Trwa ładowanie...

Pracownicy coraz rzadziej pytają o premie

Aż 1,87 mln bezrobotnych było zarejestrowanych w październiku 2011 r. Specjaliści przewidują, że w grudniu na listach urzędów pracy będzie już 2 mln osób, natomiast realny wzrost pensji może być najmniejszy od siedmiu lat.

Pracownicy coraz rzadziej pytają o premie
drx8wu7
drx8wu7

Bezrobocie kroczy do przodu. Z miesiąca na miesiąc coraz więcej osób puka do drzwi urzędów pracy. Analitycy rynku pracy przewidują, że wskaźnik osób bez pracy w listopadzie ma się zwiększyć do 12 proc., a w grudniu do 12,6 proc. Koniec przyszłego roku ma być jeszcze gorszy. Według niektórych prognoz, bezrobotnych wśród nas może być nawet 13,2 proc. osób.

Nie bez winy są same urzędy pracy. Brakuje im środków na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu, czyli np. staże czy szkolenia. Mniej chętnych założyło i założy firmy wspierając się środkami z Funduszu Pracy, który na aktywizację bezrobotnych wyda w 2011 roku tylko 3,2 mld zł. To aż o 54 proc. mniej niż w minionym roku.

Coraz gorzej

Trudna sytuacja na rynku pracy nie zahamowała dotychczasowego wzrostu płac. Według danych GUS, w trzecim kwartale tego roku przeciętne wynagrodzenie wyniosło 3416 zł. Oznacza to, że średnia płaca była wyższa o 6,6 proc. niż w tym samym czasie przed rokiem. Nie oznacza to jednak, że sytuacja się poprawia. Wyższy wskaźnik uwarunkowany jest choćby podwyżkami z pierwszego półrocza, kiedy rosły podstawowe płace w firmach z dobrymi wskaźnikami ekonomicznymi. Wskaźnik podnosiły też premie i nagrody wypłacane pracownikom.

Najbliższe miesiące rysują się mniej optymistycznie. Specjaliści przewidują, że realny wzrost pensji może być najmniejszy od siedmiu lat. „Dziennik Gazeta Prawna” na swych internetowych stronach pisze, że:
„W czwartym kwartale podwyżki planuje tylko 8,9 proc. przedsiębiorstw ankietowanych przez NBP. To mniejszy odsetek niż wyniosła średnia dla lat 2005 – 2011. Ponadto większość podwyżek wyniesie nie więcej niż 5 proc. Nie powoduje to jednak protestów pracowników. Przeciwnie, ich presja na wzrost płac w przedsiębiorstwach jest obecnie na poziomie zbliżonym do występującej w latach 2004 – 2005, kiedy była najsłabsza w historii badań NBP”.

drx8wu7

Lepsza taka niż żadna

Wysokie bezrobocie zmniejsza siłę przetargową pracowników, co hamuje wzrosty wynagrodzenia. Ludzie zwyczajnie boją się prosić o podwyżki, ponieważ bardziej niż na lepszej płacy zależy im na utrzymaniu stanowiska. Sprytnie wykorzystują to pracodawcy, których kryzys nie dotknie tak jak ich podwładnych – choć same spowolnienia nie odczuwają, na wszelki wypadek (lub z egoistycznych pobudek) zamrażają płace swym pracownikom. Pracownicy coraz rzadziej pytają też o premie. Ta dodatkowa gratyfikacja, jeśli już jest wypłacana, jest ściśle powiązana z wynikami pracownika. Zwykle jednak przedsiębiorcy o niej zapominają.

Podwyżki zjada inflacja

Firmy nie szaleją więc z podnoszeniem pensji, skoro niespełna 9 proc. osób dostąpi zaszczytu otrzymania większej kwoty na konto. Okazuje się jednak, że nawet szczęśliwcy, którym będzie dane uzyskać podwyżkę, nie będą się mieli z czego cieszyć. Nie pozwoli im na to inflacja, która (według przewidywań) może wynieść 4,1 proc. Szybko więc przy sklepowej kasie przekonają się, że podwyżka była dość iluzoryczna. Ceny dóbr konsumpcyjnych i usług są bowiem coraz wyższe.

ml

drx8wu7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
drx8wu7