Najpopularniejsze kłamstwa w CV
Odmładzamy się, wydłużamy swoje doświadczenie zawodowe i listę dyplomów. To najpopularniejsze kłamstwa w CV.
Osoby szukające pracę twierdzą, że drobne kłamstwa w CV nie są niczym złym. Uważają oni, że cel uświęca środki. Mówią, że warto podkoloryzować swój życiorys, by otrzymać dobrą pracę. Wielu poszukujących posady twierdzi, że „ulepszanie” danych o sobie jest konieczne, bo wszyscy tak robią. By dobrze wypaść na tle innych, kłamstwo tu i ówdzie to wręcz obowiązek. Co ciekawe niektórzy kandydaci i pracownicy pytani przez nas wskazali co podreperowali w swoim życiorysie.
Anna, pracuje w agencji reklamowej w Warszawie
- Przyznaję, że ubiegając się o pracę, przerobiłam trochę swoje zdjęcie. Wyglądałam na nim korzystniej, miałam wyraźniejsze i bardziej błękitne oczy, ładniejszą cerę. W CV nie napisałam kłamstw, ale wydłużyłam okres praktyk studenckich. Tak naprawdę praktyki trwały tydzień, a ja napisałam, że rok. Ale myślę, że to jest drobna przeróbka, przecież w agencji reklamowej i tak uatrakcyjniamy rzeczywistość – mówi nam Ania.
Patryk, pracuje w innej agencji reklamowej, również w Warszawie
- Bardzo zależało mi na pracy, oferowali dobre zarobki, dlatego nie miałem skrupułów, żeby nakłamać w CV. Chodziło mi o to, żeby mnie zatrudnili, a potem chciałem im udowodnić, że jestem naprawdę dobry w tym fachu. I tak się stało, dziś jestem menedżerem, mam własnych klientów. Ale bez dobrego CV, nie miałbym szans na zatrudnienie. Napisałem, że mam dyplom prestiżowej, prywatnej szkoły reklamy w USA i że pracowałem a amerykańskiej agencji przez rok. Dyplom wydrukował mi zaprzyjaźniony grafik na podstawie prawdziwego świadectwa. Tak naprawdę w Stanach byłem miesiąc i pracowałem w agencji jako ochroniarz. Do reklamy mam żyłkę i wiedziałem, że moje kłamstwo nie jest niczym złym. Gdy ubiegałem się o pracę, reklama w Polsce dopiero raczkowała, agencje przyjmowały ludzi z zagraniczną praktyką. Nie miałbym szans na pracę. Dziś, gdyby nawet szef poznał prawdę, chyba nie miałby pretensji, bo jest ze mnie zadowolony – mówi Patryk, ma 35 lat. *Grażyna, która ubiega się o pracę w handlu napisała, że ma prawo jazdy *
- Tak naprawdę nie mam. Ale robię – tłumaczy. – Chciałabym pracować jako przedstawiciel handlowy, ktoś taki dużo jeździ autem. Nie zatrudnią mnie bez prawa jazdy. Oczywiście będę je mieć. Nie zamierzam łamać prawa.
Wojtek, który chce pracować w biurze architektonicznym, napisał, że zna świetnie angielski, wydłużył też swoje doświadczenie zawodowe
- Po studiach byłem na stażu w firmie przez pół roku, potem pojechałem do Anglii, tam pracowałem w gastronomii. Nie napisałem tego w CV, napisałem za to, że pracowałem w biurze projektowym w Poznaniu. Taką firmę ma mój wujek i wydał mi nawet świadectwo. Cóż, u niego bym nie zarobił tyle, co w Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony nie mógłbym powiedzieć na rozmowie, że zmywałem naczynia na Wyspach. A język znam perfekcyjnie, tyle że nie mam świadectw – twierdzi Wojtek.
Joanna, chce pracować w spółce paliwowej w dziale sprzedaży, była już na rozmowie kwalifikacyjnej, wcześniej pracowała w spółce handlującej sprzętem sportowym.
- Przeszłam na drugi etap rekrutacji i mam duże szanse na pracę. Napisałam w CV, że ukończyłam kursy komputerowe, że znam kilka specjalistycznych programów. Nie byłam na takich kursach, ale komputer i Internet nie ma dla mnie żadnych tajemnic. Nawet, gdyby chcieli, by zrobić projekt w jakimś programie, to zrobię go bez problemów. Mój chłopak jest informatykiem. Napisałem też, że znam bardzo dobrze język niemiecki i rosyjski, a znam tak sobie. Porozumieć się mogę, ale gorzej z pisaniem. Ze słownikiem sobie poradzę. No i oczywiście podretuszowałem zdjęcie, wydłużyłam sobie włosy – twierdzi Joanna.
(toy)/JK