Ministra, pilotka, premierka - żaden wstyd

Brzmi trochę dziwnie a jednak się sprawdza. Żyjemy w dobie feminizowania nazw zawodów. Powód? Kobiety robią karierę w do niedawna męskich zawodach.

Ministra, pilotka, premierka - żaden wstyd

Formy żeńskie długo nie były potrzebne. Kobiety po prostu nie wykonywały zawodów takich jak: lekarz, kierowca albo było ich niewiele. Emancypacja kobiet zrobiła swoje. Dziś kobiety pracują na różnych stanowiskach, również w tych pozornie zarezerwowanych wyłącznie dla mężczyzn. - Stąd brak żeńskich form. Bardzo ważne jest o to aby dbać o stosowanie ich w życiu codziennym - komentuje Karolina Matuszewska – Fundacja Przestrzenie Dialogu – jeżeli chcemy żeby żeńskie nazwy się przyjęły, muszą zostać zaakceptowane przez społeczeństwo. Należy zacząć od siebie, zmieniać otoczenie wokół nas. Dopiero wtedy odniesiemy sukces.

Naukowczyni – śmieszne?

Musi jednak wiele wody upłynąć dla pełnego przyzwolenia do stosowania żeńskich nazw. Formy te niestety wciąż kojarzą się ze zdrobnieniami. Dla wielu są niepoważne, śmieszne, nieładne i do tego źle brzmią. Same zainteresowane nie chcą mówić o sobie jako o kobiecie. Mężczyznom przychodzi to również z wielkim trudem. W słowniku polskim najszybciej zadomowiły się nazwy kobiecych zawodów o niewysokiej randze społecznej np. fryzjerka oraz te tradycyjnie wykonywane przez kobiety - nauczycielka, pisarka. - Kłopot zaczyna się wśród kobiet pracujących na wysokich stanowiskach, pełniących ważne funkcje – tłumaczy Karolina Matuszewska - Oficjalnie nie mówią o sobie jako o prezydentce, profesorce czy premierce. Kobiety, które nie boją się stosowania żeńskich form to niestety najczęściej przedstawicielki środowisk feministycznych lub te, które po prostu wiedzą, jak ważne jest mówienie o sobie uwzględniając płeć jaką się reprezentuje.

Sekretarz – sekretarka – znaczy to samo?

Niby jeden wyraz a różne podejście. Mężczyzna w tym zawodzie kojarzy nam się dostojniej. Ta sama profesja wykonywana przez kobietę, traci na znaczeniu. - Od parzenia kawy, łączenia rozmów telefonicznych jestem ja. Sekretarz natomiast to raczej ktoś ważniejszy. Asystent. Prawa ręka szefa lub szefowej – przyznaje Agnieszka Poznańska, sekretarka w jednej z pomorskich firm – my kobiety niestety z założenia zajmujemy się błahymi sprawami, panowie rzeczami wyższej rangi. A co z sytuacją odwrotną? Jak nazwiemy mężczyznę pracującego w przedszkolu? Przedszkolanek? Jako kosmetyczka – kosmetyk? Czy to również kojarzy nam się zabawnie? - Choć pracuję w przedszkolu nazywanie siebie przedszkolankiem nie wchodzi w rachubę. – komentuje Piotr Marcinkowski – wolę przedstawiać siebie jako nauczyciel. Muszę dbać o szacunek. Nie mogę narazić siebie na śmieszność.

JK

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1)