Odpoczynek po dużych wzrostach
We wtorek w USA panowało przekonanie, że po olbrzymich wzrostach indeksów rynek powinien odpocząć. Dotyczyło to nie tylko rynku akcji, ale również walutowego i surowcowego. Bykom pomagały dane makro.
25.03.2009 09:31
Od zawsze lekceważony indeks cen domów opublikowany przez Office of Federal Housing Enterprise Oversight (OFHEO) tym razem został zauważony. Wzrósł w styczniu o 1,7 proc. (pierwszy raz od roku) w stosunku do poprzedniego miesiąca. Oczekiwano spadku o 0,9 proc. Wydaje się mało nieprawdopodobne, żeby te dane były wiarogodne, bo wszystkie inne raporty mówią o dużych spadkach cen. Ale być może jest to kwestia formuły w liczeniu wskaźnika. Tak czy inaczej te właśnie dane doprowadziły do odwrócenia kierunku spadających od początku sesji indeksów.
Nie widziałem wpływu zeznań, które przed komisją Kongresu składali Ben Bernanke, szef Fed i Timothy Geithner, sekretarz skarbu USA. Chodziło w nich o sprawę nadzoru i premii dla pracowników AIG. Geithner i Bernanke zwrócili się do Kongresu o nadanie mu uprawnień do nadzoru i regulacji niebankowych instytucji, takich jak AIG. Nie widziałem w ich wypowiedziach żadnych sensacji, chociaż takie żądania nie powinny się za bardzo rynkom podobać. W nocy (w amerykańskim prime time) odbyła się zapowiadana konferencje Baracka Obamy, prezydenta USA. Ja nie widziałem w tym, co powiedział nic nowego – po prostu bronił swojej polityki gospodarczej i projektu budżetu. Rynki jednak upajają się tym, że widzi „oznaki postępu” w ożywianiu amerykańskiej gospodarki. Tak jakby mógł powiedzieć coś innego… Reagowanie na takie stwierdzenia jest błędem, ale faktem jest, że AHI (indeks handlu posesyjnego) po konferencji Obamy skoczył z blisko zera do 0,32 proc.
Wróćmy teraz na rynek akcji. Pozbawiony mocnych impulsów rynek, po olbrzymim wzroście skazany był na spokojny handel. Bykom pomagała opinia analityka Deutsche Banku na temat General Electric – podobno firma nie będzie potrzebowała nowego kapitału. Indeks S&P 500 po początkowym spadku rósł dochodząc po 4 godzinach do poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Od tego momentu osuwał się, ale spadki były bardzo niewielkie (około 0,5 proc.). Na godzinę przed końcem sesji podaż mocniej przycisnęła i spadki znacznie się zwiększyły. Szczególne mocno indeksy spadały tuż przed zakończeniem sesji, co nie wyglądało dobrze. Nie wykluczam, że kolejne osoby krytykujące plan Geithnera popsuły nastroje (już nie tylko Krugmana, ale i Stiglitz oraz Bernstein). Uważam jednak, że nie było to nic innego jak tylko i wyłącznie dość silna korekta poniedziałkowego szaleństwa.
Na GPW poniedziałkowe zwyżki indeksów w USA doprowadziły we wtorek na rozpoczęciu sesji do solidnego wzrostu indeksów, ale prawie natychmiast pojawiła się chęć do zrealizowania zysków. Zachowanie naszego rynku nie odbiegało od tego, co widzieliśmy na innych giełdach europejskich. Przed południem WIG20 zabarwił się nawet na czerwono, ale byki bardzo szybko opanowały sytuację i zapanował marazm na poziomie nieco wyższym od poniedziałkowego zamknięcia. Nawet negatywne rozpoczęcie sesji w USA niespecjalnie szkodziło naszemu rynkowi. Po publikacji danych makro w Stanach indeksy zaczęły rosnąć, ale był to ruch nietrwały. Sesja zakończyła się neutralnie – WIG20 wzrósł o 0,15 proc. Charakteryzował ten dzień duży obrót, co może nieco niepokoić. Duży obrót po wzrostach bez zmiany wartości indeksu często zapowiada korektę.
Dzisiaj RPP podejmie decyzję o stopach procentowych. Ostatnio Rada bała się o złotego i dlatego obniżyła stopy jedynie o 25 pb. Z licznych wywiadów członków RPP wynika, że nadal boją się oni o kondycję naszej waluty, więc może się okazać, że cięcia nie będzie, ale racjonalne byłoby obniżenie stóp o 25 pb. Dane o dynamice produkcji nie będą czynnikiem decydującym, bo jej spadek był mniejszy od oczekiwań, ale jednak wyraźny. Za to mocniejszy od prognozy spadek sprzedaży powinien zachęcać do cięcia stóp. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że obniżka stóp zaszkodzi złotemu. Rynki bardzo często doceniają umocnieniem waluty to, że bank centralny i rząd pomagają gospodarce.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi