Pracownicy Beko trafią na bruk. Byliśmy na ich proteście
Pracownicy Beko z Łodzi i Wrocławia pojawili się przed ambasadą Turcji w Warszawie, aby zaprotestować przeciwko zamknięciu fabryk spółki. - Mamy dość tego lekceważenia - przyznaje w rozmowie z WP Finanse Anna, jedna z demonstrujących. Zwolnienia grupowe mają objąć 1,8 tys. osób.
Obecni na piątkowej pikiecie pracownicy Beko przyznają, że informacja o zamknięciu fabryk w Łodzi i Wrocławiu "spadła jak grom z jasnego nieba".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fala zwolnień w Polsce. Dominują te branże. "Pęka bańka"
To jest dramat. Dowiedzieliśmy się z mediów 5 września. Domagamy się utrzymania miejsc pracy, a jeśli się nie uda, to żądamy przynajmniej godnych odpraw. Było jedno spotkanie, ale nie przyniosło efektów. Nie poddamy się - podkreśla w rozmowie z WP Finanse pracownica oddziału Beko w Łodzi.
Ze łzami w oczach dodaje, że w firmie pracuje od 18 lat i martwi się o swoją przyszłość. Do tej pory pracownicy nie otrzymali żadnych dokumentów, opierają się jedynie na zapowiedziach i czekają na rozwój wydarzeń.
Protest pracowników Beko. Domagają się "konkretów"
- Do emerytury zostało mi 5 lat. Gdzie ja teraz znajdę pracę? - zastanawia się inny pracownik Beko z Wrocławia. - To jest nieporozumienie. Mamy dość tego lekceważenia i żądamy poważnych rozmów i konkretów - podkreśla Anna z fabryki w Łodzi.
Inni demonstrujący zwracają uwagę, że o planach Beko dowiedzieli się od innego pracownika firmy. - Forma komunikacji to skandal. Nagle komuś zaczęło przeszkadzać, że ludzie pracują. Dziś oni płaczą, kiedyś to my możemy płakać - podkreślił pracownik z Huty Stalowa Wola, który postanowił pojawić się na pikiecie, aby wesprzeć zwalnianą załogę Beko.
W trakcie protestu, który trwał nieco ponad godzinę, pracownicy i związkowcy skandowali takie hasła jak: "stop likwidacji fabryk" i "Turek się bogaci, Polak traci". Łącznie przyjechało sześć autokarów, a liczbę uczestników pikiety szacuje się na ponad 100.
Protest nie umknął zwykłym przechodniom. - Bardzo dobrze, że walczą o swoje miejsce pracy. Ostatnio notorycznie pojawiają się informacje o zwolnieniach w kolejnych firmach - ocenił mężczyzna, który przez przypadek natknął się na manifestację.
Pracownicy ambasady obserwowali demonstrację ze środka. Jeden z nich nagrywał manifestujących przez okno na drugim piętrze budynku.
Protestujący przygotowali petycję do ambasadora Turcji, którą udało im się przekazać przez furtkę. Marka Beko jest częścią tureckiego koncernu Arçelik i, jak argumentowali uczestnicy wydarzenia, wybrali "pokojowe miejsce", ponieważ liczą na to, że ambasador wpłynie na osoby zarządzające firmą i skłoni ich do refleksji nad losem pracowników. Demonstracji przy ul. Rakowieckiej 1 pilnowało osiem radiowozów policji.
Beko zwolni w Polsce 1,8 tys. osób
O masowych zwolnieniach jako pierwszy poinformował portal money.pl. Redukcja ma dotyczyć fabryki lodówek we Wrocławiu i zakładu w Łodzi, który produkuje kuchenki, suszarki i komponenty plastikowe. W stolicy Dolnego Śląska z pracą ma pożegnać się około 700 osób, natomiast w Łodzi - 1,1 tys. osób. Zwolnienia grupowe mają ruszyć od początku 2025 r.
Z oficjalnego komunikatu spółki wynika, że produkcja w zakładach we Wrocławiu i w Łodzi ma zostać zamknięta do końca kwietnia 2025 r. Powodem tej decyzji mają być "problemy finansowe".
- Jeżeli dzisiaj z wszystkich danych, które są na bieżąco nam przekazywane, bo tak nam ludzie ślą różnego rodzaju dane z naszego zakładu, gdzie mówią, że koszt pracownika w Polsce wynosi 22 euro, w Rumunii 25 euro, natomiast koszt pracownika włoskiego jest 100 euro. I ja nie jestem ani również przeciwko pracownikom włoskim, bo to nie o to chodzi. Tylko niech ktoś usiądzie z nami, szczerze porozmawia - podkreślił w przemówieniu podczas protestu Krzysztof Domagała, przewodniczący MOZ NSZZ "Solidarność".
Piątkową manifestację przed ambasadą poprzedził protest w Łodzi. Pracownicy i związkowcy przynieśli ze sobą flagi Solidarności, gwizdki i trąbki, a także transparenty z hasłami: "Chcemy uczciwie pracować, a nie na bruku wylądować".
Beko to największy producent AGD w Polsce. W trzech zakładach produkcyjnych zatrudnia około 6 tys. osób.
Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse i money.pl