Ropa i gaz popłyną z polskich złóż
Lotos zmniejsza nakłady na poszukiwanie surowców na szelfie norweskim z powodu kryzysu i niskich cen ropy. Rozmowa z Adamem Loewe, dyrektorem ds. strategii oraz poszukiwań i wydobycia Grupy LOTOS S.A.
14.05.2009 | aktual.: 14.05.2009 08:05
Związki zawodowe w Petrobalticu w liście do premiera Donalda Tuska zarzucają zarządowi Grupy Lotos, że swoimi działaniami doprowadzi wręcz do upadku Petrobalticu. Czy prawdą jest, że zarząd nie ma strategii dla spółki wydobywczej albo realizuje strategię angażowania się w złoża na szelfie norweskim kosztem Petrobalticu?
Pion poszukiwania i eksploatacji złóż ropy naftowej i gazu stanowi jedną z trzech głównych gałęzi rozwoju biznesu Grupy Lotos. Strategia dla Petrobalticu jest częścią strategii rozwoju grupy do 2012 r., została zaakceptowana przez Radę Nadzorczą w czerwcu 2008 r. i jest realizowana.
Co przewiduje ta strategia w kwestii wydobycia?
Do 2012 r. wydobycie ropy naftowej z obecnych 260 tys. ton zwiększy się do 1 mln ton rocznie. Ile surowca będzie pochodzić z dna Morza Bałtyckiego? Zakładamy, że większość, choć czas pokaże, jaki będzie rozwój wydobycia.
Przyjmując strategię, Lotos planował wydanie na upstream - czyli pozyskanie własnych źródeł surowca - 5 mld zł w ciągu kilku lat. Po korekcie, wywołanej kryzysem gospodarki światowej, planowane wydatki spadły ponad 2 mld zł. Jak to wpłynie na eksploatację bałtyckich złóż? Zakup nowej platformy wiertniczej został odłożony?
Działania, mające na celu zwiększenie wydobycia na Morzu Bałtyckim, nie zostały ograniczone. W tym roku na ten cel przeznaczymy ok. 400 mln zł. Co do platformy wiertniczej - nie było planów jej zakupu. Pod uwagę brana była taka możliwość, jednak ryzyko jest wysokie. Analizujemy, w jaki sposób realizować program rozwoju i na co nas stać. Wydobycie można realizować również innymi środkami, niekoniecznie wykorzystując własną platformę. Do eksploatacji złóż wykorzystać można specjalistyczne statki. Ograniczenie nakładów na poszukiwanie ropy naftowej dotyczy inwestycji na szelfie norweskim. Tam będziemy kontynuować projekt YME. Inne inwestycje w tamtymregionie zostały odłożone w czasie. Związki zawodowe twierdzą, że projekt nie jest racjonalny pod względem ekonomicznym. Opłacalność wydobycia stoi pod znakiem zapytania, w dodatku zdaniem związków idą na to setki milionów złotych, dokładnie 700 mln z kasy Petrobalticu. Mówią, że to wyprowadzanie pieniędzy ze spółki i zwiększanie wydobycia dzięki inżynierii
finansowej, a nie inwestycjom. O wyprowadzaniu pieniędzy i inżynierii finansowej nie może być mowy. Wszelkie przepływy pieniędzy są transparentne i zgodne ze standardami, jakie obowiązują w spółce. Ci, którzy napisali ten list, nie zauważają, że norweska spółka Lotos EP Norge AS w 100 proc. należy do Petrobalticu. Wydobycie ropy z szelfu norweskiego ruszy już pod koniec tego roku. To Petrobaltic będzie beneficjentem zysków dzięki temu wypracowanych. Decydując się na zaangażowanie na szelfie norweskim przeprowadziliśmy analizy ekonomiczne i zapewniam, że projekt jest opłacalny. Trzeba zauważyć, że w momencie kiedy baryłka ropy naftowej tanieje do poniżej 40 USD, wszyscy zaczynają mieć kłopoty, również Petrobaltic. Nasze, jak i zewnętrzne prognozy przewidują jednak cenę baryłki na poziomie 50-70 USD. Z tego względu, im szerzej Lotos będzie obecny w segmencie wydobycia, na różnych akwenach, tym większe korzyści w przyszłości będzie osiągał.
Na razie jednak związki twierdzą, że wydobycie gazu na Bałtyku zlecane jest firmom zewnętrznym. Nie wykorzystuje się potencjału Petrobalticu. Złoża ropy naftowej, od dawna zbadane i udokumentowane, leżą odłogiem, ponieważ nie ma pieniędzy na rozpoczęcie ich eksploatacji.
Na złożach B8 i B23 trwają przygotowania do rozpoczęcia wydobycia. Na obszarze B23 prowadzone są badania sejsmiczne 3D. Jeżeli wyniki badań, które otrzymamy w sierpniu, potwierdzą dotychczasowe dane - rozpoczną się wiercenia poszukiwawcze. Za trzy lata powinna popłynąć ropa naftowa na skalę przemysłową. Trzeba pamiętać, że inwestycja w wydobycie ropy naftowej charakteryzuje się pewnym cyklem, którego nie można pominąć. Od oszacowania zasobności złoża do rozpoczęcia wydobycia mija od 3 do 5 lat.
A co ze zleceniami dla obcych firm na wydobycie gazu?
Gazowe złoża to B4 i B6 i dla nich faktycznie w drodze przetargu szukamy partnerów zewnętrznych. Petrobaltic jest unikatową firmą. Pod jednym parasolem upakowano poszukiwanie, wydobycie i eksploatację złóż. Jest to działalność obarczona dużym ryzykiem, które w wyniku skomasowania wszystkich elementów w rękach jednej spółki spoczywa na jej barkach i Lotosu. Nie chcielibyśmy tej wyjątkowej sytuacji utrzymywać i zamierzamy zaprosić do współpracy partnerów mających potencjał i doświadczenie. Pod uwagę bierzemy powiązanie kapitałowe również dla innych projektów, w tym obszaru B23. Musimy się kierować szerszym horyzontem. Rozwój segmentu poszukiwawczo-wydobywczego musi opierać się o przejrzyste zasady, nastawione na bardziej dynamiczną realizację przyjętej strategii i dywersyfikacji ryzyk. Zaangażowanie firm zewnętrznych nie będzie się ograniczać tylko do Bałtyku. Jak wspomniałem, strategia przewiduje wejście na inne akweny i udział zewnętrznych partnerów jest konieczny. Nie rodzi to żadnego zagrożenia dla
wydobycia gazu z Bałtyku. Złoża będą eksploatowane i gazu dla elektrociepłowni we Władysławowie na pewno nie zabraknie.
Jacek Klein
POLSKA Dziennik Bałtycki