Płomienny romans w pracy? Potem zgliszcza
Firmowa miłość może nam złamać życie – a także karierę – na wiele różnych sposobów. Oto osiem powodów, dla których warto w pracy trzymać swoje zmysły na wodzy.
29.06.2009 | aktual.: 29.06.2009 12:51
Ty, ona i praca… to najbardziej rozpowszechniony trójkąt. Niestety, często tak samo zdradliwy jak ten bermudzki. Pomówmy o negatywnych konsekwencjach firmowego seksu.
Tadeusz miał kochającą żonę i całkiem udane życie seksualne. Ale jak wielu facetów po czterdziestce zapragnął odmiany. Pomyślał: pojawiła się w biurze atrakcyjna stażystka, jest samotna, pójdę z nią do łóżka, prześpię się raz czy dwa… W końcu podoba mi się, czemu nie? Później się w niej zakochał. Wynajął małe mieszkanie, w którym zamieszkali razem. Wziął rozwód. Dopiero po paru miesiącach zorientował się, że nowa partnerka, co prawda, jest rewelacyjna w łóżku, ale intelektualnie pusta.
- Nie da się z nią porozmawiać o niczym innym jak tylko o nowych ciuchach i rewelacjach z serwisów plotkarskich – narzeka Tadeusz. – Gdy ja oglądam Zanussiego w telewizji, ona zaczyna ziewać. Nie to co moja była żona, z którą miałem tyle wspólnych tematów, pasji i zainteresowań. Szkoda, że już mnie nie chce.
Firmowa miłość może nam złamać życie – a także karierę – na wiele różnych sposobów. Oto osiem powodów, dla których warto w pracy trzymać swoje zmysły na wodzy.
1. Zdrada stałego partnera
Aż dwie trzecie niewiernych Polek i połowa zdradzających Polaków uprawia seks z osobą poznaną w pracy – twierdzą Anna Jakubowska i Paweł Zaremba-Śmietański, autorzy książki „Zdrada w związku”. Najczęściej dogadzają sobie w weekend lub w przerwie na lunch. Do biurowego romansu przyznaje się co szósty, a do flirtu przy użyciu służbowego komputera – co czwarty ankietowany. Prawie każdy potrafiłby wskazać w swej firmie choć jedną romansującą parę.
2. Brak orgazmu
Jak pisze Ann McRean, seksuolog z Waszyngtonu, jeszcze 50 lat temu kobiety, które nie osiągały orgazmu, najczęściej skarżyły się na zdrowie lub nie umiały zaakceptować swego partnera. Teraz główną przyczyną braku pełnej satysfakcji jest według nich praca. Co istotne, dotyczy to zarówno babeczek przeżywających frustrację, jak i odnoszących zawodowy sukces. No cóż, trudno o kolorowy orgazm, gdy podczas stosunku myśli się o robocie. Problem ten dotyka 88 proc. Europejczyków raz na miesiąc, 47 proc. – raz na tydzień, a 23 proc. – za każdym razem.
3. Kłopoty z erekcją
Stresy związane z pracą mają negatywny wpływ także na mężczyzn i pozostają jedną z przyczyn ich zaburzeń seksualnych. Zawodowe frustracje i obawy o utratę zatrudnienia powodują obniżenie poziomu testosteronu nawet o 30 proc. To zaś się przekłada na spadek libido, kłopoty ze wzwodem, a nawet na – kiedyś niemal niespotykane - problemy z przeżywaniem orgazmu.
4. Uzależnienie od bodźca stresowego
U niektórych firmowych kochanków zakorzeniło się uwarunkowanie na aktywność seksualną w stresowej sytuacji. Podnieca ich to, że na „szybkim numerku” może ich nakryć szef lub kolega. Kiedy uprawiają seks „po bożemu” – to znaczy ze swoimi mężami, żonami lub stałymi partnerami w domu – tej niepewności im brakuje. A przez to bodźce seksualne działają słabiej. Dopiero gdy muszą się kamuflować z kochankiem wracają do normalnej formy.
5. Dezaprobata kolegów
Osoba decydująca się na romans z szefem (lub szefową) ściągnie na siebie podejrzenie, że seksapilem chce pomóc sobie w karierze. Nikt nie uwierzy w jej czyste intencje. Gdy dostanie awans, podwyżkę lub premię, wszyscy będą to tłumaczyć jej walorami fizycznymi i brakiem zahamowań. A że może faktycznie zasłużyła na wyróżnienie – ciężką pracą, wybitnymi wynikami i ciągłym podnoszeniem swych kwalifikacji, któż zechce wziąć to pod uwagę? Pikantne plotki, od których aż furczy w biurze, są zawsze ciekawsze od prawdy.
6. Zemsta wzgardzonej partnerki
Z badań dr Nafsiki Thalassis wynika, że mężczyźni mniej się przejmują ewentualnymi negatywnymi konsekwencjami flirtu z przełożonym. „Ale powinni mieć się na baczności – wzgardzona kobieta potrafi być gorsza niż samo piekło” – ostrzega psycholożka. O tym, że mówi prawdę, przekonało się już wielu facetów. Odrzucone kochanki pierwsze informują ich żony o tym, co zaszło. I biada, jeśli biurowy kochaś ma na sumieniu także jakieś firmowe grzeszki. Jego zwierzchnik niechybnie o nich się dowie.
7. Oskarżenie o molestowanie
Niepokojąco rośnie liczba szefów fałszywie oskarżanych o nadużycia seksualne. Bardzo trudno udowodnić, że choć do stosunku doszło, nie miał on charakteru przestępstwa (bo podwładna oddała się przełożonemu bez żadnego przymusu, a może nawet była stroną inicjującą seks). Nawet jeśli przełożony przekona sąd do swoich racji, to i tak zostaje naruszone jego dobre imię. Co gorsza, często zarząd woli się pozbyć takiego człowieka, ponieważ nie chce, aby firma była kojarzona ze skandalem obyczajowym.
8. Firmowe zakazy
Firmy zakazują damsko-męskich relacji nie tylko ze względu na ewentualne sprawy sądowe o molestowanie. Może ważniejszym powodem jest przekonanie pracodawców, że zakochani pracują gorzej. Czy mają rację? Prof. Neonilla Samuchina z Petersburskiego Instytutu Nauk Społecznych twierdzi, że nie. Według jej badań, seksmaniacy przychodzą do pracy chętniej i są o 20 proc. wydajniejsi od kolegów unikających zakazanych zbliżeń. A jednak przedsiębiorcy o tym nie wiedzą i wolą awansować tych drugich.
Kazimierz Wolski