Małżonek zarabiający na rozbieraniu? 66% internautów nie ma nic przeciwko!
Żona, która tańczy w nocnym lokalu albo mąż, który zarabia jako „facet do towarzystwa”. Czy przeszkadzałoby Ci, gdyby Twoja „druga połówka” zarabiała w kontrowersyjny sposób?
18.08.2010 | aktual.: 06.06.2018 14:40
fot. AFP
Żona, która tańczy w nocnym lokalu albo mąż, który zarabia jako „facet do towarzystwa”. Czy przeszkadzałoby Ci, gdyby Twoja „druga połówka” zarabiała w kontrowersyjny sposób?
A gdyby świadczyła usługi seksualne, jednocześnie zapewniając że robi to wyłącznie dla pieniędzy i Waszego wspólnego dobra? Z sondażu, który przeprowadziliśmy w serwisie Praca.wp.pl, wynika że 66% internatów nie miałoby nic przeciwko temu, by małżonek (małżonka) zarabiał jako tancerz erotyczny, 24% osób całkowicie wyklucza związek z taką osobą, a 10% odpowiedziało w ankiecie, że chciałoby takiego męża lub żonę, bo … „nie obawiałoby się o swój byt i taka osoba jest po prostu bardziej seksowna”. W ankiecie głosowało 12 761 osób.
Narzeczony nie ma nic przeciwko
Irmina od kilku lat tańczy w jednym w gdańskich klubów. Mówi, że to nie striptiz, chociaż na scenie paraduje tylko w ozdobnych majtkach, a na głowie ma stylizowany czarny cylinder. Na występy przychodzą najczęściej mężczyźni, w klubie urządzają wieczory kawalerskie. Irmina ma chłopaka, jest z nim zaręczona, ślub planuje na Boże Narodzenie. Jej narzeczony wie czym trudni się dziewczyna i nie ma nic przeciwko.
Zdrady zdarzają się w każdej branży
- Poznaliśmy się w tym klubie. Początkowo to była luźna znajomość, ale zakochałem się, jesteśmy ze sobą już od 5 lat. Irmina nigdy nie przekroczyła granicy. Zdarza się, że klienci klubu składają jej oferty seksualne albo są nachalni, ale w takich sytuacjach uaktywniają się ochroniarze. To takie ryzyko zawodowe. Czy boję się, że mnie zdradzi? Mam do niej zaufanie. A zdrady zdarzają się niezależnie od tego jak się zarabia i gdzie się pracuje – twierdzi Jacek Zabłocki, biznesmen, ma m.in. firmę internetową, handluje sprzętem elektronicznym, ma też komis w Gdańsku.
Joanna Ambroziak, psychoterapeuta i seksuolog twierdzi, że związki, w których jedna ze stron zarabia świadcząc usługi seksualne, wykonując taniec erotyczny lub będąc osobą do towarzystwa, mają małe szanse na przetrwanie.
- Częściej partnera, który zarabia na seksie, tolerują osoby ze skłonnościami poligamicznymi. Na przykład mężczyzna, który sam ma kilka kochanek nie ma nic przeciwko partnerce- prostytutce czy tancerce erotycznej. Często partner sam zarabia w podobny sposób, działa w branży rozrywkowej. Jednak takie związki nie trwają długo, tylko kilka miesięcy. Te związki opierają się przede wszystkim na seksie, gdy pojawia się znudzenie, związek się rozpada – uważa Ambroziak.
Ekonomistka, która pozuje nago
Zaprzeczeniem tego stanowiska jest Adam i Joanna. Nie mają ślubu, ale są ze sobą od 12 lat. Mają 3-letniego synka. On jest architektem, ona pozuje do zdjęć erotycznych. - Po prostu na takich zdjęciach mogę zarobić więcej niż pracując w wyuczonym zawodzie. Ukończyłam ekonomię na Uniwersytecie Gdańskim, jeszcze na studiach poznałam Adama. Pracowałam przez kilka lat jako asystentka, potem byłam przedstawicielką handlową. Któregoś razu znajomy zaproponował zdjęcia, dużo zarobiłam, po jakimś czasie skupiłam się tylko na pozowaniu. Robię to, na czym można zarobić więcej, to chyba logiczne – tłumaczy.
Adam nie ma nic przeciwko. Uważa nawet, że to czym zajmuje się Joanna jest … podniecające.
- Joanna to piękna kobieta i świetnie wychodzi na zdjęciach. A jeśli jeszcze ktoś za te zdjęcia chce płacić, to trzeba tylko się cieszyć. Dziś na rozrywce czy erotyce się zarabia, to branża, która pozwala żyć wielu ludziom. Nie ma potrzeby reagować przesadnie. Poza tym każdy z nas w jakiś sposób się sprzedaje. Chciałbym robić ambitne projekty, ale robię głównie takie, na które mam zamówienie, z tego żyję – mówi Adam.
Taniec - tak, prostytucja - nie
Na forach internauci ostro komentują ten temat. Na przykład piszą, że taki związek jest chory, perwersyjny - z kimś, kto się rozbiera dla pieniędzy nie można budować prawdziwej rodziny. W głosowaniu internauci przyznawali (66%), że mogliby się zgodzić, by małżonek zarabiał jako striptizer (striptizerka), najczęściej jednak wykluczają jego prostytuowanie się.
Krzysztof Winnicki