Rosnąca wydajność pracy rekompensuje wzrost płac
Wzrost płac w Chinach odstrasza inwestorów zagranicznych, zwłaszcza producentów tanich wyrobów. Z drugiej strony rośnie wydajność pracy, która rekompensuje wzrost zarobków i dynamizuje rozwój dziedzin produkcji wysoko zaawansowanej technologicznie.
10.08.2012 | aktual.: 10.08.2012 09:48
Wzrost wysokości przeciętnej płacy w Chinach odstrasza inwestorów zagranicznych, zwłaszcza producentów tanich wyrobów. Z drugiej strony rośnie wydajność pracy, która rekompensuje wzrost zarobków i dynamizuje rozwój dziedzin produkcji wysoko zaawansowanej technologicznie.
Za 4 lata zarobki Chińczyków zrównają się z pracownikami w USA, za 5 lat będą takie same jak w krajach EU, a za 6 lat dorównają płacom japońskim. Spowoduje to prawdopodobnie wycofanie się dużej ilości przedsiębiorstw zagranicznych, które obecnie prowadzą działalność produkcyjną na terenie Chin, prognozują niezależnie dwa ośrodki badawcze - francuski Bank Inwestycyjny Natixis i amerykański Boston Consulting Group.
Według danych Chińskiego Urzędu Statystycznego, w ciągu pierwszej połowy 2012 średnie zarobki w miastach wzrosły o 13 proc. Zwiększa się też liczba ludności wiejskiej, która w celach zarobkowych przeniosła się do miast. Grupa ta stanowi teraz 17 proc. całej populacji kraju. Tym samym lepiej sytuowani mieszkańcy miast po raz pierwszy przekroczyli granicę 50 proc. ogółu ludności i jest ich więcej, niż mieszkańców wsi.
Nasila się proces odwrotu firm zagranicznych, które do niedawna miały swoje bazy produkcyjne w Chinach. Ostatnio Adidas zamknął swój jedyny chiński zakład sprzętu sportowego w Suzhou (okolice Szanghaju) z zamiarem przeniesienia produkcji do Birmy. Według oświadczenia firmy minimalne zarobki przy produkcji obuwia wzrosły w Chinach do 2000 juanów (około 256 euro), podczas gdy w Birmie wynoszą tylko 107 euro.
Ponad 50 proc. tajwańskich producentów zapowiada likwidację swoich zakładów zlokalizowanych na terenie delty Rzeki Perłowej (okolice Kantonu) - podaje najnowszy raport "Business Research 2012" tajwańskiego uniwersytetu Qinghua.
Według przewidywań Natixis wiele przedsiębiorstw zagranicznych w niedługim czasie przeniesie swoją produkcję z Chin do krajów o tańszej sile roboczej w Południowej i Południowo-Wschodniej Azji oraz do Egiptu, Maroka, a także do Rumunii i Bułgarii.
Innego zdania jest ekonomista Louis Kuijs z Fung Global Institute w Hongkongu. Uważa on, że rosnące koszty pracy rekompensowane są wzrostem jej wydajności. Swoją opinię oparł na badaniach Standard Chartered Bank, przeprowadzonych na początku tego roku w 200 firmach zlokalizowanych w delcie Rzeki Perłowej. Badania wykazały, że w tamtejszym regionie wzrost wydajności pracy jest wyższy niż wzrost zarobków.
Specjalista od spraw chińskich z Capital Economics, Wang Qinwei, twierdzi, że producenci tanich wyrobów segmentu low-end, o małym wkładzie technologii i myśli technicznej, przeniosą swoją produkcję do tańszych krajów. Straty te zrekompensuje rozwój segmentu hi-end, wysoko zaawansowanego technicznie, który ma w Chinach duży potencjał wzrostu. Na dowód podaje dane statystyczne, według których w ciągu ostatnich kilku lat, mimo stałego wzrostu płac, konkurencyjność chińskich produktów eksportowych utrzymuje się na wyrównanym poziomie. Widać to zwłaszcza w przypadku przemysłu lekkiego, gdzie w ciągu ostatnich 3 lat notowany jest stały wzrost zysków przedsiębiorców.
Dodatkowym, niezwykle korzystnym czynnikiem lokalizacji inwestycji w Chinach jest efekt koncentracji systemu produkcji i infrastruktury społeczno-ekonomicznej wokół dużych ośrodków przemysłowych, uważa analityk HIS Global Insight, Alistair Thornton. Według niego, jeszcze przez wiele lat żaden z krajów Południowo-Wschodniej Azji nie będzie dysponował porównywalną strukturą sieci przemysłowej.
Z Pekinu Jacek Wan