Prokuratorzy niszczą ludzi i firmy
"Puls Biznesu" opisuje historię Marka Kubali, który przez urzędników stracił firmę i jest bankrutem. Na uniewinnienie czekał 11 lat, ale się nie poddał.
30.09.2011 07:25
Teraz walczy o odszkodowanie Marek Kubala, który prowadził dobrze prosperujący salon samochodowy w Wałbrzychu, został aresztowany w 2000 r., po donosie nieżyczliwej mu osoby - czytamy w "Pulsie Biznesu".
Śledczy wzięli pod lupę jego wcześniejszy biznes, którym był import aut z USA i Kanady. Postawiono mu między innymi zarzuty przemytu samochodów, korupcji i przebijania numerów rejestracyjnych. Marek Kubala wylądował za kratkami.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że rozkręcenie podobnego biznesu, jaki prowadził Kubala, planowała osoba spokrewniona z jednym z prokuratorów. "Puls Biznesu" pisze, że miałkość zarzutów szybko dostrzegł sąd, który po miesiącu zwolnił przedsiębiorcę z aresztu. Gdy ten wrócił do salonu, nie zobaczył tam już aut ani wyposażenia. Banki, które zaczęły się domagać natychmiastowej spłaty wierzytelności, przystąpiły do windykacji.
Proces Marka Kubali ciągnął się latami. Dopiero w 2008 roku wałbrzyski sąd go uniewinnił. Prokuratura wniosła apelację i na początku ubiegłego roku, sąd w Świdnicy uniewinnił Kubalę z kilku zarzutów, a kilka umorzył z powodu przedawnienia. Prokuratura przegrała z kretesem - pisze "Puls Biznesu".
Marek Kubala chce walczyć o odszkodowanie od państwa za zniszczony biznes. Domaga się 14,5 mln zł.
Więcej na ten temat - w "Pulsie Biznesu".