MiŚie obudziły się z zimowego snu
Wtorkowa sesja w Stanach przebiegła bez istotnych wydarzeń. Handel rozpoczął się na amerykańskich parkietach od spadków i w połowie sesji sięgał już 2 procent przez co indeks S&P500 znalazł się poniżej 900 pkt.
13.05.2009 08:45
To było jednak wszystko na co mogła liczyć podaż. Druga cześć sesji to już podnoszenie indeksów, które sprawiło że dzień zakończył się neutralnie. Takie zachowanie można interpretować jako siłę popytu (który chętnie poczekał na spadki by kupić taniej akcje) lub jako proste wyczekiwanie na jakiekolwiek impulsy. Który czynnik przeważa będzie widać już dziś, ponieważ pojawią się dane o sprzedaży detalicznej w Stanach, które wyznaczą kierunek indeksów. W podobny sposób zachowywały się dziś rynki azjatyckie, gdzie dopiero informacje z chińskiej gospodarki ożywiły rynki. Największe znaczenie miał fakt, że mimo iż wielkość chińskiej produkcji zwiększyła się zaledwie o 7,3 proc. (mniej od oczekiwań) to jednak właśnie sprzedaż detaliczna wzrosła o 14,8 proc., a to już w porównaniu do prognoz zaskoczyło pozytywnie.
Wczorajsza sesja na krajowym parkiecie była ciekawa tylko na początku. Tuż po ogłoszeniu wyników 4 spółek z WIG20 nastąpił poranny wystrzał optymizmu doprowadzający rynek do 3 procentowych wzrostów. Najbardziej graczy interesował wynik banku PEKAO, który co prawda zarobił o połowę mniej niż rok temu, ale wynik zgodny z oczekiwaniami i tak wywarł dobre wrażenie. W końcu ponad 560 mln złotych to jednak czysty zysk, czyli bank radzi sobie mimo trudnych warunków makroekonomicznych.
Nagłe wzrosty spowodowały, że dalsza cześć sesji upłynęła już tylko na utrzymywaniu terenu zdobytego przez popyt. Nawet większa korekta wzrostów zachodnich parkietów nie pomaga podaży i indeks WIG20 pozostawał na ponad 2 procentowym plusie. Brak istotnych danych makro połączony ze stabilizacją rynku walutowego oraz niewielkimi zmianami cen surowców wpływał na brak impulsów do większych zmian. W tym marazmie uwadze inwestorów nie uszło, że baryłka ropy znalazła się powyżej 60 dolarów po raz pierwszy od pół roku. Oznaczało to, że od lutego cena tego surowca zdrożała już prawie 100 procent.
Panująca nuda na głównym parkiecie był zdecydowanym kontrastem dla segmentu mniejszych spółek. mWIG podczas sesji praktycznie nieprzerwanie rósł i ostatecznie zyskał aż 3 proc. dzięki czemu jest najwyżej od 21 października 2008 roku. Podobnie sytuacja wygląda na indeksie najmniejszych spółek sWIG, który znalazł się powyżej 9000 pkt. jest najwyżej od 6 października ubiegłego roku. Tak duże zmiany na tych indeksach wynikały z fenomenalnego wręcz dnia dla sektora budowlanego i deweloperskiego. Rekordowy GANT zyskał aż 16 proc.
Podsumowując cały dzień w kontekście ostatniego tygodnia można powiedzieć, że nie wydarzyło się nic istotnego. Rynek wciąż znajduje się między poziomami 1800-1900 punktów i dopiero wyjście z tego obszaru może przynieść odpowiedź na pytanie czy mini-hossa będzie dalej trwać. Giełdowe przysłowie mówi, że nie należy sprzedawać na nudnym (konsolidującym) się rynku, ale pamiętając jak blisko jest do szczytów nadal bardziej prawdopodobna wydaje się korekta niż nagłe i niespodziewane wybicie.
Paweł Cymcyk
analityk
A-Z Finanse