Ostrożnie z zakupami odzieży

Tu Wasz aspirant Fortuna. Dotychczas na tych łamach opisywałem z pozycji funkcjonariusza problemy finansowe różnych osób, a bywało, że doradzałem, w co lokować pieniądze. Teraz postanowiłem zajrzeć do domowych budżetów i przyjrzeć się rodzinnym wydatkom.

20.05.2011 10:01

Tu Wasz aspirant Fortuna. Dotychczas na tych łamach opisywałem z pozycji funkcjonariusza problemy finansowe różnych osób, a bywało, że doradzałem, w co lokować pieniądze. Teraz postanowiłem zajrzeć do domowych budżetów i przyjrzeć się rodzinnym wydatkom.

Poprosiłem dziesięć rodzin mieszkających w różnych regionach kraju o prowadzenie bloga finansowego. Na moich stronach internetowych http://fortunaradzi.pl/index.php/budzety/ znajdziecie ich codzienne wydatki z grudnia 2010 r. Dzisiaj przyglądamy się wydatkom rodziny Cybulskich, którą tworzy mama z dwoma córkami i mieszkająca z nimi babcia.

Duuużo na ubrania

Cztery panie Cybulskie: babcia, mama i dwie córki (12 i 10 lat) dostosowały się do stereotypu rozrzutnych kobiet – i w grudniu wydały masę pieniędzy na ubrania. Z drugiej strony trzeba stwierdzić, że były to w dużej części prezenty mikołajkowe i świąteczne, przeznaczone do noszenia przez cały rok. Jednak prawie 1350 zł na ten cel, czyli niemal jedna czwarta wydatków, to chyba zbyt dużo, jak na przychody osiągnięte w grudniu. Pensja Cybulskiej, alimenty na dzieci i nagroda w pracy złożyły się na kwotę 3786 zł, zaś pozostałe wydatki sfinansowała babcia – ze swojej emerytury i z oszczędności. A trzeba było dołożyć ponad 2020 zł, bo o tyle grudniowe wydatki rodziny większe były od zarejestrowanych dochodów mamy Cybulskiej.

Więcej niż na odzież panie Cybulskie wydały tylko na dom jednorodzinny w mieście wojewódzkim, gdzie mieszkają. Budynek jest obciążony kredytem hipotecznym (miesięczna rata wyniosła 600 zł), trzeba go ubezpieczyć (231,5 zł na rok), na bieżąco opłacić wodę (227,56 zł za kwartał), energię (198,09 zł za miesiąc) i wyposażyć (w grudniu za 354 zł), co razem daje 1611,15 zł, czyli prawie 28 proc. miesięcznych wydatków. Na szczęście dom jest całkiem nowy, więc remonty i konserwacja są nieczęste, i nie wiążą się z wysokimi nakładami.

Trzecią pod względem wielkości pozycją w budżecie Cybulskich jest transport i łączność. Cybulska sporo jeździ własnym samochodem w godzinach pracy i z rodziną, odwozi dzieci do szkoły i na zajęcia dodatkowe (kółko plastyczne, korepetycje) i odbiera je. Dlatego na samochód (paliwo, myjnia, płyny) wydała aż 630 zł, czyli więcej niż na żywność. Niewiele wydała na telefony (niecałe 50 zł). Jednak transport i łączność to prawie 12 proc. wydatków Cybulskich, czyli znów bardzo dużo…

Mniej na żywność

Dopiero na czwartej pozycji w budżecie Cybulskich znalazła się żywność (628 zł), z udziałem poniżej 11 proc. w grudniowych kosztach. Zakupy spożywcze są u Cybulskich dość rzadkie (zwykle jeden-dwa razy w tygodniu) i opiewają na wyższe kwoty. Podejrzewam, że niektóre drobniejsze wydatki (typu świeże pieczywo) zostały w zestawieniu pominięte jako dokonane przez babcię, która troszczy się o wnuczki.

Dziewczynki zresztą „pożyczyły” mamie 400 zł w listopadzie i zwrot tej kwoty też obciążył grudniowy budżet. Poza tym Cybulska spłaca miesięcznie 369 zł do kasy zapomogowo-pożyczkowej.

Inne pozycje są znacznie mniejsze: niecałe 200 zł na kulturę i rekreację (w tym zakup obrazu i prezentu do szkoły), 182,5 zł na ochronę zdrowia (dentysta i lekarstwa), 128 zł na edukację (głównie korepetycje dla dziewczynek), a także 110 zł na środki czystości. Dodatkowo ponad 100 zł wyniosły koszty udziału w pogrzebie dziadka (kwiaty i znicze).

Niezawodna babcia

Gdyby nie bieżąca pomoc finansowa babci i opłacanie przez nią części zobowiązań, w grudniu panie Cybulskie musiałyby się zapożyczyć na ponad 2000 zł – albo ograniczyć kosztowne prezenty mikołajkowe i świąteczne (głównie odzieżowe). Wśród internautów na moim blogu akurat ta pozycja w budżecie pań Cybulskich wywoływała najwięcej emocji, a drastyczne zmniejszenie zakupów odzieży powtarzało się jako stały postulat. Inna rzecz, że z reguły zgłaszali go panowie – zaś panie taktownie milczały, a może okazywały Cybulskim więcej zrozumienia, jeśli idzie o zakupy ubrań i butów…

Fortuna doradza spacery

Nie wiem, czy zauważacie to samo, co ja, ale wydatki na szeroko rozumianą komunikację i łączność stanowią w naszych budżetach rodzinnych znaczącą pozycję, i mam wrażenie, że stale rosną. Przy czym komunikacja i łączność to przemieszczanie się (wydatki na paliwo i utrzymanie samochodu łącznie z ubezpieczeniem, bilety PKP, PKS, komunikacji miejskiej), ale też telefony, Internet, opłaty radiowo-telewizyjne. Cięcia budżetowe w rodzinnych finansach moglibyśmy zacząć od tych pozycji i to bez odczuwalnego uszczerbku dla standardu życia. Przede wszystkim za mało chodzimy i jeździmy na rowerach. Krótko mówiąc – za dużo wydajemy na transport samochodowy. Wraz z nadejściem wiosny – jeśli tylko to możliwe – warto przesiąść się na rower i więcej spacerować. Zostawiając samochód w garażu można zaoszczędzić znaczące kwoty.

Patrząc na nasze ulice dziwię się często, jak wiele pieniędzy jeździ po polskich drogach. Oczywiście nie chodzi o to, aby przesiadać się z powrotem do małych fiatów, ale jest coś nie tak np. w postawie lekarza, który jeździ wozem pancernym. Myślę o swoim znajomym doktorze, który dociera do szpitala olbrzymim, modnym ostatnio autem osobowo-transportowym. Taki pojazd, przydatny w biznesie budowlanym, kosztuje tyle, co dwa samochody miejskie. W dodatku pożera straszne ilości paliwa, dużo kosztuje w codziennej eksploatacji. Przypuszczam, że lekarz – jak i znajomy prawnik – używają ich dlatego, aby pokazać otoczeniu swoją zamożność. Piszę o tym także dlatego, bo ciągle mam w pamięci spostrzeżenie pewnego inwestora, który handlował nieruchomościami. – Gdyby Polacy – mówił – najpierw zainwestowali w ziemię i mieszkania, a dopiero później w kosztowne samochody, to mogliby ze spokojem oczekiwać emerytury. Ponieważ postępują odwrotnie, czyli konsumują ponad stan, to już za młodu głośno narzekają na system emerytalny.

Za dużo gadamy…

Spójrzcie uczciwie na swoje rachunki telefoniczne. Ile pieniędzy marnujemy na gadanie. U mnie wszyscy domownicy mają własne telefony komórkowe, a żona nawet dwa. Córka – osoba ciągle nastoletnia – w ciągu dnia odbiera tyle telefonów i SMS-ów, jakby była dyrektorem kopalni. Stosunkowo niedawno mieliśmy w domach tylko tradycyjny telefon i opłaty z nim związane utrzymywały się na poziomie kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Dzisiaj oprócz zwykłego telefonu każdy z domowników ma jeszcze komórkę. Płacimy za rozmowy kilka razy więcej niż dawniej i wcale z tego powodu nie mamy znacząco większych dochodów. Jeśli do tego dodamy opłaty za telewizję satelitarną, Internet, abonament radiowo-telewizyjny, to okaże się, że te rozproszone wydatki są naprawdę znaczącą pozycją w budżetach rodzinnych.

