PGNiG nie zgadza się z wnioskami raportu dla KE ws. łupków, chce zaprosić przedstawicieli KE do
18.09. Warszawa (PAP) - PGNiG ocenia, że przygotowany ostatnio dla Komisji Europejskiej raport na temat wpływu łupków na środowisko zawiera błędy w warstwie metodologicznej oceny...
18.09.2012 | aktual.: 18.09.2012 14:08
18.09. Warszawa (PAP) - PGNiG ocenia, że przygotowany ostatnio dla Komisji Europejskiej raport na temat wpływu łupków na środowisko zawiera błędy w warstwie metodologicznej oceny ryzyka związanego z taką działalnością, nie uwzględnia polskich przepisów, zwykle bardziej restrykcyjnych niż dyrektywy unijne. Spółka chce zaprosić przedstawicieli KE na wizytę na pad Lubocino.
"Chcemy zaprosić przedstawicieli KE na wizytę do Lubocina, by zbić argumenty z raportu. Chcemy pokazać, że w Polsce obowiązują nas ostrzejsze normy niż to wynika z przepisów unijnych, pokazać jak w praktyce realizujemy wymagania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach tego przedsięwzięcia" - powiedziała Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes PGNiG.
7 września KE przedstawiła trzy raporty o gazie łupkowym, dotyczące różnych aspektów. Jeden z nich, przygotowany przez firmę doradczą AEA Technology zawiera analizę wpływu łupków na środowisko naturalne i związanych z tym potencjalnych zagrożeń. Z raportu wynika, że unijne przepisy nie dają pełnej gwarancji bezpieczeństwa. Rzecznik komisarza ds. środowiska mówił, że może on być podstawą do dyskusji o nowym prawie środowiskowym, regulującym wydobycie w UE gazu z łupków.
PGNiG polemizuje z przedstawioną w raporcie oceną ryzyka i ze spostrzeżeniami na temat prawodawstwa. Argumentuje, że raport opiera się na danych o wpływie na środowisko z rynku amerykańskiego i analizuje dyrektywy unijne, podczas gdy polskie przepisy dotyczące ochrony środowiska są przeważnie bardziej restrykcyjne.
"Opublikowany 7 września raport jest jednym z kilkudziesięciu raportów o wpływie gazu z łupków opublikowanych w ostatnich latach na świecie, w tym jednym z kilku zamówionych przez Komisję Europejską, jednym z bardziej obszernych. Nasza wstępna analiza prowadzi do wniosku, że o ile w warstwie faktograficznej jest on bardzo bogaty i inwentaryzuje wiele informacji, to przyjętą metodologię oceny i wnioski trudno nazwać dobrze udokumentowanymi i obiektywnymi" - powiedział PAP Grzegorz Sojski, doradca w oddziale PGNiG Geologia i Eksploatacja.
Zwrócił uwagę, że raport ogranicza się tylko do rynku amerykańskiego, gdzie pomimo intensywnie prowadzonych prac eksploatacyjnych, danych środowiskowych jest niewiele i o różnym stopniu wiarygodności.
"Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) dopiero niedawno podjęła się wykonania kompleksowego zbadania wpływu tych prac na środowisko, zapowiadając opublikowanie swoich wniosków i zaleceń w 2014 roku" - powiedział.
"W przeciwieństwie do polskich uwarunkowań i przepisów, w USA nie było na przykład obligatoryjnego monitoringu środowiska przed przystąpieniem do prac, w Polsce jest to obowiązkowe. Przy tak skąpej ilości danych amerykańskich AEA Technology przenosi wnioski wprost na rynek Unii Europejskiej. To nieuprawnione, bo abstrahuje od europejskich realiów geologicznych i formalno-prawnych, a zwłaszcza Polski, gdzie warunki występowania złóż są odmienne od amerykańskich (złoża gazu z łupków występują znacznie głębiej, dużo poniżej użytkowych warstw wodonośnych), a prawo jest dużo bardziej restrykcyjne niż prawo unijne, nie wspominając o dobrych praktykach stosowanych dobrowolnie przez polskie przedsiębiorstwa (systemy zarządzania środowiskowego, BHP i HSE)" - powiedział Sojski.
"Na przykład raport podnosi kwestię, że przedsięwzięcia polegające na poszukiwaniach gazu z łupków mogą nie podlegać ocenie oddziaływania na środowisko, bo w dyrektywie nie ma zdefiniowanego pojęcia głębokich otworów. Polskie przepisy takie otwory zdefiniowały, ich głębokość wynosi co najmniej 1000 m. To oznacza, że wszystkie prace poszukiwawczo-rozpoznawcze obejmujące wykonanie takich otworów (polskie złoża łupków potencjalnie gazonośnych występują na głębokości zawsze większej niż 1000 m, przeważnie 2500-3500 m ppt.) jeszcze przed uzyskaniem koncesji wymagają decyzji środowiskowej, której wydanie może poprzedzać raport z oceny oddziaływania na środowisko" - wskazał.
Z wnioskami raportu nie zgadza się też minister skarbu, Mikołaj Budzanowski.
"Wiele zarzutów, które pojawiają się w raporcie dla KE jest absolutnie niezgodna z rzeczywistością. Wiele konkluzji raportu oparta jest na domniemaniach, a nie faktach pochodzących z konkretnych odwiertów przeprowadzanych na terenie Unii Europejskiej. Co więcej, wydaje się, że dane pochodzące ze Stanów Zjednoczonych też nie były sprawdzone" - ocenił minister.
PGNiG prowadzi na koncesji Wejcherowo, pad Lubocino, poszukiwania gazu łupkowego. Spółka informowała wcześniej, że jeśli prace poszukiwawczo-rozpoznawcze zakończą się sukcesem, to na przełomie 2014 i 2015 r. powinna zostać uruchomiona w tym miejscu pierwsza kopalnia.(PAP)
pel/ ana/