Niskozatrudnieni - plaga współczesnego rynku pracy?

Niskie zarobki i stanowiska, brak szans na awans, umowy śmieciowe to rzeczywistość dzisiejszych absolwentów.

Niskozatrudnieni - plaga współczesnego rynku pracy?
Źródło zdjęć: © Thinkstock

20.03.2013 | aktual.: 21.03.2013 10:25

Magda, studentka marketingu, przez pięcioletni okres studiów pracowała w sklepie. Umowa o dzieło, wynagrodzenie wynoszące około 10 zł na godzinę, nieusystematyzowany czas pracy – to było wszystko, na co mogła liczyć. Ale na własne wydatki udawało jej się dorobić. Po studiach zaczęła szukać pracy. Na trzydzieści rozesłanych CV na stanowisko specjalisty ds. marketingu, otrzymała jedno zaproszenie na rozmowę, ale okazało się, że był to bezpłatny, trzymiesięczny staż, na który Magdę po prostu nie było stać. Dlatego nadal pracuje jako sprzedawczyni, za stawkę 10 zł za godzinę w oparciu o umowę śmieciową. A od skończenia studiów mija już drugi rok.

Niskie zarobki, brak szans na awans, śmieciowe umowy to rzeczywistość, z którą zmagają się młodzi absolwenci, którzy niedawno wkroczyli na rynek pracy. Wierząc, że to sytuacja chwilowa i zważając na trudny rynek, nieraz zdarza im się zasiedzieć, a to w call center, to w barze fast -food, innym razem na niskim stanowisku biurowym. Myślą, że to przejściowe, liczą na awans w firmie, w której jest on zupełnie niemożliwy. Mijają lata, narasta frustracja, a oni ciągle pracują poniżej kwalifikacji.

- Sytuacja na rynku pracy wymaga od nas przede wszystkim umiejętności szybkiego przystosowywania się do zmian, tak w zakresie nabywania dodatkowych kompetencji zawodowych, jak i form zatrudnienia – komentuje socjolog z Uniwersytety Gdańskiego, Krzysztof Stachura. - Przemiany współczesnej gospodarki otwierają przed nami wiele nowych możliwości działania, ale też znoszą stare sposoby funkcjonowania, dotychczasowe nawyki i wyobrażenia. To oczywiście sytuacja trudna, paradoksalnie, szczególnie dla osób, które na rynek pracy dopiero wchodzą i mają trudności, by się po nim poruszać. Niekończące się darmowe staże, wieczna praca na umowach o dzieło, wynikający z tego faktu brak finansowej stabilizacji, przekładają się na rosnącą frustrację pracowników i ogólny brak równowagi na rynku – zauważa socjolog.

Z kolei Monika Zakrzewska, ekspert rynku pracy z PKPP Lewiatan, odwołuje się do doświadczeń HR-owych sprzed lat.

- Nigdy nie zatrudniałam pracowników poniżej ich kwalifikacji. Wynikało to z bardzo prostej przyczyny: osoba, która pracuje poniżej swoich kompetencji, cieszy się tylko w pierwszym momencie, że dostała jakąkolwiek pracę i będzie miała możliwość zarabiania pieniędzy. Potem nastawienie takiej osoby idzie zazwyczaj w kierunku ogromnej frustracji. Z tego względu nie są to zazwyczaj najlepsi pracownicy – zauważa ekspert rynku pracy.

Choć wiele młodych osób, mających za sobą doświadczenie pracy poniżej kwalifikacji, pamięta narastającą miesiącami, a nieraz latami frustrację, polityka personalna przystosowuje się do realiów rynku.

- Jeżeli jest prowadzona rekrutacja na określone niższe stanowisko w firmie i o pracę starają się są osoby, które mają znajomość dwóch języków i wyższe wykształcenie, to często w polityce kadrowej wychodzi się z założenia, że „jeśli ktoś taki chce u nas pracować, to czemu nie, będziemy mieć świetnego pracownika”. Jeśli w takiej firmie jest możliwość awansu czy wytyczenia ścieżki kariery takiej osobie, to jest to zasadne podejście, pod warunkiem jednak, że przedstawimy jej to, co może osiągnąć i w przyszłości wykorzystamy jej potencjał, bo przecież jest to ogromny kapitał – mówi Monika Zakrzewska.

Jak zauważa Dominik Szulowski z McDonald's Polska, spośród pracowników restauracji kilkanaście procent ma wyższe wykształcenie.

- Znacznie większa jest jednak liczba pracowników będących w trakcie studiów. Około 60 proc. członków restauracyjnych załóg pracuje na część etatu. Z naszych obserwacji wynika, że większość z nich dzięki temu może pogodzić pracę z nauką, w czym pomocna jest możliwość elastycznego kształtowania grafiku pracy – mówi Szulowski.

Część z nich prawdopodobnie po studiach zostanie w restauracji. Jeśli nie znajdą oni zatrudnienia w zawodzie, to podjęcie jakiejkolwiek pracy, będzie dla nich koniecznością. – Warto jednak nie rezygnować z dalszych poszukiwań, uzbroić się w cierpliwość, bo rynek pracy będzie się na pewno zmieniał – tłumaczy Monika Zakrzewska. – W maju sytuacja powinna się odwracać. Warto też przyglądać się tendencjom na rynku pracy i już teraz zastanowić się nad tym, jak się przekwalifikować – radzi ekspert rynku pracy z PKPP Lewiatan.

Z kolei socjolog Krzysztof Stachura, zwraca uwagę że prostych i skutecznych zarazem rozwiązań, nie ma.

- Najskuteczniejsze jest przyjęcie mało optymistycznego założenia, że uczyć będziemy się całe życie. Do takiej rzeczywistości warto przywyknąć, tym samym narażając się na mniejsze zawodowe rozczarowania, których wszak nie sposób uniknąć – komentuje socjolog.

MD, AS, WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)