MRiRW: CETA nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla polskiego rolnictwa

W ocenie resortu rolnictwa porozumienie o wolnym handlu między UE a Kanadą (CETA) nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla sektora rolnego Polski - powiedziała w czwartek w Sejmie wiceminister rolnictwa Ewa Lech.

23.02.2017 14:00

Wiceminister Lech odpowiadając na pytania posłów w sprawach bieżących i zgłaszane przez nich wątpliwości podkreśliła, że okres tymczasowego stosowania umowy Polska wykorzysta do oceny wpływu CETA na polskie rolnictwo i gospodarkę żywnościową.

"Okres tymczasowego stosowania wykorzystamy do tego, żeby ocenić jakie skutki ewentualnie dla naszego rolnictwa czy gospodarki żywnościowej będzie miała ta umowa" - powiedziała.

"Mimo niektórych zastrzeżeń ogólnych, w naszej ocenie nie będzie bezpośredniego zagrożenia dla polskiego sektora rolnego" - podkreśliła wiceminister Lech.

Jej zdaniem, wynika to m.in. z niewielkiego udziału Kanady w imporcie rolnym do Unii i do Polski, oraz z tego, że liberalizacja stawek celnych w imporcie najbardziej wrażliwych produktów rolnych będzie ograniczona.

"Widzimy też pewne plusy w przypadku przetworów z owoców i warzyw, gdzie będziemy mogli znaleźć rynek zbytu" - zauważyła.

Wiceminister przypomniała, że towary, które do tej pory nie były dopuszczone do obrotu na rynku unijnym dalej nie będą nań wpuszczane.

Posłowie Kukiz'15 pytali wiceminister m.in. o kontrole żywności wprowadzonej do obrotu w wyniku podpisania umowy z Kanadą.

Według szefa sejmowej komisji rolnictwa Jarosław Sachajko (Kukiz'15) nie jest prawdą, że w Kanadzie żywność produkuje się tak samo jak w Europie. "Ta żywność jest produkowana masowo, nie ma takich wymogów ani sanitarnych, ani weterynaryjnych jak jest w Unii Europejskiej. Również lista środków dopuszczonych do obrotu w rolnictwie w Unii Europejskiej jest znacznie mniejsza od tych kanadyjskich. Więc obawiam się, że porównanie tych dwóch rynków i mówienie, że są takie same jest ogromnym nadużyciem" - podkreślił.

"Jeśli chodzi o kontrole, wszystko będzie się odbywało na dotychczasowych zasadach. (...) Wszystkie inspekcje, które tym się zajmowały, będą połączone w jedną Państwową Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności, która będzie dokonywała kontroli na przejściach granicznych, w siedzibie importera, w miejscu docelowym, zależnie od rodzaju żywności" - wyjaśniła wiceminister Lech.

"Te zasady kontroli, wybór towaru do kontroli wynikają z przepisów unijnych, jak i krajów (członkowskich), ale głównie unijnych" - dodała.

"Jakie produkty rolne i środki spożywcze mogą trafić do obrotu gospodarczego w Polsce na podstawie wykonywania umowy CETA? Jakie występują rozbieżności standardów pomiędzy wymienionymi towarami? Czy ministerstwo może opublikować listę takich rozbieżności?" - pytał poseł Sachajko.

Wiceminister w odpowiedzi poinformowała, że z danych z 2015 roku wynika, iż z Kanady do Polski trafiały głównie zboża, w tym pszenica durum, nasiona oleiste, warzywa, karma dla zwierząt, borówka, jaja indycze bądź gęsie, syropy cukrowe i krewetki.

"W ogólnych założeniach wszystko wygląda ładnie. Do czasu, aż wejdziemy w te szczegółowe zapisy, które pozwalają na stosowanie zasady oceny ryzyka czy dobrowolności. Problem jest właśnie nie w stawkach celnych, a w tych pozarolniczych ograniczeniach, pozacelnych ograniczeniach" - skomentował poseł Sachajko.

CETA znosi niemal wszystkie cła i bariery pozataryfowe, a także liberalizuje handel usługami między UE a Kanadą.

15 lutego Parlament Europejski opowiedział się za umową, zamykając tym samym proces jej ratyfikacji na poziomie Unii Europejskiej.

Tymczasowe stosowanie CETA dotyczyć ma jednak tylko relacji handlowych. Do czasu zatwierdzenia przez wszystkie kraje członkowskie zawieszona będzie inwestycyjna część umowy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)