Z drugiej strony pojawia się coraz więcej okazji i możliwości oszczędzania na łączności. Można np. przejść na telefonię internetową i tanio dzwonić po całym świecie. Można używać komunikatorów internetowych i praktycznie bezpłatnie prowadzić rozmowy, także wideo. Internet daje wiele nowych możliwości. Trzeba tylko umieć z nich korzystać. Np. na Twitterze dość często dostaję informację o tanich połączeniach lotniczych. Niekiedy oferta jest tak atrakcyjna, że chyba pójdę w ślady kolegi, który w ten sposób zwiedził już pół Europy. Ostatnio np. otrzymałem informację o tanim locie do Bergamo we Włoszech. Bilet w obie strony kosztował 60 zł, a odlot miał być bodaj z Łodzi. Nawet jeśli doliczyć opłaty lotniskowe i za dodatkowy bagaż, to i tak wychodzi niewiele. W moim przypadku więcej kosztowałby dojazd do lotniska niż przelot w obie strony. W Internecie są serwisy umożliwiające zatrzymanie się na noc, dwie w prywatnych domach. Sprawdziłem: nocleg proponowało 17 mieszkańców Bergamo. Z jednym się nawet
skontaktowałem. Przepraszał, że ma małe mieszkanie, ale za to w starym centrum miasta. A miasto jest piękne – wiem, bo byłem. Z Bergamo jest blisko do Mediolanu, nad jezioro Como, w Alpy. Tanie połączenia lotnicze dają nam dzisiaj nowe możliwości podróżowania. Znajomy właściciel biura podróży skarżył się, że jego dawni klienci coraz częściej łączą się w grupy i wykorzystując możliwości Internetu na własną rękę organizują sobie wypoczynek. Jak tak dalej pójdzie, to będzie musiał zamknąć biuro.

Im starsze, tym więcej kosztuje

Panie Cybulskie też dużo wydają na komunikację, w ich przypadku najwięcej na paliwo. Skądinąd wiadomo, że wysokie koszty eksploatacji samochodu wiążą się z dalekimi wyjazdami rodzinnymi. Z grudniowego budżetu wynika, że przy stosunkowo niezłych dochodach, ani mama, ani babcia nie myślą o przyszłości dziewcząt. W każdym razie nie odnotowałem informacji, aby rodzina odkładała na fundusz inwestycyjny, który w przyszłości mógłby stać się funduszem stypendialnym dla dzisiejszych nastolatek. Czas leci szybko i panie się nawet nie obejrzą, gdy dziewczęta skończą szkoły i rozpoczną studia. Trawestując powiedzenie im „większe dziecko, tym większy kłopot”, można stwierdzić, że „im starsze dziecko, tym więcej kosztuje”.

Matkom samotnie wychowującym dzieci jest oczywiście znacznie trudniej pod względem finansowym, ale może właśnie dlatego powinny jak najwcześniej odkładać nawet niewielkie kwoty na przyszłość dzieci. Im dzieci będą starsze, tym wydatki wzrosną. Możliwości odkładania na fundusz stypendialny jest dzisiaj bardzo wiele, od prostej lokaty bankowej po agresywne fundusze inwestycyjne. Korzyści z procentu składanego są funkcją wysokości odsetek i czasu. Upraszczając: im dłużej odkładamy, tym więcej przyrasta nam na koncie. Znaczące wydatki konsumpcyjne (zwłaszcza na odzież) dowodzą, że rodzina Cybulskich – mimo spłacania kredytu hipotecznego – posiada potencjał finansowy umożliwiający odkładanie np. po 100 zł miesięcznie na przyszłość każdej z dziewczynek. Po kilku latach uzbierałaby się znaczna kwota, którą kiedyś nazywano posagiem…

A może polisa posagowa?

Zwykła lokata bankowa chroni kapitał przed inflacją dając niewielkie zyski. Odkładając pieniądze posagowe lepiej przejrzeć oferty instytucji finansowych i skorzystać z oferowanych przez nie instrumentów, np. z planów systematycznego oszczędzania. Opracowano je z myślą o dzieciach, ale funkcjonalnością nie różnią się od produktów skierowanych do dorosłych. Wskazana część kapitału może zarabiać choćby na akcjach spółek giełdowych. Za zgodą opiekuna i po przekroczeniu 13 roku życia, nasze pociechy mogą samodzielnie składać dyspozycje zakupowe przechodząc w ten sposób niezłą szkołę edukacji ekonomicznej.

