Oto główni winowajcy gigantycznej inflacji. Ekonomista wszystko wyjaśnia
19.04.2022 18:38, aktual.: 19.04.2022 18:48
Inflacja rośnie od wielu miesięcy, a w marcu sięgnęła już 11 proc. We wtorek Narodowy Bank Polski opublikował kolejne dane, które pozwalają lepiej zrozumieć przyczyny ogromnych podwyżek, jakich jesteśmy świadkami. Jak się okazuje, coraz większe, negatywne znaczenie dla inflacji mają ceny żywności i energii.
NBP opublikował we wtorek dane dotyczące inflacji bazowej, która pokazuje skalę podwyżek, ale po wyłączeniu cen żywności i energii. W marcu wyniosła on 6,9 proc. wobec 6,7 proc. w lutym.
Tymczasem "zwykła", całościowa inflacja sięgnęła w tym okresie już 11 proc., a w lutym 8,5 proc. Jak tłumaczy główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej Piotra Soroczyński, daje nam to informację, że inflacja w marcu była głównie dynamizowana cenami żywności i energii.
Soroczyński przypomniał we wtorek, że spośród czterech różnych wskaźników dotyczących inflacji bazowej właśnie ten wykluczający wpływ cen żywności i energii jest uważany za najlepiej odwzorowujący co się dzieje z cenami, na które ma wpływ polityka monetarna. Czyli ta, którą kształtuje Rada Polityki Pieniężnej, i którą może, a nawet powinna zbijać. "Zwłaszcza, że od dłuższego już czasu nie tylko pozostaje on powyżej górnych dopuszczalnych widełek dla celu inflacyjnego NBP, ale i wciąż wzrasta" - skomentował Soroczyński.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Koszty produkcji mocno w górę
Według ekonomisty wzrost inflacji w ostatnich kwartałach był głównie pochodną wzrostu różnorakich kosztów wytwarzania. "Z perspektywy światowej podkreślano głównie sytuację na rynku ropy i gazu, ale ostatnio też żywności. U nas koszty wytwarzania są od dłuższego czasu dodatkowo podbijane decyzjami administracji. Wystarczy wskazać tu ceny: użytkowania wody, gospodarki odpadami, pracy (płaca minimalna i dopasowania w wyższych płacach wymuszone nowymi rozwiązaniami w zakresie danin i podatków), koszty dopasowania się do pandemii, nowe daniny (tak nasze wewnętrzne, jak i narzucone z zewnątrz), wyższe daniny już istniejące, wzrost powinności i wymogów formalnoprawnych przy prowadzeniu działalności gospodarczej" - wymienił.
Soroczyński dodał, że do niedawna mniej za wzrost cen odpowiedzialny był umiarkowanie rosnący popyt, jednak sytuacja w tym zakresie zaczęła się zmieniać. "Wkład popytu w inflację zaczął być już wyraźniej odczuwalny – zwłaszcza w sytuacji pojawiającego się miejscami niedostatku pewnych dóbr na światowych rynkach" - zauważył.
Co jeszcze podbija ceny
Według KIG drugim z przyciągających szczególne zainteresowanie analityków, jest wskaźnik wykluczający ceny administrowane. Dla marca jego roczny indeks oszacowany został na 10,6 proc. wobec 8,0 proc. w lutym. "Skoro ceny ogółem były w marcu wyższe niż przed rokiem o 11,0 proc., a w lutym o 8,5 proc., to otrzymujemy informację, iż w ostatnich miesiącach ceny administrowane inflację ogółem podbijają, ale nie tak intensywnie, jak choćby ceny żywności i energii i nie tak intensywnie, jak w poprzednich miesiącach" - ocenił Soroczyński.
Jak zaznaczył ekonomista KIG, pozostałe dwa mierniki inflacji bazowej – oczyszczające inflację z wpływu anormalnego czy gwałtownego przebiegu zmian części cen, utrzymują poziom wyraźnie poniżej ogólnego wskaźnika wzrostu cen. "Oznacza to, że czynniki te mają istotny wpływ na inflację – podbijając ją, w dodatku w ostatnim miesiącu intensywniej niż wcześniej" - wyjaśnił.
Dodał, że odpowiednio wskaźnik po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych dla marca w ujęciu rocznym obliczono na 7,9 proc., a dla lutego na 7,5 proc., a wskaźnik w tzw. formule 15 proc. średniej obciętej dla marca określono na 7,8 proc., wobec 7,0 proc. w lutym. "Wszystkie z kalkulowanych i prezentowanych przez NBP mierników inflacji bazowej są na wysokich poziomach. W marcu wszystkie też wzrosły" - zaznaczył ekonomista.
"Dwucyfrowa inflacja to efekt rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Na skutek wojny podrożała przede wszystkim energia (24,3 proc.) oraz paliwa (33,5 proc.). Znacząco zdrożała też żywność – tempo wzrostu cen przyśpieszyło z 7,6 do 9,2 proc." - komentowali ostatnie dane o inflacji analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Zwrócili uwagę, że jest to efekt rosyjskiego embarga na handel nawozami oraz przerwania eksportu zbóż z Ukrainy z uwagi na blokadę morską Rosjan. Dodali też, że inflacja bazowa pozostała stabilna (6,8 proc.).
Inflacja osiągnie szczyt w wakacje – będzie to około 12,5-13,0 proc. - ocenia PIE. "Spodziewamy się, że wzrost cen żywności sięgnie nawet 14 proc. Także ceny energii i paliw utrzymają się na wysokich poziomach" - ocenili eksperci. Prognozują oni, że inflacja CPI zacznie spadać w ostatnim kwartale 2022 roku, ale wzrost cen pozostanie jednak dwucyfrowy do końca roku.