Minister Barbara Kudrycka: więcej zaufania!
Z prof. Barbarą Kudrycką, minister nauki i szkolnictwa wyższego, rozmawiają Wojciech Kuśpik i Jan Bazyl Lipszyc.
23.07.2010 | aktual.: 23.07.2010 13:10
- Wydatki Polski z budżetu państwa na naukę i badania są, w relacji do PKB, jednymi z najniższych w UE. O czym to świadczy i co to powoduje?
- Polskie nakłady na naukę niewątpliwie są mniejsze, niż byśmy sobie tego życzyli. Nie zapominajmy jednak, że rząd uznał naukę za jeden ze swoich priorytetów i konsekwentnymi decyzjami bardzo wyraźnie zwiększa pulę publicznych środków na badania. Wydatki budżetowe na naukę w 2009 r. wzrosły aż o 23 proc. Mimo kryzysu gospodarczego, podtrzymujemy wzrost wydatków na naukę także w 2010 roku.
Nie wolno wreszcie zapominać o tym, że naukę bardzo szerokim strumieniem zasilają fundusze strukturalne, które są przecież także środkami publicznymi.
Najistotniejszym problemem jednak jest to, że w Polsce mamy wciąż zbyt małą świadomość, że nie tylko budżet państwa powinien być źródłem finansowania badań nad nowymi technologiami, ale także przemysł. W krajach rozwiniętych finansowanie nauki z tego źródła jest wyższe niż z budżetu, średnio przemysł finansuje naukę w 60 proc., nakłady publiczne stanowią około 40 proc.
- W Polsce ten mechanizm nie działa. Biznes ma niewielki udział w finansowaniu badań naukowych. Dlaczego? I dzieje się tak od lat, odkąd sięgamy pamięcią.
- Jest jeden powód, mający bardzo duże znaczenie i wynikający z przeszłości. My Polacy zbyt często nie mamy do siebie zaufania. Nie ma go więc też w wystarczającym stopniu ani nauka do przemysłu, ani przemysł do nauki. Ten problem pojawił się wyraźnie, gdy mieliśmy finansować laboratoria dla jednostek prowadzących wspólne badania - dla dwóch, trzech instytutów, wydziałów czy przedsiębiorców. Dostaliśmy dwa razy mniej wniosków na wspólne przedsięwzięcia niż na indywidualne.
Poza tym dopiero zaczynają wchodzić na rynek instytucje, które łączą naukę i przemysł, takie jak anioły biznesu i menedżerowie innowacyjności. Tacy menedżerowie mają pomóc przedsiębiorcy znaleźć odpowiedniego naukowca i pilotować cały proces, od badań po wdrożenie, przeprowadzić go przez meandry prawne, administracyjne i patentowe, aż do rozpoczęcia sprzedaży produktu.
- Dlaczego dopiero teraz zaczynają? Od zawsze wiemy, że jest problem współpracy nauki z przemysłem. O tym, że uczelnie są wieżami z kości słoniowej, w których zamknęli się uczeni, mówiło się 15 i 10 lat temu. Jakie mechanizmy to blokują?
- Przez ostatnie lata polskie uczelnie zabiegały o studentów, ich liczba od lat 90. wzrosła aż czterokrotnie. Powstały uczelnie niepubliczne, zbudowaliśmy silny kapitał intelektualny naszego kraju. Ten sukces okupiliśmy jednak zbyt małą troską o jakość badań.
*- Poszliśmy w ilość, kosztem jakości. *
- Zgoda, ale mimo tego, że w części uczelni jakość kształcenia się obniżyła, to jednak poszerzyliśmy znacząco grupę osób z wyższym wykształceniem, rozbudziliśmy apetyt Polaków na wiedzę i wykształcenie. Mimo tego, że mamy zbyt wielu absolwentów pedagogiki, zarządzania i marketingu, a za mało inżynierów, to poziom naszego kapitału ludzkiego jest dla wielu państw imponujący, na pewno jest w stanie przyciągnąć inwestorów. Nasi studenci informatyki wygrywają przecież międzynarodowe konkursy...
- ...a wielkie koncerny tworzą u nas centra badawczo-rozwojowe.
- We Wrocławiu oprócz IBM powstaje centrum badawczo-rozwojowe Microsoftu, będziemy mieć tam zapewne wkrótce naszą polską dolinę krzemową, przyciągającą najwybitniejszych informatyków. W niektórych dziedzinach jesteśmy bardzo konkurencyjni na świecie. Nie mam wątpliwości, że wygrywane dziś przez polskich studentów międzynarodowe konkursy informatyczne, takie jak TopCoder czy Imagine Cup, w końcu zaowocują polskim przebojem w branży softwarowej lub w sektorze tzw. przemysłów kreatywnych, obejmujących gry komputerowe, filmy, multimedia.