Innym rozwiązaniem są polisy posagowe. Mogą je dzieciom kupić rodzice, chrzestni, dziadkowie. Polisa jest ubezpieczeniem na życie, a jej beneficjentem staje się dziecko. Rodzice lub dziadkowie zobowiązują się do regularnego wpłacania określonej kwoty, w zamian otrzymując gwarancję ubezpieczenia i gromadzenia środków zwolnionych z tzw. podatku Belki. Po wejściu dziecka w dorosłość ubezpieczyciel wypłaci mu sumę ubezpieczeniową. Jeśli w trakcie gromadzenia funduszy zdarzy się nieszczęście (śmierć rodziców), firma wypłaci dziecku stosowne odszkodowanie po osiągnięciu pełnoletniości. Do tego czasu ubezpieczyciel przejmuje opłacanie składki i wypłaca opiekunowi dziecka rentę miesięczną wysokości około 2 proc. tzw. sumy ubezpieczenia. Polisy posagowe nie zdobyły dotychczas dużej popularności i stanowią zaledwie 1 proc. całego rynku ubezpieczeń na życie. Wielu dorosłych pamięta je z lat 1980., gdy ówczesne polisy o tej nazwie obiecywały po latach wypłacenie dwudziestokrotności ówczesnej średniej pensji. W efekcie –
wskutek hiperinflacji z przełomu lat 1980. i 1990. – wypłaty wyniosły kilkaset obecnych złotych. Jeśli komuś te rozwiązania nie pasują, może sobie stworzyć własną polisę posagową wykupując za część odkładanej kwoty rodzinną polisę od następstw nieszczęśliwych wypadków, a resztę lokując np. w obligacje skarbowe.
Wasz aspirant Fortuna

*Tylko dzieci oszczędzają Anika Ochotnicka Komisja Nadzoru Finansowego *
Panie Cybulskie są zwykłą rodziną miejską z normalnymi potrzebami finansowymi. Ich wyobrażenia o komforcie życia są typowe dla aspirujących do klasy średniej, z wyjątkiem wyobrażeń o koniecznych oszczędnościach.

Grudzień nie był reprezentatywnym miesiącem z życia pań Cybulskich i poczynione wydatki nie są typowe dla ich miesięcznego budżetu. Okres świąteczny to zakupy prezentów, a koniec roku oznacza wydatki wyrównawcze za media, smutnym i nieczęstym jest też zapewne pogrzeb w najbliższej rodzinie (pociągający za sobą wydatki).

Z lektury wydatków i przychodów można wyciągnąć pochopny wniosek, że panie Cybulskie wydają więcej niż zarabiają. Jednak niska rata kredytu hipotecznego, spłata w kasie zapomogowo-pożyczkowej (takie pożyczki są zaciągane na ogół maksymalnie na dwa lata, z oprocentowaniem do 2 proc.), jak i brak zobowiązań z tytułu karty kredytowej świadczą o niskim zadłużeniu gospodarstwa domowego. Oznacza to, że Cybulska jako posiadaczka domu jednorodzinnego w mieście, wbrew pozorom (przy 1/6 dochodu przeznaczonej na spłatę pożyczek) rozważnie zarządza swoimi finansami.

Ze wspomnianymi aspiracjami i brakiem zainteresowania oszczędzaniem wiąże się specyfika grudniowych wydatków. Zakupy odzieży (w sumie 1/4 wydatków) wynikają z rozeznania praktycznych potrzeb rodziny, ale i realizują chęć należytego prezentowania się. Dysproporcja tych wydatków w stosunku do innych może sugerować „nadrabianie prezencją”. Podobno zakupy poprawiają samopoczucie. Koszty depresji zimowej bywają trudne do oszacowania…i może lepiej sprawić sobie ładną rzecz? Tym bardziej, że rodzina z rosnącymi dziećmi musi czasem kupować choćby buty. Należy uznać ten wydatek za w pełni uzasadniony i konieczny.

Głowa rodziny posiada samochód i intensywnie go eksploatuje (11 proc. wydatków, prawie tyle, co w statystycznej rodzinie o podobnej strukturze i dochodach). Samochód Cybulskich zarabia na siebie, zwłaszcza w zestawieniu z wydatkami na żywność. Cybulska robi przemyślane zakupy w tańszych sklepach oddalonych od miejsca zamieszkania. Takie podejście do oszczędności rzuca pewne światło na pozostałe wydatki: ciąć wydatki na telefony, artykuły przemysłowe, wyposażenie wnętrz, a wydawać, gdy w grę wchodzą inne potrzeby (korepetycje, odzież, wygodny transport, dentysta). Opłata za wodę ma charakter wyrównawczy (zapewne roczny), a ubezpieczenie jest stałą opłatą roczną.

Zagadkowym punktem rachunków miesięcznych jest kieszonkowe dzieci, które ze swoich oszczędności są w stanie pożyczyć aż 400 złotych. Są to zarazem jedyne oszczędności w rodzinie. Nawyk oszczędzania jest chwalebny, zwłaszcza wobec nieprzewidywalnych wydatków, drobnych napraw, których akurat nie było. Łącząc go z samodzielną nauką można oszczędzić na korepetycjach albo w ich cenie brać lekcje języków obcych…co też podnosi samoocenę, może bardziej niż ładny strój.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)