Prezes JSW: zielone certyfikaty to haracz, który płaci unijny przemysł

Przedstawiciele węglowych spółek negatywnie oceniają funkcjonowanie unijnego systemu handlu prawami do emisji (EU ETS). Sprawia on, że elektrownie emitujące najwięcej gazów cieplarnianych muszą ponosić dodatkowe koszty. Jednak ostatnie kursy cen uprawnień sprawiają, że obecnie jest najlepszy czas dla tradycyjnych źródeł energii.

Prezes JSW: zielone certyfikaty to haracz, który płaci unijny przemysł
Źródło zdjęć: © AFP

22.02.2013 | aktual.: 22.02.2013 09:23

Sytuacja na rynku handlu emisjami CO2 sprzyja polskiemu przemysłowi. Z niskich cen praw do emisji zadowolony jest Zbigniew Stopa, prezes Lubelskiego Węgla Bogdanka.

- Ceny praw do emisji CO2 są na tak niskim poziomie, że opłacalna jest produkcja prądu z tych surowców energetycznych, które niosą ze sobą wysoką emisję, np. węgiel brunatny czy kamienny. Teraz jest najlepszy czas dla węgla brunatnego, ale jeśli chodzi o cenę emisji, to jest też dobry czas dla nas. De facto energetyka w tej chwili produkuje przede wszystkim energię elektryczną właśnie z tych dwóch surowców - mówi Agencji Informacyjnej Newseria Zbigniew Stopa.

Ceny uprawnień od kilku dni oscylują wokół 5 euro za tonę, zaś od ponad roku nie przekraczają 10 euro za tonę. To sprawia, że przedsiębiorcom nie opłaca się inwestować w nowoczesne, "zielone" technologie.

- Według analiz Domu Maklerskiego Consus dopiero od granicy 15 euro za tonę emisji, instalacjom w ogóle opłaca się myśleć o inwestowaniu w niskoemisyjne technologie - zwraca uwagę Juliusz Preś, członek zarządu Domu Maklerskiego Consus, wyspecjalizowanego w transakcjach na rynku carbon.- Unia Europejska dąży do stworzenia do 2050 roku gospodarki zeroemisyjnej. System EU ETS powstał po to, aby mobilizować państwa UE do inwestycji w nowoczesne technologie. Jednak obecnie mamy do czynienia z nadpodażą uprawnień na rynku szacowaną na 1,5-2 mld jednostek, stąd ich ceny są niskie. Z punktu widzenia przedsiębiorstw w takiej sytuacji nie opłaca się wprowadzać tak kosztownych inwestycji. Opłacalny jest za to zakup uprawnień zanim dojdzie do interwencji wymuszającej wzrost cen.

- Druga połowa roku powinna być tym okresem, w którym spodziewamy się przynajmniej stagnacji. A może nawet lekkiego odbicia - informuje prezes LW Bogdanka.

Obecne stawki, jakie energetyka płaci za uprawnienie do emisji, są jedynym z czynników pozytywnie wpływających na rynek węgla w Polsce. Mimo to spółki węglowe negatywnie oceniają system EU ETS.

- Jesteśmy przeciwni systemowi certyfikacji CO2, bo z jednej strony to zagraża górnictwu, nie bezpośrednio, ale naszym odbiorcom po stronie energetycznej, przemysłowej, a więc w naturalny sposób jest to nasz problem. Stąd negatywnie patrzymy na to, co robi UE w tym zakresie - mówi Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Wyjaśnia, że system EU ETS w długofalowej perspektywie prowadzi do wyższych cen energii.

- Tworzy się kolejną opłatę, kolejny haracz, który przemysł musi ponieść. My to przekładamy na naszych odbiorców, którzy będą przez to płacili w przyszłości więcej za energię elektryczną. Nikt nie wie, co dzieje się z pieniędzmi z tych certyfikatów. Nie widzimy, żeby to służyło poprawie efektów ekologicznych - podkreśla Jarosław Zagórowski.

Zdaniem prezesa, Europa w wyniku funkcjonowania systemu emisji CO2 traci przewagę konkurencyjną, ponieważ jest samotna wyspą na tle innych regionów, które nie zdecydowały się na wprowadzenie tak restrykcyjnych regulacji.

- Tylko UE zapędziła się w tej źle rozumianej ideologii ekologicznej. Nie chodzi przecież o to, żeby zdusić przemysł, tylko o to, żeby podnieść efektywność tych systemów, które już istnieją, czyli stosować nowe technologie - tłumaczy prezes JSW.

System EU ETS wystartował w 2008 roku i wówczas certyfikat uprawniający do emisji jednej tony CO2 kosztował ponad 29 euro. Zakładano, że stawki będą rosły, co sprawi, że koszty produkcji energii w "brudnych" technologiach węglowych skłonią unijne kraje do inwestycji przestawiających gospodarki na mniej emisyjne. Jednak w drugiej połowie 2008 r. system załamał się, także w wyniku zawirowań w światowym sektorze finansowym i pojawienia się nadwyżek uprawnień na rynku.

Źródło artykułu:Newseria
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)