Pogorszenie nastrojów
Trzeba przyznać, że czwartkowa przecena za oceanem nie stała się bodźcem inspirującym naszą podaż do większej aktywności. Piątkowe otwarcie FW20M12 uplasowało się bowiem na poziomie 2219 pkt., czyli jeden punkt ponad środowym zamknięciem.
07.05.2012 | aktual.: 07.05.2012 08:30
Nastroje rynkowe bardzo szybko pogorszyły się jednak. Zdecydowanie słabsze od prognoz odczyty PMI dla krajów strefy euro zmusiły popyt do odwrotu. Rynki europejskie zaczęły zatem solidarnie podążać w kierunku południowym. Już jednak dzień wcześniej, w przypadku niemieckiego indeksu DAX, na wykresie ukształtował się negatywny sygnał techniczny (mam tu na myśli przełamanie lokalnej zapory popytowej: 6730 – 6740 pkt. zbudowanej na bazie dwóch zniesień wewnętrznych: 38.2% i 61.8%). To z pewnością nie wróżyło niczego dobrego dla obozu popytowego.
Warto jednak podkreślić, że w przypadku kontraktów na WIG20 fala przeceny zaczęła wytracać swój impet w rejonie intradayowej strefy wsparcia: 2209 – 2211 pkt. Ostatecznie właśnie z wymienionych okolic cenowych kupującym udało się zainicjować silny ruch cenowy, który zdołał przedrzeć się ponad poranne maksimum sesyjne.
Oczekiwanie na popołudniowy raport z amerykańskiego rynku pracy nie przebiegło jednak w spokojnej atmosferze. Obóz sprzedających ponownie zaczął bowiem wykazywać się większą aktywnością (wpływ konsekwentnie słabnącego w piątek Eurolandu). Z silnym przyspieszeniem przeceny mieliśmy natomiast do czynienia po publikacji zdecydowanie gorszych od oczekiwań danych z rynku pracy.
W efekcie zamknięcie FW20M12 wypadło na poziomie 2204 pkt. Stanowiło to spadek wartości kontraktów w relacji do środowej ceny odniesienia wynoszący 0.63%. Trzeba przyznać, że na tle wiodących indeksów europejskich nie był to wcale słaby wynik. Niemiecki DAX stracił bowiem na wartości 2%, a francuski CAC40 1.9%.
Faktem pozostaje zatem to, że nie uzyskaliśmy wiarygodnego sygnału technicznego wskazującego na zmianę tendencji rynkowej na GPW. W swoich opracowaniach podkreślałem, że dopiero w przypadku przełamania strefy oporu: 2251 – 2255 pkt. na indeksie WIG20 (zbudowanej na bazie zniesienia 38.2%) obóz byków udowodniłoby, że jest w stanie powalczyć o jeszcze ambitniejsze cele.
Z kolei na FW20M12 kluczową rolę odegrał widoczny na wykresie zakres cenowy: 2241 – 2245 pkt. wraz z przebiegającą tutaj median line (dodatkowo na wykresie intradayowym we wskazanym rejonie wypadały projekcje symetrycznej, prospadkowej formacji ABCD). Z załączonego wykresu jasno wynika, że mieliśmy do czynienia z nieprzypadkowym obszarem cenowym.
Nie można wykluczyć, że na skutek gwałtownego pogorszenia się nastrojów na rynkach światowych (wpływ wyborów w Grecji i w jakiejś części we Francji) fala przeceny dotrze do poziomu cenowego wytyczonego na bazie kwietniowego dołka. Wydaje się, że zapowiedzią takiego właśnie przebiegu zdarzeń byłoby zanegowanie wyeksponowanej na wykresie zapory popytowej Fibonacciego: 2181 – 2185 pkt.
Jeśli chodzi o wsparcia, to jednak kluczowe znaczenie przypisałbym pułapowi cenowemu wytyczonemu na bazie zniesienia 88.6% (2150 pkt.). Warto bowiem zwrócić uwagę, że we wskazanym rejonie przebiega także median line, co automatycznie wzmacnia znaczenie wymienionej zapory popytowej (w swoim pierwszym opracowaniu online, posługując się wykresem w skali intradayowej, przedstawię inne projekcje Fibonacciego, które wypadają w okolicy poziomu cenowego 2150 pkt.).
W pierwszej kolejności zwróciłbym jednak uwagę na lokalną zaprę popytową: 2181 – 2185 pkt. Tak jak sugerowałem wcześniej, jej przełamanie świadczyłoby o gwałtownym wzroście presji podażowej, co automatycznie sugerowałoby kontynuację ruchu spadkowego i test kwietniowego dołka. W moim odczuciu większe znaczenie należałoby jednak przypisać poziomowi cenowemu 2150 pkt. wytyczonemu na bazie zniesienia wewnętrznego 88.6%.
Paweł Danielewicz
DM BZ WBK