spotkaniu okazuję się, że właściciele restauracji szuka kogoś młodszego. Mimo, że mam referencje i kilkunastoletnie doświadczenie odchodzę z kwitkiem. Pieniądze z kuroniówki ledwo wystarczają na utrzymanie – wyjaśnia Grażyna Kidach, 40 –letnia była kelnerka.