Polskie kobiety nie potrafią przyszyć guzika. Zarabia krawiec
Skracają spodnie o milimetr albo zdejmują miarę z... rottweilera. "Walczą" z tandetą, second handami i... globalnym ociepleniem. Krawcowie muszą dziś mierzyć się nie tylko z igłą i nitką.
21.10.2010 | aktual.: 21.10.2010 13:14
fot. AFP
Skracają spodnie o milimetr albo zdejmują miarę z... rottweilera. "Walczą" z tandetą, second handami i... globalnym ociepleniem. Krawcowie muszą dziś mierzyć się nie tylko z igłą i nitką.
Aneta Augustyniak, z wykształcenia gastronomik, a z zamiłowania krawcowa, od pięciu lat prowadzi sieć punktów usług krawieckich w Trójmieście. Wśród jej klientów są rodziny osób z pierwszych stron gazet. Kilka dni temu przyszła młoda kobieta, która chciała, aby naszyć na dżinsy serduszko 5 cm na 5 cm dokładnie... na wysokości krocza.
- Kilka razy pytałam się tej pani czy na pewno jest pewna, ale ona była stuprocentowo przekonana! – opowiada Aneta Augustyniak.
Wcześniej sen z powiek spędzała jej cekinowa sukienka żony znanego sportowca. Zresztą ta mieszkająca w USA pani, często przywozi całą walizkę ubrań do przerobienia – dodaje Aneta Augustyniak.
Są też panie, głównie osoby starsze, które nie założą spódnicy kupionej w sklepie. I tak od dziesiątek lat. Tylko co jakiś czas przynoszą nowy materiał, krój pozostaje niezmiennie ten sam.
Taka klientela to marzenie niejednej krawcowej. Tymczasem krawcowa opowiada, że klienci stali się bardzo wymagający, jak już płacą oczekują, że wszystko będzie wykonane perfekcyjnie.
- Kiedy przynoszą dżinsy do skrócenia, to sprawdzają z aptekarską dokładnością czy nie jest być może odrobinę krzywo poprowadzona nitka na szwie.
- Jedna z naszych klientek przyszła raz skrócić spodnie męża o 5 cm – wspomina Aneta Augustyniak. - Skróciłyśmy je o 4,9 cm. Klientka się tego dopatrzyła. Musiałyśmy poprawić, ale przecież samo krawieckie mydełko jest szersze niż milimetr!!
Niektórzy bez względu na cenę bez usług krawieckich się nie obędą. Wszycie zamka wymaga już pewnej wprawy, ale do doszycia guzika, czy haftki specjalistycznych umiejętności raczej już nie potrzeba, ale to właśnie z takimi rzeczami do krawcowej często zgłaszają się młode kobiety.
- Współczesne Polki igły i nitki boją się jak ognia – zauważa Aneta Augustyniak. - Zdarza się, że przychodzą tylko po to, by wymienić gumkę w spodniach. A nie ma przecież nic prostszego.
Do punktu krawieckiego dzień przed ślubem potrafi wpaść panna młoda z prośbą dorobienia ramiączek do sukni z gorsetem. Krawcowie naprawiają pościel, szyją zasłony oraz ozdobne poduszki zaprojektowane przez dekoratorów wnętrz, przerabiają wygrzebane z babcinej szafy sukienki czy po skutecznej diecie odchudzającej zmniejszają płaszcz o trzy rozmiary. Zdarza się też, że klienci przynoszą z reklamacją rzeczy naprawiane gdzie indziej! Dobry krawiec czy kuśnierz swoją robotę jednak pozna na odległość.
Nie ma futra, którego mój mąż, który jest kuśnierzem nie skomentowałby na ulicy – śmieje się Danuta Żołopa, krawcowa z ponad 10-letnim stażem. - Powie, gdzie wszyto łatę, z czego zostało uszyte, w jakim zakładzie, a nawet jaką ma podszewkę! Klienci przychodzą do krawca z rzeczami bardzo drogimi, np. dżinsami, za które zapłacili kilka tygodni wcześniej 1,5 tys. zł.
Dżins, z którego zostały uszyte był jednak wcześniej wielokrotnie dekatyzowany, więc już po dwóch praniach ulega wytarciu i taki klient wkrótce wraca, by je załatać – tłumaczy Aneta Augustyniak. - Kto wyrzuci tak drogie spodnie po trzech miesiącach noszenia?!
Krawcowe żalą się nie tylko na ubrania marnej jakości. Chociaż na zacerowanie dziury w spodniach czekać trzeba nawet tydzień, zarobek odbierają im... sklepy z używaną odzieżą.
Przychodzą klienci ze spodniami, które kupili za 3 zł w second handzie i chcą w nich zmienić zamek. Kiedy słyszą, że za taką usługę trzeba zapłacić 15 zł oburzają się, że jak to? To spodnie były tańsze – opowiada Danuta Żołopa. - Ale przecież sam zamek kosztuje dużo więcej...
Danuta i Tomasz Żołopa krawiectwem zajmują się od dziesięciu lat. Tomasz jest kuśnierzem, specjalizuje się w futrach.
Nie miałem wyboru, jeden dziadek był szewcem, drugi krawcem, obie babcie krawcowymi - tłumaczy kuśnierz.
Punkt przyjęć prowadzą w kamienicy w bocznej uliczce w centrum Wrzeszcza, ale marzy im się punkt w centrum handlowym, bo tam łatwiej się utrzymać. Łatwiej też trafić. Dziś zmuszeni są do obniżania stawek. Uszycie futra to zwykle koszt 10 procent materiału. Ceny za drobne krawieckie poprawki również wahają się w granicach od kilku do kilkunastu złotych.
A trzeba zapłacić za prąd i mieć jeszcze jakiś z tego zarobek – kontynuuje krawcowa.
- Za czasów mojego dziadka szyło się mundury oficerom, ubrania studentom, przenicowywało ubrania na drugą stronę - opowiada. - A do nas ostatnio przyszedł młody człowiek, przyniósł siodło z ceraty i chciał takie samo ze skóry....
Ale dwa razy do roku zdarzą się i futra z norek.
Sezon na futra jest krótki bo trwa jedynie pięć miesięcy. Jak się uczyłem fachu – dziesięć – wyjaśnia Tomasz Żołopa.- Zimy ostatnio są ciepłe, a nasz zarobek jest uzależniony w znacznej mierze właśnie od pogody. Poza tym skóry czy futra sprzed kilku sezonów sprowadzane są z Niemiec, Grecji, Włoch, wymienia się tylko podszewki i sprzedaje w sklepach jako nowe kolekcje. To pozwala ograniczyć koszty. Mało kto decyduje się na uszycie futra na miarę, kiedy można je łatwo kupić w sklepie.
(ac )