Trwa ładowanie...

Ludzie, którzy rzucili korporacje i są szczęśliwi

Krzysztof Stypułkowski i Tomasz Sienkiewicz rzucili korporacje. Założyli własny biznes – firmę produkującą czekoladę. Przyznają, że robią coś, co ma sens i co daje im ogromną satysfakcję. Ryzyko się opłaciło.

Ludzie, którzy rzucili korporacje i są szczęśliwiŹródło: Beata i Marek Majewscy/urloplany.pl
d1c9ei6
d1c9ei6

Beata z Markiem przekonali się, że własny biznes to ciężka orka, która osłabia i podcina skrzydła. W efekcie jednak wysiłek się opłaca.

- Były takie chwile, że żałowaliśmy, ale to były tylko chwile – wspomina Beata. - Tak się na przykład zdarzyło, gdy reklama jednego z naszych partnerów została zaatakowana przez złośliwe oprogramowanie i Google zbanował wszystkie serwisy z nim współpracujące, a więc i nas. Kilka miesięcy zajęło nam, by wrócić na poprzednie miejsce w wyszukiwarce. Albo, gdy z umowy nagle wycofał się duży reklamodawca. Opadły nam wtedy ręce, ale tylko na chwilę. Nasza praca przestała być pracą, a stała się przyjemnością - to najważniejsza zmiana. Portal turystyczny można prowadzić z każdego miejsca na Ziemi - wystarczy komputer i dostęp do internetu.
To często praca w terenie - niedawno z komputerami i aparatami w plecakach objechaliśmy całą Gruzję, w ubiegłym miesiącu wróciliśmy z Norwegii, teraz jedziemy do Pragi, a na jesień planujemy już marszrutę po Serbii, Czarnogórze, Bośni i Hercegowinie. Wreszcie wiemy co to nienormowany czas pracy w praktyce, a nie tylko w teorii. Nie krzyczy nam nad uchem nie zawsze kompetentny szef, jak zrobimy błąd to sami musimy go naprawić.
Mamy więcej czasu dla siebie i ochoty do życia. Teraz portal przejął już w całości mój mąż, a mnie się na tyle spodobał turystyczny biznes, że rozwijam kolejny projekt.

Dlaczego przestają być "korpoludkami"?

Coraz częściej słyszymy o ludziach, którzy uwolnili się z silnych objęć korporacji. Podjęli ryzyko, które się im niewątpliwie opłaciło. Oczywiście pójście „na swoje” wiąże się z wieloma obawami. Tym bardziej, że na taki krok decydują się zwykle osoby, które wspięły się już po szczeblach firmowej drabiny i zupełnie nieźle zarabiają. Jednak nawet na najwyższych stanowiskach czują się jedynie trybikiem wielkiej machiny i razi ich dehumanizacja pracy. Przychodzi więc czas, kiedy mówią sobie: stop. Impulsem jest zwykle brak czasu dla najbliższych, choroba lub brak perspektyw rozwoju. Są i tacy, którzy zdają sobie sprawę, że właśnie przez pracę w korporacji nie założyli rodzinny lub ją utracili. Na własne życzenie przestają być „korpoludkami”. Choć początki na nowej, własnej ścieżce zawodowej bywają trudne, są szczęśliwi.

ml /AK/WP.PL

d1c9ei6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1c9ei6