Protest policjantów rozszerza się. W Łódzkiem już co czwarty funkcjonariusz jest na L4
Tylko w łódzkim garnizonie nieobecnych w pracy z powodu choroby jest już 1,6 tys. policjantów, ale w piątek po zwolnienia mogą ruszyć setki kolejnych. Sytuacja jest już bardzo trudna, zdarza się, że na interwencje jeżdżą sami naczelnicy wydziałów.
Policjanci praktycznie nie mogą legalnie strajkować. Mogą jednak chorować i iść na zwolnienie. I właśnie masowo z tego prawa korzystają.
Po miesiącach bezskutecznych apeli do rządu o podwyżki i poprawę warunków pracy, policjanci zdecydowali się na taką formę protestu.
Wideo: Protest w policji. Cwaniacy próbują wykorzystać sytuację
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", protest przybrał szczególnie ostrą formę w Łódzkiem. 1 listopada na L4 było już 1594 policjantów. To ponad 26 proc. całego garnizonu.
Jeszcze w środę w południe Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi informowała, że liczba chorych policjantów wynosi 300.
Protest może przybrać na sile w piątek, gdy policjanci znowu będą mogli udać się do przychodni po zwolnienie.
Sytuacja jest już tak ciężka, że w niektórych komendach pracują już tylko naczelnicy i kilku dyżurnych. Z kolei z powodu braków w drogówce do kierowania ruchem wysyłani są... strażacy.
Protest policjantów przypada na wyjątkowo gorący okres. Od 31 października do 4 listopada trwa akcja "Znicz", a 11 listopada przypada Święto Niepodległości, które tradycyjnie wiąże duże siły policyjne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl