Raś: Dość infantylizmu w sprawie funduszu turystycznego

W historii turystyki jeszcze tego nie było. Posłowie zwołują do Sejmu "turystyczny okrągły stół". Są zniecierpliwieni nieskutecznością rządu w sprawie zabezpieczenia klientów biur podróży na wypadek ich upadłości.

Raś: Dość infantylizmu w sprawie funduszu turystycznego
Źródło zdjęć: © Flickr | mwr

13.10.2014 | aktual.: 13.10.2014 11:55

To pomysł przewodniczącego sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki Ireneusza Rasia (PO). - Trzeba przerwać infantylną debatę w tej sprawie - mówił Raś w środę 8 października, podczas ostatniego posiedzenia komisji.

Wcześniej posłowie wysłuchali wyjaśnień przedstawicieli Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz głosów przedstawicieli organizacji branżowych i ubezpieczeniowych. Wymiana opinii była momentami emocjonująca.

Posłowie są wyraźnie zirytowani tym, że rząd odrzucił możliwość powołania Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego („Koniec Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego")
. Przygotowanie założeń do projektu ustawy o TFG zajęło Ministerstwu Sportu i Turystyki dwa lata. Później jeszcze pół roku dokument leżał w Komitecie Stałym Rady Ministrów, tym "przedsionku rządu". Członkowie komitetu odnosili się do projektu sceptycznie. Najwięcej wątpliwości budziła kwestia planowanych kosztów utrzymania funduszu - 2,5 miliona złotych rocznie. Jednak po wyjaśnieniach i uzupełnieniach resortu, komitet ostatecznie rekomendował rządowi projekt do przyjęcia. Kiedy wydawało się, że sprawa nabierze wreszcie tempa, rząd zrezygnował w ogóle z pomysłu tworzenia funduszu.

Akurat kilka tygodni wcześniej ideę funduszu wsparła w dezyderacie do rządu sejmowa komisja („Posłowie apelują do rządu o fundusz turystyczny")
.

Rząd, odrzucając projekt funduszu, zlekceważył więc również opinię posłów.

W zamian zlecił trzem ministrom - turystyki, administracji i spraw zagranicznych - przygotowanie rozwiązania prawnego, które ściślej zobowiązywałoby marszałków województw i polskich konsulów za granicą do pomagania klientom biur podróży, znajdującym się za granicą, w momencie ogłoszenia niewypłacalności przez organizatora ich wypoczynku.

Ministerstwo pisze białą księgę

W środę posłowie wrócili do sprawy funduszu. Swojego rozczarowania nie krył inicjator dezyderatu do rządu Andrzej Gut-Mostowy (PO). - W dezyderacie podaliśmy trzy argumenty przemawiające za funduszem. Pierwszy - stuprocentowe zabezpieczenie finansowe powrotów turystów z zagranicy. Drugi - szybkie wypłacanie pieniędzy poszkodowanym klientom. Trzeci - zdjęcie z marszałków obowiązku sprowadzania turystów z zagranicy i oddanie tego profesjonalistom. Samorządy wojewódzkie były zdecydowanie za tym rozwiązaniem - przypomniał.

Przedstawiciele ministerstwa, wiceminister Bogusław Ulijasz (zastępował odpowiedzialną w resorcie za turystykę wiceminister Katarzynę Sobierajską) i dyrektor departamentu turystyki Maria Napiórkowska, oświadczyli, że wobec odrzucenia przez rząd projektu funduszu, postanowili skupić się na stworzeniu nowej ustawy o usługach turystycznych.

Ustawa już wcześniej była w planach, ministerstwo przesłało nawet do Kancelarii Premiera, do zaakceptowania, tzw. test regulacyjny, od którego zaczyna się cała droga legislacyjna każdej rządowej ustawy.

W nowej sytuacji urzędnicy postanowili jednak sporządzić "białą księgę, która będzie podstawą prac nad projektem nowej ustawy o usługach turystycznych".

- Otwieramy nowy rozdział prac które doprowadzą nas do nowej ustawy o usługach. Jest to absolutny priorytet w naszym resorcie. Jaki ten system [zabezpieczenia turystów] będzie całościowo, jakie rozwiązania w ustawie zostaną przewidziane - trudno teraz powiedzieć – tłumaczyła Napiórkowska.

Jednocześnie, zgodnie z zaleceniem rządu, ministerstwo pracuje nad wspólnym stanowiskiem czterech resortów (dodatkowo finansów) w sprawie marszałków i konsulów.

