Mimo niskich cen ropy inwestorzy obawiają się o przyszłe dostawy
Mimo że ceny ropy naftowej są bardzo niskie - w przypadku Brent spadły do ok. 100 USD za baryłkę - inwestorzy obawiają się, że w przyszłości pojawią się problemy z dostawami surowca - pisze "Financial Times". Część ekspertów uważa jednak, że ropy nie zabraknie.
23.08.2014 | aktual.: 23.08.2014 11:30
Wielu analityków podkreśla, że spadek cen ropy w ciągu ostatnich tygodni jest sprzeczny z logiką rynku. Północny Irak został zajęty przez dżihadystów, których siły dotarły w okolice kontrolowanych przez Kurdów pól naftowych. Na wschodniej Ukrainie trwają walki pomiędzy siłami rządowymi i separatystami, a Zachód nałożył sankcje na rosyjski sektor naftowy. Trwa też konflikt na Bliskim Wschodzie pomiędzy Izraelczykami i Palestyńczykami.
Pomimo tego baryłka ropy Brent kosztuje obecnie nieco ponad 100 dolarów, choć jeszcze w połowie czerwca cena sięgała 115 dolarów. Część ekspertów tłumaczy, że ofensywa dżihadystów nie odtarła do południowego Iraku, gdzie znajdują się roponośne pola, z których surowiec wysłany jest na światowe rynki. Podkreślają też, że stabilizacja sytuacji w Libii rodzi nadzieje na długookresowy wzrost wydobycia i eksportu z tego północnoafrykańskiego kraju.
Analityk rynku e-petrol.pl Jakub Bogucki uważa, że w najbliższym czasie ceny ropy nie będą rosły z uwagi na wyższą podaż surowca. "Nie ma silnego impulsu dla wzrostu cen. Nie byłbym zaskoczony, gdyby cena baryłki Brent zeszła poniżej 100 dolarów. Myślę, że gdyby oscylowała wokół 100 dolarów za baryłkę, byłoby to korzystne zarówno dla krajów eksportujących, jaki i odbierających ropę. Arabia Saudyjska zawsze wskazywała, że to poziom godziwego zarobku dla eksporterów, a jednocześnie poziom akceptowalny dla światowych gospodarek" - powiedział. Bogucki spodziewa się, że w przyszłym roku cena baryłki będzie w granicach 95-100 dolarów.
Cytowana przez "Financial Times" ekspertka ds. rynku ropy Amrita Sen wskazuje również na nadpodaż surowca na rynku, która ma związek ze wzrostem wydobycia ropy łupkowej w USA i mniejszym popytem na surowiec w europejskich rafineriach. Przez ostatnie trzy lata ceny ropy Brent w kontraktach krótkoterminowych były wyższe niż w kontraktach długoterminowych. Obecnie ten trend się odwrócił. Kontrakty futures zapadające na koniec tego roku są dziś o 10 dolarów za baryłkę wyższe, niż jeszcze na początku roku - informuje gazeta.
Sen jest bardziej sceptyczna niż Bogucki. "Biorąc pod uwagę rok 2016 i późniejsze lata, wydarzenia w Iraku, Rosji, a także innych regionach świata mogą mieć wpływ na wydobycie surowca" - podkreśla. Podobnie uważa Tom Nelson, manager w Investec Asset Management's Global Energy Fund. "Dla inwestorów i producentów ropy myślących długoterminowo (...), to dużo bardziej ważne, niż patrzenie na kontrakty krótkoterminowe. Jeśli spojrzymy na rok 2016 i późniejsze lata, to pojawiają się obawy o to, skąd będą pochodziły dostawy ropy naftowej" - powiedział Nelson cytowany przez "Financial Times".
Nelson prognozuje, że cena baryłki ropy Brent w przyszłym roku sięgnie 115 dolarów, a pod koniec dekady 130 - 150 dolarów. Analitycy, którzy są większymi optymistami wskazują, że jakiekolwiek przerwy w dostawach może zrekompensować wzrost produkcji nie tylko ze złóż łupkowy w USA i Kanadzie, ale także w innych krajach rozwijających się, które szukają i chcą wydobywać ropę łupkową. Chodzi np. o Meksyk.
"Wydobycie niekonwencjonalne ropy będzie rosło znacząco w USA w ciągu najbliższych kilku lat. Będzie także rozszerzać się na inne części świata" - mówi ekonomista Thomas Pugh z Capital Economics, cytowany przez "FT". Spodziewa się, że w przyszłym roku ceny ropy Brent będą o 10 dolarów niższe.
Popyt na ropę jednak cały czas rośnie. Obecnie wynosi ok. 90 mln baryłek dziennie i ma wzrosnąć na koniec dekady do ok. 100 mln baryłek dziennie. Wiąże się to z rosnącą siłą gospodarczą takich krajów jak Chiny czy Indie. Jednocześnie wyczerpują się złoża konwencjonalne w Rosji, a koszty wydobycia ropy ze skał łupkowych w USA, piasków roponośnych w Kanadzie czy podwodnych złóż u wybrzeży Brazylii są bardzo wysokie. To może być czynnik, który będzie utrzymywał ceny na wysokim poziomie.
Łukasz Osiński