Podsłuchiwał kolegów w pracy, został zwolniony. Sąd kazał zapłacić odszkodowanie
Szpitalny dyspozytor w jednej z placówek w Łomży, który nagrywał rozmowy swoich kolegów, został dyscyplinarnie zwolniony - informuje "Rzeczpospolita". Szpital nie miał wątpliwości co do decyzji - ale miał je sąd. Dyscyplinarka uznana nie została, ale konsekwencje wciąż nie są przyjemne.
06.11.2023 | aktual.: 06.11.2023 18:41
Jak relacjonuje "Rzeczpospolita", placówka podjęła decyzję o rozwiązaniu umowy o pracę z dyspozytorem bez zachowania okresu wypowiedzenia. Pracodawca stwierdził, że podwładny popełnił przestępstwo, choć postępowanie w tej sprawie zostało umorzone.
Były pracownik domagał się przywrócenia na stanowisko. Uznał decyzję za rewanż za rzekome ujawnianie nieprawidłowości w pracy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sąd Rejonowy w Łomży zadecydował o przyznaniu mu odszkodowania w wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia. Wskazał, że kodeks pracy pozwala na zwolnienie pracownika jedynie w przypadku oczywistego przestępstwa lub po potwierdzeniu go prawomocnym wyrokiem sądu.
W tym konkretnym przypadku sąd uznał, że dyspozytor nie dążył do pozyskiwania informacji, do których nie miał uprawnień - czyli de facto prawa nie złamał.
Jednak działanie pracownika i cała sprawa zaostrzyła konflikt w zespole i doprowadziła do nieodwracalnego naruszenia zaufania - które jest kluczowym elementem wykonywania tak specyficznej pracy. Sąd podkreślił, że zwolniony pracownik dopuszczał się zachowań, które mogły skutkować zagrożeniem bezpieczeństwa szpitala i pacjentów.
Prowadził swego rodzaju działania sabotujące - zaznaczył sąd.
Przez to nie zostanie przywrócony do pracy. Jego powrotu nie wyobrażali sobie również współpracownicy, którzy w dotychczasowym składzie i atmosferze nie chcieliby już pracować.