"Rachunek hańby" Borysa Budki. Lekarz krytykuje posła PO
- Jest nam przykro, że pacjenci są wykorzystywani w debacie politycznej – powiedział w środę dr Marek Migdał, dyr. Centrum Zdrowia Dziecka. Chodzi o „rachunek hańby”, który podczas telewizyjnej debaty wyborczej w TVP pokazał Borys Budka.
03.10.2019 | aktual.: 03.10.2019 08:25
Dr Migdał, dodał również, że mama chorego Szymona, które sprawa drogiego leku dotyczy, wysłała do Centrum Zdrowia Dziecka maila, w którym wyraża oburzenie włączeniem historii jej dziecka do kampanii wyborczej – informuje Radio Zet.
"Żałuję (...), iż zostałam wciągnięta w przedwyborczą grę polityków, wiele opinii w internecie jest również krzywdzących wobec mnie, stawia mnie i moją rodzinę w złym świetle" - napisała matka chłopca w mejlu do CZD.
- Nagle okazuje się, że problem leczenia tego dziecka jest w tej chwili dyskutowany politycznie. Nikt nie patrzy na to, że uratowaliśmy życie temu dziecku, że od czterech lat skutecznie je leczymy – powiedział dr Migdał, którego cytuje Radio Zet.
Czytaj także: "Paragon hańby" i popularność apteki na cały kraj
Przypomnijmy. Podczas wtorkowej debaty przedwyborczej Borys Budka pokazała rachunek z apteki, mówiąc: "Oto paragon hańby tego rządu. Ponad 2000 zł dla dziecka po przeszczepie, które rodzice muszą wydać tylko dlatego, że ten rząd zamiast dofinansować służbę zdrowia woli wydawać na nagrody dla swoich ministrów"
Reakcja ministerstwa zdrowia była natychmiastowa. Jeszcze we wtorek minister Szukowski napisał na Tweeterze, że lek, o którym mówi poseł, jest refundowany dla dzieci i kosztuje niewiele ponad 3 zł.
O leku Valcyte zrobiło się bardzo głośno. To zawiesina stosowana w profilaktyce po przeszczepach, przede wszystkim wśród dzieci.
Ile kosztuje? Od 1 września lek w tej formie pojawił się na liście leków refundowanych i kosztuje 3,20 zł za opakowanie. Był to powrót na listę po kilku latach nieobecności, co podkreślają dziś politycy opozycji.
Jak to się stało, że na paragonie pojawiło się prawie 2100 zł za dwa opakowania? Przecież widać datę 30 września, czyli teoretycznie lek powinien być refundowany.
Sprawa nie jest prosta.Refundacja może trwać tylko przez 110 dni od przeszczepu (lub 200, jeśli mowa o przeszczepie nerki). Po tym terminie lek jest już pełnopłatny.
100 proc. ceny trzeba też zapłacić, jeśli lekarz uzna, że refundacja się nie należy. Na przykład wtedy, gdy pacjent może przyjmować tabletki. Ale tu też nie jest prosto, bo tabletki Valcyte refundowane nie są. Są za to tańsze zamienniki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl