Potrzebni młodzi do szwalni
Konfekcjonerki odzieży zamiast szwaczek - zdaniem przedsiębiorców zmiana nazwy ma unowocześnić branżę odzieżową, aby przyciągnąć do niej młodych ludzi.
08.10.2007 | aktual.: 08.10.2007 11:08
Konfekcjonerki odzieży zamiast szwaczek - zdaniem przedsiębiorców zmiana nazwy ma unowocześnić branżę odzieżową, aby przyciągnąć do niej młodych ludzi. Brak pracowników jest głównym problemem firm, które produkują ubrania, pisze "Rzeczpospolita".
Jeszcze przed czterema laty polscy producenci odzieży martwili się, że wyprą ich z rynku Chińczycy, ale te obawy się nie sprawdziły. Problem okazał się innego typu - nasze firmy nie są są w stanie przyjąć wszystkich zamówień, których liczba rośnie z dnia na dzień. - Mamy coraz więcej zleceń, nie tylko od firm zagranicznych, ale i od krajowych - mówi "Rzeczpospolitej" Damian Kazimierczak, szef działu sprzedaży toruńskiej firmy Torpo. To jeden z największych w kraju producentów męskich ubrań, mimo to mało znany klientom sklepów odzieżowych - prawie całą produkcję toruńskiej spółki firmują znane światowe marki.
Jak ocenia Bogusław Słaby, prezes Polskiego Związku Pracodawców Prywatnych Producentów Odzieży i Tkanin, w kraju jest ok. 600 zakładów, które specjalizują się w tzw. przerobie usługowym. Wiele z nich zainwestowało w ostatnich latach w nowe maszyny, komputerowe systemy produkcji i szyje na zlecenia najbardziej znanych marek odzieżowych: Hugo Boss, Versace, Escada czy Burberra. - Właściciele prestiżowych marek wymagają bardzo krótkich serii, krótkich terminów i mają bardzo wysokie wymagania technologiczne. I coraz częściej zdają sobie sprawę, że tego nie da się uzyskać po azjatyckich cenach. Przychodzą więc do nas - mówi "Rz" Czesław Ślotała z Polcoteksu.
Problemem jest brak pracowników. Profesjonalnych krawcowych i krawców z każdym rokiem jest mniej. Zarobki nie są satysfakcjonujące (średnia pensja to 1500 zł) i pracownicy wolą poszukać lepszego zajęcia za granicą. Dodatkowy problem to niezbyt dobry wizerunek tego zawodu. - Szwaczka negatywnie się kojarzy. Jednak chcemy przekonać ludzi, że to ciekawe zajęcie dla młodych osób - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Bogusław Słaby.