Nie chcieli mi pokazać, co jest w kebabie. Znalazłam na to sposób. Skład ma kilka linijek
Bilans mojej ostatniej "wycieczki" po budkach z kebabami był opłakany. Na 10 odwiedzonych miejsc, tylko w jednym udało mi się uzyskać skład sprzedawanego tam mięsa. Sprawdziłam więc, jak wygląda kebab wprost od producenta. Efekt? Etykiety są długie i czyste jak ta Wisła. Szczególnie za Warszawą.
Podczas mojej ostatniej wizyty w budkach z kebabem sprzedawcy zapewniali mnie, że mięso dodawane do tego dania "produkują" i sprowadzają sami, chociaż dokładnego składu nie chcieli podać. Inni mówili, że rano przyjeżdża do nich gotowy blok kebabowy, a jeszcze inni, że paczki z gotowym, pokrojonym już mięsem kupują w hurtowniach. Postanowiłam wybrać się dziś do jednej z nich, aby sprawdzić co znajdę na etykiecie.
Wielka hala. Moim oczom ukazują się lodówki pełne przeróżnych rodzajów gotowego mięsa kebabowego - drobiowe, wołowe, mieszane - do wyboru, do koloru. Ciężko mi jedną ręką podnieść 8-kilogramowe opakowania, ale staram się jak mogę i przekręcam, żeby przyjrzeć się etykietom.
Pierwsza z nich to kebab mielony wołowy, który w 53 proc. składa się z czystego mięsa wołowego. Na drugim miejscu jest 16 proc. łoju, a na trzecim 11 proc. mięsa w płatach. Co to jest łój? To po prostu tłuszcz w najczystszej postaci. Reszta składników to wypełniacze i dodatki - m.in. bułka tarta, białko sojowe, skrobia ziemniaczana, maltodekstryna czy dekstroza (swoją drogą po co dwa rodzaje substancji słodzących w kabebie?). Kryje się tu jeszcze substancja wiążąca E 451 oraz stabilizator E 450.
Oglądaj także: Ketchupy smakowe - hit czy profanacja?
Skonsultowałam tę etykietę z dietetyk Justyną Mizerą. - Dodatki łoju, białka sojowego, mąki czy tłuszczu w takim produkcie są po to, aby zwiększyć jego objętość i wagę. Konsumentowi wydaje się, że kupuje coś, co ma dużo mięsa, a w rzeczywistości jest to wypchane dodatkami - komentuje.
Podchodzę do kolejnej lodówki, gdzie znajduję gotowe mięso kebabowe już pokrojone. Skład ciągnie się przez 8 linijek. Oprócz mięsa z fileta piersi kurczaka, na drugim miejscu mamy sól, której jest naprawdę sporo. Patrzę na tabelę wartości odżywczych zamieszczoną poniżej i czytam, że jest jej aż 2 g w 100 g produktu, to prawie połowa naszego dziennego zapotrzebowania, a przecież w ciągu dnia zjadamy dużo produktów zawierających ten składnik. Czytam etykietę dalej - białko sojowe, przyprawy, stabilizatory, aromat dymu wędzarniczego… czyli ten zachęcający zapach mięsa zawdzięczamy sztucznemu aromatowi.
Jest tu także wzmacniacz smaku E 621 glutaminian monosodowy. - Ten dodatek do żywności spożywany w nadmiarze może mieć niekorzystny wpływ na przewodnictwo nerwowo-mięśniowe, czyli prowadzić do chorób mięśni i nerwów. A także nasilać objawy alergii - komentuje dietetyczka. Podsumowując - nie jest dobrze. Na etykiecie czytam też, że po rozmrożeniu produkt można przechowywać przez 24 godziny. Zastanawiam się czy rzeczywiście w budkach z kebabem się tego przestrzega.
Sprawdzam jeszcze jedną etykietę w nadziei, że lista składników będzie krótsza. Niestety kebab mielony wołowo-drobiowy w 67 proc. składa się z mięsa, 20 proc. stanowi łój wołowy, a 10 to mięso oddzielone mechanicznie z kurczaka, czyli zmielone skórki, chrząstki i inne części ptaka. Oprócz tego standardowo dużo substancji nadających smak i wypełniaczy zwiększających objętość produktu. "Smacznego" - myślę sobie.
Oczywiście nie mamy pewności, czy konkretnie to mięso sprzedaje się w budkach z kebabami, które odwiedziłam, bo nie pokazano mi tam etykiet. Jednak składy większości takich produktów z hurtowni są do siebie zbliżone i pozostawiają wiele do życzenia. Ciekawe czy doczekamy się czasów, kiedy mięso będzie w 100 proc. składało się z mięsa.