Napiórkowska ujawniła także, że resort spotkał się z reprezentantami branży ubezpieczeniowej, żeby zapytać, czy nie widzą jednak (Polska Izba Ubezpieczeń o dawna popiera ideę funduszu) możliwości zaproponowania jakiegoś produktu, którego wprowadzenie rozwiązałoby problem zabezpieczenia klientów biur podróży, w miejsce funduszu.

Co to za rząd, który nic nie robi

Nie było na sali nikogo, kogo to oświadczenie by uspokoiło. - Jakie były powody nieprzyjęcia przez radę ministrów założeń do projektu ustawy o funduszu? - dopytywał Marek Matuszewski (PiS). - Konkretnie - który minister miał uwagi i o co mu chodziło, które punkty projektu zostały zakwestionowane? Nie mamy wytłumaczenia, dlaczego tyle to trwa, zanosi się, że kolejny rok nie będzie sprawa [zabezpieczenia klientów biur podróży] rozwiązana. Czy komuś chodzi o utrzymanie obecnego stanu?

Wtórował mu kolega klubowy, wiceprzewodniczący komisji, Jacek Falfus: - Czy ktoś z rządu zaproponował coś lepszego niż fundusz? Bo odrzucenie projektu nic nie rozwiązuje. To sytuacja nie do przyjęcia.

Pytania były raczej retoryczne, bo ich adresatem trudno uznać samo Ministerstwo Sportu i Turystyki. Niemniej wiceminister Ulijasz obiecał przygotować odpowiedzi na piśmie.

- Marszałkowie nie mają środków i narzędzi do sprowadzania turystów – ciągnął Falfus. - Trzeba ich doposażyć, bo oni działają w dobrej wierze, a potem przegrywają procesy [o zwrócenie im pieniędzy przez Skarb Państwa]. Co to za rząd, który nic nie robi, żeby marszałkowie nie mieli takiego ambarasu.

Więcej ubezpieczeń? To nie rozwiązanie

- Przestrzegam przed szukaniem łatwych rozwiązań typu „stwórzmy sobie nowe ubezpieczenie – głos zabrała Beata Kalitowska, dyrektor największej firmy ubezpieczeniowej, zajmującej się w Polsce ubezpieczaniem biur podróży, Europäische Reiseversicherung, i jednocześnie przewodnicząca grupy roboczej zajmującej się w Polskiej Izbie Ubezpieczeń ubezpieczeniami turystycznymi i zabezpieczeniami dla organizatorów. - Takie ubezpieczenie mogłoby być tak drogie, że touroperatorów nie byłoby na nie stać.

- Ubezpieczyciele rekomendują fundusz, bo tylko fundusz zapewni sto procent wypłat poszkodowanym klientom biur podróży. To jest praktykowane z powodzeniem w krajach Europy Zachodniej. Przy tym środki z funduszu są uruchamiane natychmiast i można je szybko wypłacić klientom topuroperatora. A do tego fundusz zapewnia profesjonalną obsługę, jeśli chodzi o sprowadzanie klientów - albo robi to sam, albo zleca takie czynności, dzięki czemu jest taniej i sprawniej - mówiła Kalitowska.

Fundusz - zastrzegła - musi być elementem całościowo pomyślanego systemu, konieczne powiązanego z ustawą.

Wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych Marek Kamieński spojrzał na problem oczami agenta: - Rząd mówi o sprowadzaniu klientów upadłych biur przez marszałków, a nie mówi, co zrobić, żeby klienci, którzy wpłacili zaliczki na wakacje, odzyskali swoje pieniądze.

- Temat zabezpieczeń klientów pojawił się w 2012 po serii bankructw touroperatorów i do tej pory nic nie zrobiono – wskazywał sekretarz generalny Polskiej Izby Turystyki Tomasz Rosset. - No, prawie nic, bo podniesiono sumy gwarancji, ale to problemu nie załatwia. Analiza pokazała, że gdyby w roku 2012 gwarancje były tej wysokości jak teraz, w zdecydowanej większości wypadków nie dałyby możliwości nawet ściągnięcia turystów do kraju. A co dopiero stuprocentowego zwrotu wpłaconych przez nich pieniędzy. Stoimy więc w miejscu.

- To, że w 2013 roku były tylko nieliczne upadłości, a w tym ich nie było – ciągnął - to zawdzięczamy samoregulacji branży. Nie możemy jednak zakładać, że tak będzie zawsze.

- Swoją drogą państwo polskie jest widocznie bogate i stać je, żeby w razie upadłości pokryć roszczenia tych, którzy uważają, że niewłaściwie wdrożono do naszego prawa dyrektywę europejską [nakazującą chronienie w całości pieniędzy klientów biur podróży – red.]. A tak ewidentnie jest - ironizował.

