Niejasna ścieżka do energii bez CO2

KE może zaproponować w 2014 r. nowy, wiążący cel dot. obniżania emisji CO2 w unijnej energetyce do 2030 r. oraz obowiązkowy udział źródeł odnawialnych w produkcji energii elektrycznej. Może też poprzestać na określeniu wymogów technologicznych produkcji energii.

15.12.2011 18:40

W czwartek Komisja Europejska przedstawiła plan działań, by do 2050 r. osiągnąć w UE niemal bezemisyjną produkcję energii. "Do 2050 roku powinniśmy mieć produkcję energii niemal pozbawioną emisji CO2. Jeśli mamy to osiągnąć w 2050 roku (w energetyce - PAP), to na 2030 r. chcemy mieć realistyczny, pośredni cel, który jest wiążący. I będziemy nad tym pracować" - zapowiedział na konferencji prasowej w Brukseli komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger.

Zastrzegł jednak, że KE może za dwa lata "przedstawić konkretną liczbę, a może też określi warunki". Takim warunkiem mógłby być np. wymóg stosowania CCS, czyli instalacji składowania CO2 w elektrowniach węglowych i gazowych np. od 2025 r. "I gdy będzie wiążący cel (dla redukcji CO2 w 2030 r.), przedstawimy proporcję dla energii ze źródeł odnawialnych potrzebną w unijnym bilansie energetycznym (z ang. energy mix)" - kontynuował Oettinger.

Dodał, że jeśli do 2030 r. ustanowiony będzie "wiążący cel 45 proc. energii odnawialnej dla wszystkich krajów UE, to narodowe władze zdecydują, jaki rodzaj energii będzie użyty, by to spełnić".

Obecnie obowiązujący cel to 20 proc. udział źródeł odnawialnych w konsumowanej energii (wszystkie rodzaje energii) do 2020 r.; kraje mogą stosować się też dobrowolnie do celu 35 proc. udziału źródeł odnawialnych w produkcji energii elektrycznej.

"Na przykład w Polsce 90 proc. prądu produkowane jest z węgla, we Francji 76 proc. z elektrowni jądrowych. Taka struktura nie zostawia zbyt dużo miejsca dla źródeł odnawialnych, więc musimy rozmawiać z tymi krajami" - podkreślił komisarz.

Oettinger zaznaczył, że zwiększaniu udziału OZE ma towarzyszyć rosnąca efektywność energetyczna. W kwietniu 2012 r. KE oceni, czy wystarczy dotychczasowa legislacja skłaniająca do oszczędzania energii, czy też będzie wyznaczony prawnie wiążący cel, tak jak w przypadku obniżania emisji CO2. Komisarz podkreślił też, że to kraje UE zdecydują czy chcą korzystać z energii jądrowej, czy też nie.

Ogłoszony w czwartek przez KE plan wywołał konsternację wśród dziennikarzy. Plan zawiera bowiem "mieszankę kilku scenariuszy", które przewidują różny rozwój wypadków. Jedne zakładają, że np. nic się nie zmieni w wysiłkach klimatycznych na świecie, a inne, iż wszystkie gospodarki będą dążyć do obniżenia emisji CO2 o ponad 80 proc. w 2050 r., tak jak planuje UE.

W związku z tym - w zależności od scenariusza na 2050 r. - KE szacuje, że cena baryłki ropy wahać się będzie od 70 do 127 dol., cena pozwoleń na emisję CO2 (za tonę) od 50 do 300 euro. Co też wydało się nieprawdopodobne komentatorom w Brukseli, KE przekonuje, że bez względu na to, czy UE będzie dekarbonizować gospodarkę czy nie (czyli bez względu na to, czy będzie inwestować w kosztowne technologie oszczędzające środowisko, czy też nie), koszty produkcji energii w UE wzrosną do 2050 r. o ok. 14 proc. unijnego PKB.

"W dokumencie mówimy, że bez względu na to co się stanie, jakie decyzje podejmą kraje UE, dwie rzeczy muszą być zrobione w każdym przypadku. Po pierwsze musimy zapewnić efektywność energetyczną, a po drugie bez względu na wszystko musimy podnieść udział energii odnawialnej w produkcji" - wyjaśniło źródło w KE.

Z Brukseli Julita Żylińska

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)