Pożądani czterdziestoletni?
Oni najszybciej mogą cię wygryźć ze stanowiska lub pozbawić widoków na awans.
Oni najszybciej mogą Cię wygryźć ze stanowiska lub pozbawić widoków na awans. Czterdziestoletni pracownicy świetnie sobie radzą w korporacyjnej rzeczywistości, tak przynajmniej przekonują psycholodzy.
Zawsze ostrzegano go przed dwiema grupami współpracowników: młodymi wilczkami i starymi korporacyjnymi zgredami. Pierwsi mieli być bezwzględni i chorobliwie ambitni, a drudzy – zwyczajnie zawistni. I forsujący bez przerwy swoje zdanie. Jednak Ryszard Balicki, 45-letni programista z Wrocławia, widzi zagrożenie w zupełnie kimś innym.
- Jeśli już ktoś dybie na moje stanowisko lub przywileje, to koledzy po czterdziestce, czyli ludzie z tego samego przedziału wiekowego co ja. W każdym razie tylko oni mają do mnie pretensje i zazdroszczą pozycji w firmie – mówi Balicki.
– Mam wrażenie, że młokosom po studiach i weteranom przed emeryturą znacznie mniej zależy na awansach, pochwałach, sukcesie. Oni mają jakby większy dystans do tych spraw, inne cele, priorytety. Najbardziej ambitna, przynajmniej wśród nauczycieli, jest średnia półka wiekowa – wtóruje Jerzy Głowacki, polonista z Warszawy.
Z Głowackim i Balickim zgadza się dr Joanna Kuźma, trenerka i psycholożka biznesu. Według niej świeżo upieczeni pracownicy ponad karierę przedkładają zabawę. Albo angażują ich takie sprawy jak budowa życia rodzinnego – to jest znalezienie partnera, zafundowanie sobie potomka i ewentualnie jeszcze ślub.
- Dzisiejsze dwudziestoparolatki w niczym nie przypominają japiszonów z lat 90., którzy pracowali po 24 godziny na dobę, a za awans sprzedaliby ojca i matkę – tłumaczy Kuźma. – To właśnie tamtemu pokoleniu „zawdzięczamy” mit o młodych karierowiczach bez serca. Współcześni absolwenci uwielbiają odpoczynek, rozrywkę, chcą podróżować, poznawać języki, egzotyczne kuchnie, smaki. To ich kręci dużo bardziej niż uścisk prezesa czy tytuł pracownika miesiąca.
Parcia na sukces – zdaniem pani psycholog – nie mają także ludzie u schyłku kariery zawodowej. Bo oni już niczego nie muszą udowadniać. Zwykle dorobili się auta, mieszkania, mają dorosłe i samodzielne dzieci (nie muszą więc zarabiać na ich kształcenie). Jeżeli na czymś im naprawdę zależy, to na tym, by móc się cieszyć wnukami, działeczką za miastem, po prostu życiem.
- Z wiekiem człowiek coraz wyraźniej widzi, że praca, kariera, sukcesy to nie wszystko. Woli przebywać z przyjaciółmi, z rodziną, niż z obcymi, przypadkowymi ludźmi, którzy dzielą z nim koszmarną przestrzeń biurową, zwaną z angielska open space – podkreśla dr Kuźma.
Czy pracownicy w średnim wieku są gorsi – to znaczy mniej etyczni – zarówno od swoich młodszych, jak i starszych kolegów?
Według Joanny Kuźmy, patrzenie na sprawę przez pryzmat moralności nie ma sensu. Twierdzi, że o stanowiska, podwyżki i prestiż zabiegają ci, którym na tym zależy. A najbardziej głodną sukcesów grupą – jak pokazują badania –
- Oni mają największą frajdę ze współzawodnictwa, z podnoszenia sobie poprzeczki wymagań, z wykazywanie się przed innymi. Praca jest ich główną pasją. Firmie oddaliby życie. Tyle że jest to często odbierane jako egoizm, przerost ambicji i rozpychanie się łokciami – zauważa trenerka.
- Rzeczywiście, zadowolenie z pracy jest największe u osób między 40. a 50. rokiem życia, a najmniejsze wśród ludzi między 20. a 30 i między 60 a 70. rokiem życia – potwierdza doktor David Niven, amerykański psycholog i socjolog, autor książki „100 prostych sekretów lepszej połowy życia” (wydawnictwo Czarna Owca).
Może więc typowy czterdziestolatek nie tyle jest pazerny na pieniądze i władzę, co kręci go zdrowa, męska rywalizacja?
Mirosław Sikorski/ak