Odejdziesz z pracy, jeśli wiesz, czemu chcesz zostać
Jeśli chcesz odejść z firmy, szukaj powodów, żeby w niej zostać. Ta rada z pozoru brzmi dziwacznie
Jeśli chcesz odejść z firmy, szukaj powodów, żeby w niej zostać. Ta rada z pozoru brzmi dziwacznie. Pozwala jednak zdystansować się do tego, co autentycznie cię wkurza w obecnej pracy, ale ma drugorzędne znaczenie.
Analizowanie tego, co przemawia „za” dotychczasową firmą – czy to ma sens? Powinno się chyba szukać argumentów „przeciw”, jeśli chce się odejść, prawda? Grubiański szef, podła pensja i kretyni siedzący przy sąsiednich biurkach – to są powody odpowiednie do zmiany firmy. Czy ktokolwiek zmienił pracę, bo podobała mu się stołówka lub uwielbiał pogaduchy z kumplami z pokoju obok? Pokażcie, kto to był, a zobaczymy wszyscy frajera, prawda?
Nieprawda.
Otóż nasz ludzki mózg pracuje w przyjazny dla siebie sposób, tzn. skupia swoją uwagę dokładnie na tym, o czym w danej chwili myślimy lub czego w danej chwili pragniemy. Na przykład – jeśli planujesz kupić pięknego i lśniącego czernią nocy Nissana Navarrę, to zaczniesz się łapać na ulicy i w autobusie, że często mijasz dokładnie takie Navarki, o jakich marzysz.
Albo gdy masz zamiar kupić nowy model butów sportowych – to zaczniesz patrzeć ludziom na stopy i przekonasz się, jak wiele osób nosi już ten model.
Co najgorsze, przez takie myślenie możesz zrezygnować z zakupu – bo twoje upatrzone buty wcale nie są takie indywidualne i takie odlotowe, skoro tyle osób już je nosi. *Wyłącz negatywne programowanie *
Dokładnie tak samo będzie działać twój umysł, gdy zaczniesz zastanawiać się nad zmianą pracy. I jeśli zaprogramujesz go na to, żeby szukał minusów obecnej pracy, to będzie ich szukał. Tylko że te znalezione minusy nie pomogą ci podjąć ostatecznej decyzji. Będą one służyć wyłącznie uspokojeniu własnego sumienia i oczernieniu obecnej pracy. Przez takie negatywne programowanie przestanie cię cieszyć obecna praca, a wcale nie będziesz bliżej decyzji o przejściu do nowej pracy.
Inaczej będzie, gdy zaczniesz myśleć odwrotnie – szukać pozytywów swojej pracy, gdy będziesz chcieć odejść.
W tym przypadku znajdziesz bowiem PRAWDZIWE powody, dla których wciąż tkwisz w tej pracy. Pewnie będzie to związane z pensją, z bezpieczeństwem, z kredytem, z bliskim dojazdem, z kolegami… Cokolwiek to będzie, stworzysz sobie listę powodów nieodchodzenia z pracy.
Lista na „tak”
Z taką listą pod ręką można podjąć rzetelną i przemyślaną decyzję o szukaniu nowej pracy.
Bo jeśli te wszystkie znalezione powody, po uczciwym rozpatrzeniu i namyśle, nie okażą się silniejsze niż chęć zmiany pracy… to w tym momencie w tej pracy nie ma absolutnie nic, co by cię wstrzymywało przed zmianą.
Jesteś wolny/wolna i możesz podjąć decyzję bez żalu i bez stresu.
W dodatku masz wewnętrzny spokój, ponieważ znasz wszystkie argumenty PRZECIW szukaniu nowej pracy i podejmujesz decyzję, że nie są one tak ważne by się nimi kierować. No i masz gotową listę rzeczy, na które trzeba zwracać uwagę podczas szukania nowej pracy. Bo jeśli nowa praca nie będzie miała którejś z tych rzeczy, może nie być lepsza od obecnej. Ale jeśli w jakiejś firmie dostaniesz to wszystko co w obecnej (zgodnie z listą) plus coś więcej, to praktycznie masz problem z głowy. No bo nad czym się zastanawiać, jeśli możesz dostać wszystko, co już masz i o wiele więcej?
Uzyskaj wewnętrzną zgodę
Dla przypomnienia – gdyby szukać tradycyjnie argumentów PRZECIW obecnej pracy, nadal nie możesz podjąć decyzji, bo wciąż nie wiesz, co cię trzyma w tej pracy, i nadal nie masz wewnętrznej zgody na podjęcie decyzji.
A tylko podle się czujesz, bo widzisz wszystkie niedostatki swojej obecnej pracy.
Ten odwrotny sposób myślenia i zbierania argumentów sprawdza się w dosłownie każdym przypadku: gdy dziecko prosi o pieska, gdy partner ma ochotę siedzieć w domu, a ty masz chęć na zabawę na mieście, gdy czujesz chandrę i w ogóle to chcesz zakopać się pod kołdrą z paczką smakołyków.
Tę bardzo użyteczną sztuczkę znalazłem w książce „Podejmowanie właściwych decyzji” autorstwa zespołu pracowników Harvard Business School (Onepress / Helion, 2008).
Mirosław Sikorski