Jeżeli będziemy teraz tworzyć białą księgę, to w praktyce odłożymy wejście w życie nowej ustawy... trudno nawet powiedzieć na jak długo. Tymczasem musimy działać maksymalnie szybko.

PIT proponował, żeby równolegle prowadzić prace nad nową ustawą o usługach turystycznych i o funduszu. Resort odsunął pierwszą ustawę i forsował konieczność uchwalenia funduszu. Teraz paradoksalnie to ustawa stała się dla niego priorytetowa, a fundusz został odrzucony. Warto wreszcie podjąć konkretne decyzje – podkreślał Rosset.

Fundusz - tak, ale tylko dla dużych

Andrzej Szymański, wiceprezes Izby Turystyki RP, przypomniał z kolei, że jego organizacja była przeciwna tworzeniu Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego.

- Jakieś zabezpieczenie musi być dla turystów. Ale cały czas chcemy zabezpieczyć tych, którzy wyjechali. Moje pytanie od lat jest takie: co zrobić, żeby nie było upadłości. W 2012 roku to był jakiś horror, biura padały jedno po drugim.

Jeżeli nie zrobimy porządnej ustawy o turystyce, w której napiszemy dokładnie, o co chodzi z takim tworem jak fundusz, to nic z tego nie wyjdzie. Bo jeśli fundusz ma dołożyć pieniędzy, kiedy zabraknie z gwarancji, to ile dołoży, kiedy, a jak nie dołoży, albo upadnie więcej biur niż w 2012 r., to co? Czy ktoś to policzył?

Upadają głównie wielkie biura podróży, które zajmują się turystyką czarterową. Zobaczcie jak te biura się nazywają, jakie pieniądze za nimi stoją, jakich mają mecenasów w krajach arabskich - to też bardzo ważna sprawa - dowodził Szymański.

- ITRP od początku była przeciwna funduszowi, ale jeżeli już ten fundusz ma być, to zróbmy go porządnie. Obciążmy te biura, które zajmują się turystyką czarterową. Bo jeśli upadnie małe biuro, które prowadzi matka i syn albo mąż i żona, to nic się nie stanie.

PIU powtarza, że nie można zrobić innego produktu ubezpieczeniowego. Postuluję od dawna, żeby stworzyć możliwość ubezpieczania się indywidualnego od upadłości biura. Jeżeli rodzina płaci 10 tysięcy złotych za wyjazd do Egiptu, to stać ją, żeby jeszcze 200 czy 300 złotych zapłacić za to, że jak upadnie biuro, to zwrócą im pieniądze.

Powiem jeszcze, że przyjmuję z wielkim niezadowoleniem, że rozmawia się o Turystycznym Funduszu Gwarancyjnym bez udziału ITRP. Pani dyrektor Napiórkowska wyjaśnia, dlaczego na spotkanie z ubezpieczycielami nie zaproszono Polskiej Izby Turystyki. Co to jest Polska Izba Turystyki? Czy Polska Izba Turystyki w uważaniu państwa reprezentuje całą branżę turystyczną? To chyba jakaś pomyłka – zakończył wzburzony.

Konferencja ostatniej szansy

Zamykając dyskusję przewodniczący Raś zapowiedział zwołanie w Sejmie konferencji. Jak powiedział, chciałby zgromadzić na niej ministrów „z szefem kancelarii pani premier Jackiem Cichockim na czele, bo to będzie właściwa osoba, żeby wysłuchać dyskusji branży, ekspertów i innych zainteresowanych, żeby pokonać barierę debaty infantylnej w tej mierze i skierować ją na dobry tor".

- Generalnie zgadzamy się - myślę, że rada ministrów też - że fundusz byłby potrzebny. Tylko jak go skonstruować – to jest pytanie. Problem tkwi w szczegółach. Z mojej wiedzy wynika, że o nie właśnie wszystko się rozbiło w radzie ministrów. Rząd musi znać szczegóły tych rozwiązań, żeby je zaakceptować - dowodził.

Wspomniany przez Rasia szef kancelarii premiera Jacek Cichocki jest jednocześnie przewodniczącym Komitetu Stałego Rady Ministrów. Nieoficjalnie wiadomo, że jego opinia miała duży wpływ na zablokowanie projektu ustawy o funduszu gwarancyjnym.

Następnego dnia, w czwartek, było już wiadomo – poseł Gut-Mostowy ogłosił, że „okrągły stół turystyczny" odbędzie się 25 listopada. Obradować będą posłowie, ministrowie, branża turystyczna, branża ubezpieczeniowa, marszałkowie województw i eksperci.

Filip Frydrykiewicz

[

Obraz

]( http://www.e-kiosk.pl/numer,75066,rzeczpospolita )

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)