- Unia miała Strategię lizbońską, która się nie udała, nie dogania USA i krajów azjatyckich. Mówi się od kilku lat, że Polska gospodarka powinna być oparta na wiedzy. Co trzeba zrobić, żeby innowacyjność była nie hasłem, ale faktem?
- Nie mamy złudzeń - Europa nie jest w stanie na razie konkurować na tym polu z resztą świata, a my jesteśmy jej częścią. O tym nie decyduje tylko polityka czy źródła finansowania nowych technologii, ale także kwestia tradycji europejskich, które nierzadko chroniąc przywileje różnych grup, do pewnego stopnia osłabiają konkurencyjność. W Unii Europejskiej zdecydowano więc, że jej konkurencyjność może wzmocnić kumulowanie finansowania wielkich projektów naukowych oraz wielkiej infrastruktury badawczej.
W Ministerstwie Nauki wprowadzamy zmiany sposobu finansowania nauki tak, aby większe środki szły do najlepszych zespołów badawczych, a także na infrastrukturę badawczą i projekty badawcze strategiczne dla rozwoju kraju. Sejm 30 kwietnia przegłosował pakiet sześciu ustaw tworzących nową konstytucję dla polskiej nauki.
- Kto będzie określać, gdzie te pieniądze mają iść, jakie będą kryteria ich podziału?
- Zdecydowaliśmy, że Narodowe Centrum Nauki będzie dystrybuować środki na najbardziej wartościowe projekty w dziedzinie nauk podstawowych, a Narodowe Centrum Badań i Rozwoju - na badania o charakterze wdrożeniowym. W skład zespołów oceniających projekty wejdą autorytety naukowe, ale też przedsiębiorcy, praktycy. Chodzi o to, żeby procedury gwarantowały nie tylko jawność i transparentność, ale również odpowiednio wykwalifikowane osoby z dorobkiem w zakresie wdrożeń, aby decydowały o finansowaniu projektów o największym potencjale innowacyjnym. Liczę też na udział w tym procesie ekspertów zagranicznych.
- Jaka będzie rola resortu?
- Na pewno mniejsza niż obecnie. Postawiliśmy na decentralizację procesu finansowania badań naukowych. To przecież sami naukowcy, nie politycy, wiedzą najlepiej, jakie projekty mają największy potencjał i szanse na naukowy sukces w skali świata. W kompetencjach ministra zostawiamy jedynie finansowanie dużych inwestycji w rodzaju narodowych centrów badawczych i jeszcze przez pewien czas rozdział środków strukturalnych.
- A jak będzie wyglądał nadzór nad rozdziałem pieniędzy?
- Będziemy analizować sprawozdania agencji przyznających środki, ale najważniejszy będzie nadzór sprawowany przez podmioty gospodarcze, przedstawicieli biznesu i samych naukowców. Myślę, że większa transparentność procedur w tym pomoże. W większym stopniu przy rozdziale środków będzie też uwzględniany fakt posiadania patentów i wynalazków.
- Kiedy się pyta biznes, co zrobić, żeby była lepsza współpraca nauki z przemysłem, to najczęstsza odpowiedź brzmi - zreformować szkolnictwo wyższe. Przemysł mówi, że nie dostaje takich fachowców, jakich potrzebuje, a uczelnie nie są zainteresowane współpracą z nim. Czy reforma szkolnictwa wyższego zmieni ten stan rzeczy?
- Zmieni - przede wszystkim dzięki nowoczesnemu, projakościowemu sposobowi finansowania uczelni przez państwo. Uczelnie do tej pory finansowano jednakowo, uwzględniając liczbę studentów i pracowników naukowych. Nasza reforma zmienia system, różnicując uczelnie według jakości osiągnięć naukowych i dydaktycznych. Chcemy też odejść od standaryzacji programów, żeby uczelnie szukały własnych specjalizacji, patrzyły na potrzeby lokalnych rynków pracy i na możliwości własnych wybitnych naukowców. Co ogromnie ważne, reforma zaangażuje przedsiębiorców w proces tworzenia programów studiów, a nawet w prowadzenie zajęć i organizowanie praktyk dla studentów. Powiązanie uczelni z lokalnym rynkiem pracy będzie ważnym czynnikiem przy ocenie uczelni przez Polską Komisję Akredytacyjną.
- Uczelnie nauczyły się już zabiegać o unijne fundusze. Dostają też pieniądze z budżetu państwa i nie zależy im już na pieniądzach z przemysłu, które znacznie trudniej jest zarobić. Biznes pyta - dlaczego to nie my dostajemy granty z UE, żeby móc w konkurencyjny sposób zamawiać badania na uczelniach?
- Z funduszy strukturalnych finansujemy badania z zakresu bio-, info-, techno-, na których nam zależy. Badania te muszą się kończyć wdrożeniami. Nie jest więc tak, że wdrożeń nie będzie, gdyż uczelnie dostają fundusze z UE. Bowiem zanim te pieniądze zostaną przyznane, przedsiębiorcy muszą oświadczyć: ten projekt nas interesuje, jesteśmy skłonni do jego wdrożenia w naszej firmie. Ta współpraca już się zaczęła.
- Wspomniała pani o sukcesach polskiej informatyki. Jakie, poza nią, powinny być priorytety polskiej nauki i kto je powinien określać?
- W Finlandii nie zadekretowano, że ma powstać Nokia. W Polsce mamy strategiczne programy dla rozwoju kraju, które wypracował zespół naukowców w latach 2007-08. To są energia i infrastruktura, nowoczesne technologie, środowisko i rolnictwo, zdrowie oraz społeczeństwo w warunkach bezpiecznego, przyśpieszonego i zrównoważonego rozwoju. Polityka finansowania, którą realizujemy, może doprowadzić do tego, że pojawią się nowe polskie technologie, które podbiją świat.
*- Kiedy wszystko jest priorytetem, to nic nim nie jest. *
- Na razie finansujemy przede wszystkim badania z zakresu zaawansowanych technologii w pozyskiwaniu energii i nad systemem interaktywnej informacji naukowo-technicznej. To przedsiębiorcy zdecydują, jakie prototypy staną się dobrze sprzedawanym na świecie produktem z polską marką. Inwestujemy w energetykę, bowiem jest to w interesie naszego kraju ze względu na bogactwa naturalne i uwarunkowania klimatyczne. Jednak nie możemy zadekretować, że będziemy prowadzić prace naukowe jedynie nad jakimś konkretnym produktem. Minister nie powinien ograniczać wyobraźni naukowej, leczją wspierać.
- Są takie dziedziny, jak nanotechnologie, w których potrzebne są badania na poziomie dość podstawowym, i bez finansowania ich z budżetu państwa czy środków unijnych nie będzie postępu.
- I dlatego są strategiczne programy rozwoju kraju, a o tym, jak je przekładać na konkretne konkursy i badania, będzie rozstrzygać rada składająca się z naukowców z danej branży, przedsiębiorców, przedstawicieli banków.
Natomiast finansowaniem badań podstawowych, również tych o charakterze przedwstępnym wobec nowych technologii, zajmować się będzie Narodowe Centrum Nauki.
- Kalifornia kiedyś postawiła na informatykę i powstała Dolina Krzemowa, teraz inwestuje się tam w badania nad zieloną energią. Mają wyraźny priorytet.
- My postawiliśmy na energetykę. Ponad 300 mln zł przeznaczone jest na cztery zadania z tego zakresu: na opracowanie technologii dla wysokosprawnych zeroemisyjnych bloków węglowych zintegrowanych z wyłapywaniem CO , na systemy spalania tlenowego, na zgazowywanie węgla i na wytwarzanie energii z biomasy. Interesują nas również badania nad energetyką jądrową. Ogromnym sukcesem Polski jest europejski węzeł wiedzy, finansowany przez Unię Europejską i z budżetu państwa. Jego liderem jest krakowska AGH. Są tam także Politechnika Śląska i Wrocławska, Uniwersytet Jagielloński i Śląski oraz jednostki badawczo-rozwojowe: GIG oraz IChPW. Warto podkreślić również znaczący udział polskich firm w tym przedsięwzięciu: partnerami konsorcjum są Tauron, ZAK, Lotos oraz PGNiG. Projekt jest wyzwaniem długoterminowym - czas trwania przewidywany jest na okres od 7 do 15 lat, a roczny budżet to 120 mln euro.
Węzeł wiedzy to jedna z najpoważniejszych metod poprawy pozycji naszych badań i innowacji, przyjęta przez UE. Chodzi o połączenie w sieć najpoważniejszych jednostek, które prowadzą wspólne badania, wymieniają się doświadczeniami, także z przemysłem, wspólnie kształcą kadrę i studentów. Bez takiej integracji i mobilizowania się do wspólnych badań europejska nauka nie ma szans na rywalizację. W zakresie Węzła energetycznego będziemy współpracować z najlepszymi naukowcami z Niemiec, Francji, Szwecji, Hiszpanii i Belgii.
- Mówimy, że przemysł narzeka na jakość absolwentów i że szkolnictwo nie ma dla przemysłu ofert współpracy naukowej. A przemysł czemu jest winien? Bo przecież sytuacja nie jest czarno-biała.
- Uczelnie mają żal do biznesu, że nie jest zainteresowany finansowaniem badań i że narzeka na jakość absolwentów, zbyt rzadko funduje specjalne stypendia dla studentów, dofinansowuje projekty naukowe.
- Wyrazem postawy uczelni jest opór kadry, rektorów, wobec reformy, którą pani zaproponowała.
- Nie wiem, o jakim oporze mówimy. Moim zdaniem, dzisiaj dojrzeliśmy wspólnie do kompromisu. Niezadowolenie części środowiska akademickiego wynikało w dużej mierze z propozycji likwidacji stopnia doktora habilitowanego. Po dwóch latach debaty publicznej na ten temat kadra i studenci zrozumieli, że szkolnictwo wyższe nie może być wyizolowaną wyspą w europejskiej przestrzeni edukacyjnej. Ta reforma nie jest rewolucją, nie zmienia zupełnie systemu funkcjonowania uczelni, ale stwarza tym uczelniom, które będą chciały z tych możliwości skorzystać, szanse na przeprowadzenie zmian korzystnych dla naukowców i studentów. Uczelnie, szczególnie politechniki, już to rozumieją i np. zabiegają o współpracę z przemysłem poprzez kreatory innowacyjności czy też inkubatory przedsiębiorczości - nie oglądając się na reformę.
- Jak na sytuację uczelni, szczególnie niepublicznych, wpływa sytuacja demograficzna?
- Niż demograficzny w uczelniach już jest odczuwalny, a w przyszłości liczba studentów może spaść nawet o 30 proc. Te uczelnie, które były nastawione jedynie na dochód, nie inwestowały w kadrę i jakość nauczania, nie dbały o budowanie zespołów badawczych, już dostrzegają zmniejszoną liczbę studentów. Stwarzamy w nowym prawie możliwość konsolidacji uczelni, zarówno publicznych, jak i niepublicznych, by uchronić je przed likwidacją. (...) Liczę na to, że uczelnie będą się konsolidować w celu prowadzenia wspólnych badań, korzystania z tej samej aparatury badawczej czy też prowadzenia unikatowych i interdyscyplinarnych kierunków studiów. Pozwalamy uczelniom, aby same układały programy dydaktyczne, więc będą mogły stworzyć kierunki studiów czy specjalizacje, które będą odpowiadać potrzebom lokalnych rynków pracy.
- Skąd w przyszłości będą pochodziły środki na naukę?
- Wprowadzając reformę, chcemy, aby nasi naukowcy w przyszłości zdobywali więcej funduszy m.in. prosto z Brukseli, bo stamtąd dostajemy stanowczo za mało w stosunku do naszego potencjału naukowego. To powinno być największe źródło finansowania projektów badawczych w przyszłości. Będę się też rozwijać takie inicjatywy, jak węzły wiedzy. Liczę też na pieniądze z funduszy spójności w następnej perspektywie finansowej.
- A przemysł?
- Bez innowacji nie będzie konkurencyjny, więc musi coraz więcej inwestować w badania. Wierzę, że przemysł już w niedługiej perspektywie będzie poważnym partnerem dla świata nauki, obie strony mogą na tym tylko skorzystać.
| *Profesor Barbara Kudrycka * Profesor Barbara Kudrycka urodziła się w roku 1956 w Kolnie. Specjalizuje się w prawie administracyjnym i nauce administracji publicznej. Jest profesorem tytularnym prawa administracyjnego i nauki administracji publicznej. W 1995 r. uzyskała stopień doktora hab. w tych dziedzinach. Od marca 1998 r. do sierpnia 2007 r. była rektorem Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Białymstoku. Od października 2003 r. kieruje Katedrą Prawa Administracyjnego na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. Prof. Kudrycka jest członkiem wielu krajowych i międzynarodowych organizacji zajmujących się reformami administracji publicznej, przeciwdziałaniem korupcji, budowaniem instrumentów wspomagających funkcjonowanie administracji publicznej szczebla samorządowego i rządowego. Od 2004 roku działa w Platformie Obywatelskiej. W latach 2004-07 była posłem w Parlamencie Europejskim. Jest członkiem Transparency International Polska oraz Amnesty International. W listopadzie 2007 r. została powołana
na urząd ministra nauki i szkolnictwa wyższego w rządzie Donalda Tuska. |
| --- |