Rosja chce przejąć kontrolę nad zagranicznymi firmami, które zawiesiły działalność
W reakcji na rosyjską agresję na Ukrainę wiele zachodnich firm wstrzymało albo ograniczyło działalność w Rosji, a część całkiem wycofała się z tego rynku. Teraz rządząca w Rosji partia chce, by państwo czasowo przejęło kontrolę nad spółkami należącymi do zagranicznych firm, które wstrzymały działalność. Projekt w tej sprawie ma trafić do rosyjskiej Dumy.
O projekcie autorstwa rządzącej partii Jedna Rosja pisze portal RMF24, powołując się na rosyjskiego "Kommiersanta". Ustawa w sprawie tak zwanego zewnętrznego zarządzania ma dotyczyć spółek, które opuściły kraj, zawiesiły bądź ograniczyły swoją działalność "w przypadku braku oczywistych podstaw ekonomicznych" - podaje serwis.
Rosjanie chcą przejmować kontrolę
Propozycja nowego prawa ma być stosowana wobec spółek, w których co najmniej 25 proc. udziałów należy do zagranicznych właścicieli z "nieprzyjaznego państwa". Firmy te muszą też mieć istotne znaczenie dla rosyjskiej gospodarki - albo pod względem oferowanych towarów i usług, albo pod względem liczby miejsc pracy, które zapewnia miejscowej ludności.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Gospodarcze uderzenie w Rosję. "Oczekiwałbym planu"
Zewnętrzne zarządzanie może być wprowadzone na dwa sposoby. Udziały, jakie w danej spółce ma zagraniczny właściciel, mogą trafić do zarządu powierniczego lub zewnętrzna administracja - domyślnie ma to być państwowy bank rozwoju Wnieszekonombank - po prostu przejmie funkcję dyrektora spółki. W obu przypadkach ma to trwać półtora roku.
Zachodni właściciele będą mogli wystąpić z wnioskiem do zewnętrznego zarządcy o wznowienie działalności lub o sprzedaż swoich udziałów. Decydować o ewentualnym przejęciu kontroli ma międzyresortowa komisja przy ministerstwie gospodarki, zgodę wyda zaś Moskiewsi Sąd Arbitrażowy.
RMF24 komentuje, że projekt jest mocno uładzony w stosunku do pierwszych pomysłów, zakładających nacjonalizację zagranicznych firm, które wstrzymały lub ograniczyły swoje biznesy w Rosji.
Zachodnie firmy podzielone w sprawie reakcji na wojnę
Przypomnijmy, po rosyjskiej agresji na Ukrainę wiele zachodnich firm ogłosiło, że wstrzymuje działalność w Rosji, a niektóre - jak na przykład słynne firmy z branży konsultingowej: EY, PwC, Deloitte i KPMG - całkiem wycofują się z tego kraju. Wśród tych, którzy podjęli decyzję o zawieszeniu działalności, są m.in. McDonald's, Coca-Cola, Starbucks, Carlsberg, Heineken, Volkswagen czy Mercedes-Benz.
Choć ta lista jest długa, to jest też wiele zachodnich firm, które działają w Rosji tak samo, jak przed jej atakiem na Ukrainę. Wśród nich z mocną krytyką spotykają się zwłaszcza Leroy Merlin i Auchan, a także Decathlon - wszystkie należące do tego samego francuskiego właściciela. Wprawdzie ten ostatni jakiś czas temu wstrzymał działalność, jednak jako przyczynę podał... problemy z dostawami.
W Rosji działają także Mondelez, Bonduelle czy producenci win francuskich, obecni na rosyjskim rynku od kilkudziesięciu lat. Również zdecydowana większość z około 250 belgijskich firm z filiami w Rosji odmawia opuszczenia tego kraju. Część z nich tłumaczy decyzję o pozostaniu w Rosji "solidarnością z rosyjskimi pracownikami i klientami".