Nie ma presji na wzrost płac
Jeżeli będą jakieś zmiany stóp procentowych, to tylko podwyżki, których tempo, siła i intensywność zależeć będą od kolejnych wiadomości płynących z gospodarki - uważa Marek Belka, prezes NBP
21.02.2011 | aktual.: 21.02.2011 10:23
- (...) trzeba jasno powiedzieć: tak długo, jak wzrost cen nie przekłada się na jasne sygnały większej presji na wzrost płac, bank centralny powinien być umiarkowany w swoich reakcjach - powiedział Belka.
Dodał, że chociaż inflacja przekroczyła górny próg pasma inflacyjnego zapisanego w założeniach polityki pieniężnej, to jednak rozstrzygająca jest średnioterminowa tendencja inflacji.
- Szok wywołany zewnętrznymi czynnikami jak ceny surowców i nośników energii będzie wygasał. Z punktu widzenia tendencji inflacyjnych ważny jest wzrost płac, a na razie jest on dosyć umiarkowany - powiedział.
Prezes NBP uważa, że styczniowa decyzja Rady jest poprawnie interpretowana jako jasne wskazanie, że Rada gotowa jest reagować na sygnały nowych, czy bardziej intensywnych napięć inflacyjnych i że nie ma co się spodziewać obniżki stóp procentowych w horyzoncie oddziaływania instrumentów polityki pieniężnej.
- Jeżeli będą jakieś zmiany, to tylko podwyżki. W jakim tempie, z jaką siłą, z jaką intensywnością to zacieśnianie może nastąpić - to już jest zależy od kolejnych wiadomości płynących z gospodarki - powiedział Belka.
- Rada wysłała w styczniu sygnał "widzimy zagrożenie inflacyjne i nie pozostaniemy bierni", ale to wcale nie oznacza scenariusza węgierskiego, to znaczy kaskadowego podnoszenia stóp w kolejnych miesiącach. Trzeba mieć świadomość czynników, które kreują przyspieszenie inflacji, a jest nim zewnętrzny wzrost cen żywności i surowców. W takiej sytuacji możliwe jest automatyczne wygaśnięcie impulsu inflacyjnego po pewnym czasie i zacieśnienie polityki pieniężnej może być niepotrzebne. Czy taki optymistyczny scenariusz będzie miał miejsce zależy od prawdopodobieństwa powstania tzw. efektów drugiej rundy. Jeśli pojawią się sygnały wtórnego impulsu inflacyjnego, to nie będzie wyjścia i polityka pieniężna będzie dalej zaostrzana - powiedział Belka. Powracając do styczniowej decyzji rady, chęć zakotwiczenia oczekiwań inflacyjnych była jednym z ważnych czynników, który skłonił ją do podjęcia decyzji o podniesieniu stóp. Chodziło o to żeby przypomnieć, że jest ktoś, kto pilnuje, by inflacja nie wzrosła ponad miarę. Ważną
przesłanką decyzji o podwyżce jest to, jak ona będzie odbierana z psychologicznego punktu widzenia - powiedział.
Belka podkreślił, że styczeń był właściwym miesiącem na podjęcie decyzji o podwyżce stóp procentowych.
- Względny spokój na rynkach finansowych gwarantował właściwe odczytanie intencji decyzji jako całkowicie inspirowanej przez inflację, a nie chęć zwiększenia dysparytetu stóp procentowych celem stabilizacji kursu złotego. W styczniu złoty stopniowo zyskiwał na wartości, zatem było oczywiste co determinuje decyzję. Czekanie do marca nie miało zatem sensu - powiedział.
Zdaniem Belki, decyzja Rady o podniesieniu stopy rezerw obowiązkowych była sygnałem dla rynków, że okres prowadzenia poluzowanej polityki pieniężnej ze względu na wspieranie płynności sektora finansowego definitywnie się skończył i ponownie centralne miejsce w prowadzonej polityce zajmuje inflacja.
Belka powiedział, że przy podejmowaniu decyzji o odpowiedniej wysokości stóp procentowych zwróci szczególna uwagę na dane z rynku pracy, na to, czy następuje wyraźna eskalacja żądań płacowych i przyspieszenie dynamiki płac w odpowiedzi na obecny wzrost cen.
- Drugim sygnałem będzie utrata kontroli nad wydatkami publicznymi budżetu tworzonego w roku wyborczym - powiedział.
Prezes NBP ocenia, że gospodarka Polski jest "niewątpliwie" w stanie ożywienia, ale daleka od przegrzania.
- Perspektywy krótkookresowe są pozytywne. Największe znaczenie przydaję następującym faktom: po pierwsze - rośnie produkcja. Oczywiście w tempie dosyć umiarkowanym, ale rośnie. Rośnie też zatrudnienie, rosną wydatki konsumpcyjne. Obserwujemy także wzrost kredytów dla przedsiębiorstw, choć nie jest to duży wzrost. A to właśnie stagnacja, a nawet regres popytu inwestycyjnego sektora prywatnego był piętą achillesową polskiej gospodarki - powiedział.
Zdaniem prezesa NBP, w przypadku przedstawienia przez rząd wiarygodnej zapowiedzi zacieśniania fiskalnego, polityka pieniężna mogłaby sobie pozwolić na luksus bycia mniej restrykcyjną.
Przewodniczący RPP pozytywnie ocenia działania Rady.
- Proszę pamiętać, że nowa Rada funkcjonuje dopiero rok. Ważniejsze od poszczególnych wypowiedzi jest zarysowany w komunikatach sposób widzenia polityki pieniężnej. Na początku w RPP uwidoczniły się dwa wyraźne nurty. Pierwszy, wychodzący z założenia, że konieczne jest zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych i dlatego wskazane byłoby podniesienie stóp procentowych o 0,5 pkt. proc. Drugi, ze względu na niestabilność zewnętrznego otoczenia i niepewność co do trwałego ożywienia gospodarczego uważał, że należy poczekać z zacieśnieniem polityki pieniężnej. (...) Poszczególne osoby w Radzie mają różne poglądy, ale analizują sytuację i wyciągają wnioski. One po upływie czasu, wraz z nowymi danymi, zmieniają się. To normalne - powiedział.
MA