PiS: w Polsce brakuje minimum 3,5 mln miejsc pracy

Gdyby w Polsce było o ok. 3,5 mln więcej miejsc pracy, nie byłoby poważnego
problemu z bezrobociem

PiS: w Polsce brakuje minimum 3,5 mln miejsc pracy
Źródło zdjęć: © PAP/Grzegorz Jakubowski

17.12.2012 | aktual.: 17.12.2012 09:50

Gdyby w Polsce było o ok. 3,5 mln więcej miejsc pracy, nie byłoby poważnego problemu z bezrobociem - uważa prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem polska gospodarka ma szereg cech, które - przy właściwej polityce rządu - powinny "radykalnie złagodzić" skutki kryzysu.

W Sejmie odbyło się w piątek spotkanie organizowane przez PiS pod hasłem "Alarm w sprawie bezrobocia". Oprócz prezesa PiS i polityków tego ugrupowania wzięli w nim udział przedstawiciele związków zawodowych, pracodawców, a także eksperci.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak podkreślał, że przyczyną spotkania jest "katastrofalna sytuacja na rynku pracy". Mówił m.in. o zapowiedzi zwolnień w Fiat Auto Poland, a także Poczcie Polskiej i PKP. "To wszystko stwarza olbrzymie zagrożenie dla przyszłości obywateli naszego kraju" - powiedział.

Prezes PiS zaznaczył, że bezrobocie jest traktowane przez społeczeństwo jako jeden z najważniejszych i najbardziej bolesnych problemów. Ocenił, że powiększanie się liczby bezrobotnych w Polsce to proces trwały, "składający się głównie z wydarzeń bardzo drobnych, które łącznie tworzą wielkie liczby".

Kaczyński przypomniał, że w Polsce jest ponad 2 mln zarejestrowanych osób bezrobotnych. Ponadto jest około milion osób na wsi, które nie mają pracy i około dwóch milionów pracujących poza granicami kraju. Jak ocenił, gdyby w Polsce było około 3,5 mln więcej miejsc pracy, "to wtedy problemu poważnego by nie było".

Jego zdaniem by odpowiedzieć na pytanie, jak doprowadzić do tego, by w Polsce szybko rosła liczba miejsc pracy, trzeba zastanowić się, czy "polska gospodarka musiała popaść w kryzys".

Przekonywał, że polska gospodarka ma szereg cech, "które powinny pozwolić na to, by albo bardzo radykalnie złagodzić skutki kryzysu, albo w ogóle je wyeliminować". W tym kontekście Kaczyński powiedział m.in. o "niewielkiej roli kredytów w naszej gospodarce, małym i niezakażonym toksycznymi papierami wartościowymi sektorze bankowym (...), zaradności polskich przedsiębiorców". Do atutów "antykryzysowych" zaliczył także polską walutę i fakt, że jest ona elastyczna.

Prezes PiS zwrócił uwagę, że nawet wielki kryzys lat 30. dotknął różne kraje w różnym stopniu, a niektórych prawie wcale. Przekonywał, że kryzys "nie jest siłą wyższą", nie jest czymś, co rozstrzyga - bez żadnej możliwości manewru - o sytuacji gospodarczej.

Zdaniem Kaczyńskiego można złagodzić skutki kryzysu zmieniając politykę. "Można zrezygnować z polityki, której personifikacją jest osoba ministra Rostowskiego i prowadzić inną politykę, która będzie skuteczniejsza, oczywiście w nieporównanie trudniejszych warunkach, bo polityka personifikowana nazwiskiem Rostowski jest czymś, co już się działo i doprowadziło nas do stanu bardzo poważnego kryzysu" - powiedział.

Sposobem PiS na walkę z bezrobociem ma być przedstawiony jesienią Narodowy Program Zatrudnienia. To jeden z punktów programu ekonomicznego PiS pt. "Alternatywa", który przewiduje m.in. połączenie PIT i CIT w jednej ustawie oraz nową ustawę o VAT.

Program zakłada również m.in. stworzenie katalogu "gmin zdegradowanych ekonomicznie", który byłby przygotowywany przez Radę Ministrów. Przedsiębiorcy, którzy prowadziliby działalność w tych gminach, na podstawie programu mogliby liczyć na znaczące wsparcie finansowe ze strony budżetu państwa.

Z kolei przedsiębiorcy, którzy tworzyliby nowe miejsca pracy, mogliby liczyć na to, że za takie miejsca pracy płaciliby tylko 50 proc. składki zdrowotnej i emerytalnej, a także mogliby liczyć na zwroty podatkowe.

Źródło artykułu:PAP
bezrobociezatrudnieniepis
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)