Niemal 200 tys. za podanie o pracę Steve'a Jobsa. Są w nim błędy
Zmarły przed kilku laty Steve Jobs przedstawiany jest dziś jako genialny przedsiębiorca i wizjoner. Pamiątki po nim sprzedawane są za setki tysięcy dolarów. Jedna z nich pokazuje jednak, że gdy wchodził w dorosłość, był studentem jakich wielu - poszukiwania pracy traktował stosunkowo lekko.
17.03.2018 22:08
Podanie o pracę złożone przez 18-letniego Steve’a Jobsa w 1973 r. zostało w ostani piatek sprzedane za 174 757 dol. w bostońskim domu aukcyjnym RR Auctions. Jednostronicowy dokument pokazuje, że w czasach młodości Jobs nie zapowiadał się na wybitnego przedsiębiorcę. Są w nim literówki, błędy interpunkcyjne, a co najważniejsze - sformułowania, któreg trudno uznać za grzeczne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że będzie je czytał potencjalny pracodawca.
Dokument nie mówi nic o tym, o jakie stanowisko, ani w jakiej firmie, ubiegał się Jobs. Wiemy jednak, że człowiek, który stworzył po latach iPhone’a, nie miał w 1973 r. telefonu. Studiował wówczas angielską literaturę (pół roku później porzucił naukę - red.) i mieszkał na terenie college’u. Ówczesny student miał prawo jazdy, ale na pytanie o dostęp do komunikacji publicznej odpowiedział krótko: możliwy, ale mało prawdopodbny (w tym słowie znalazła się literówka – red.).
Młody Steve Jobs w podaniu chwalił się także umiejętnością korzystania z komputera oraz kalkulatora. Jako swoje główne zainteresowania i talenty wskazywał na elektronikę i inzynierę projektową.
Podczas tej samej aukcji, na której sprzedano podanie, pod młotek trafiły również dwie inne pamiątki po zmarłym w 2011 r. Jobsie. To instrukcja do Apple Mac OS X podpisana przez niego samego - zapłacono za nią 41 806 dol. Z kolei za wycinek dziennika wydawanego w Palo Alto, gdzie Jobs mieszkał, nabywca zapłacił 26 950 dol.
Wycinek to fotografia szefa Apple przemawiającego podczas Apple Worlwide Developers Conference podpisana przez Jobsa oraz byłego szefa Apple Tony’ego Fadella.