Reforma stop! Rząd chce obniżyć wiek emerytalny
Francuski rząd, desygnowany po wyborze socjalisty Francois Hollande'a na prezydenta, przedstawił swój program społeczny, obejmujący poważną zmianę, jaką jest obniżenie z powrotem wieku emerytalnego z 62 do 60 lat dla niewielkiej grupy pracowników.
23.05.2012 | aktual.: 23.05.2012 18:53
Reforma emerytalna, która podwyższała wiek przejścia na emeryturę z 60 do 62 lat, była sztandarową reformą poprzedniego centroprawicowego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.
Szczegóły programu społecznego, którego realizację obiecywał przed wyborami Hollande, przedstawił nowy premier Jean-Marc Ayrault na środowym posiedzeniu Rady Ministrów. Pierwszy etap dotyczy właśnie kwestii emerytur.
Po wprowadzeniu zmian symbolicznych, takich jak obniżenie wynagrodzeń prezydenta i członków rządu, zmiany ustawy dotyczącej emerytur mają zostać przyjęte "w ciągu trzech tygodni" na mocy dekretu - zapowiedział Ayrault w radiu RTL. Jak sprecyzował, w pierwszym roku będzie dotyczyło to 100 tysięcy pracowników.
Dekret przewiduje, że osoby zatrudnione, które zaczęły pracować w wieku 18 lub 19 lat, będą miały prawo przejść na pełnowymiarową emeryturę w wieku 60 lat, jeśli okres składkowy wyniósł 41,5 roku. - Pod uwagę będą brane okresy choroby, bezrobocia i niezdolności do pracy - wyjaśniła rzeczniczka rządu Najat Vallaud-Belkacem.
Premier francuskiego rządu, który deklaruje, że chce pracować w atmosferze poszanowania dialogu społecznego, poinformował, że 29 maja oddzielnie przyjmie u siebie przedstawiciela każdej organizacji związkowej i pracodawców.
- Francois Hollande i Jean-Marc Ayrault, chcąc powrotu do wieku emerytalnego 60 lat, właśnie otwierają puszkę Pandory i będą mieli problem, żeby ją z powrotem zamknąć - ostrzegł w wielu francuskich mediach Jean-Francois Cope, sekretarz generalny rządzącej do niedawna we Francji centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP). - Jest dla mnie oczywiste, że wiele związków wrzuca całą wstecz. Prawda jest taka, że nie mamy ani jednego euro, żeby za to zapłacić - dodał.
Przewodniczący UMP w Zgromadzeniu Narodowym Bernard Accoyer wyraził oburzenie, że parlament omijany jest przez władzę wykonawczą rządzącą dekretami.
Szefowa głównej organizacji francuskich pracodawców Medef, Laurence Parisot, która nie kryła podczas prezydenckiej kampanii wyborczej poparcia dla Nicolasa Sarkozy'ego, zwróciła uwagę na finansowy wymiar projektu socjalistów; oszacowała go na "2 mld euro rocznie począwszy od 2017 roku".
10 i 17 czerwca we Francji odbędą się wybory parlamentarne. Partia Socjalistyczna, której kandydatem był Hollande w wyborach prezydenckich 6 maja, potrzebuje większości w Zgromadzeniu Narodowym, aby wprowadzać swój program.(PAP)