Rostowski: nie ma możliwości "jedwabnego" rozpadu strefy euro
Rządy wszystkich krajów UE, także Wielkiej Brytanii są świadome, że nie ma możliwości "jedwabnego" rozpadu strefy euro - przekonywał minister finansów Jacek Rostowski w piątek w Sejmie. Strefa euro potrzebuje daleko idącej dodatkowej integracji, by się nie rozpadła - dodał.
09.11.2012 | aktual.: 09.11.2012 14:40
Rządy wszystkich krajów UE, także Wielkiej Brytanii są świadome, że nie ma możliwości "jedwabnego" rozpadu strefy euro - przekonywał minister finansów Jacek Rostowski w Sejmie. Strefa euro potrzebuje daleko idącej dodatkowej integracji, by się nie rozpadła - dodał.
Minister odpowiadał w piątek w Sejmie na pytania posłów, które padły w trakcie debaty nad informacją premiera o polityce europejskiej. Rostowski zaznaczył, że wszystkie rządy są także świadome tego, że chaotyczny rozpad strefy euro byłby katastrofą nie tylko dla samej strefy, Europy - bo prawdopodobnie doprowadziłby do rozpadu całej UE - ale także, a może w szczególności dla Polski, która najwięcej korzysta na Unii.
- Tego także jest świadom rząd Wielkiej Brytanii i dlatego zgadza się ze wszystkimi rządami UE, łącznie z polskim rządem, że strefa euro potrzebuje daleko idącej dodatkowej integracji, aby się nie rozpadła i aby nie nastąpiła katastrofa europejska - oświadczył Rostowski. Jak powiedział, wszyscy są tego świadomi - z wyjątkiem prawej strony sali sejmowej, która woła na pustyni: +oddajcie nam naszą dawną Europę.
Minister wytknął prawej stronie sali sejmowej brak jakichkolwiek propozycji, aby sprostać wyzwaniu dotyczącemu tego, jak zabezpieczyć Europę i Polskę w sytuacji, w której strefa euro musi się integrować, by uniknąć katastrofy. - Skoro nie padło ani słowo, ani jedna konstruktywna propozycja z waszej strony, to muszę niestety stwierdzić, że w tych sprawach, które są najważniejsze dla naszego kraju, jesteście zupełnie niestety zbędni - powiedział.
Rostowski zaznaczył, że po kryzysie strefa euro nie może być taka, jaka była przed nim. - My proponujemy aktywne uczestnictwo w tej przebudowie Europy, która jest konieczna, aby nie nastąpiła katastrofa na naszym kontynencie - powiedział minister.
Mówił o potrzebie uczestnictwa w budowie silnej i bezpiecznej strefy euro. - Z tego powodu skonstruowaliśmy misterną, trudną, ale konieczną strategię, która polega na wynegocjowaniu paktu fiskalnego, który pozwoli nam chociażby wpływać na dalszą ewolucję tego paktu bez żadnych zobowiązań z naszej strony, póki nie przystąpimy do samej strefy euro - powiedział Rostowski.
- Nie łudźcie się, do strefy euro nigdy byśmy nie przystąpili nie przyjmując (...) paktu fiskalnego - oświadczył.
Rostowski podkreślił, że Polska chce przystąpić do unii bankowej, jeśli będzie to korzystne dla polskiej gospodarki i systemu finansowego, w sytuacji, w której nasz system finansowy jest głęboko zintegrowany z systemem całej Europy. - Chcemy także zapewnić sytuację, w której jeśli nie będziemy mogli przystąpić (do unii bankowej-PAP), bo nie będzie to korzystne (...), to będziemy mogli bezpiecznie i korzystnie pozostawać poza jednolitym systemem nadzorczym strefy euro - powiedział.
Minister poinformował, że w roku 2013 mamy nadzieję spełnić kryterium fiskalne wejścia do strefy euro. Jak zaznaczył, są trzy zasadnicze filary planu przystąpienia Polski do euro. - Po pierwsze mamy już gotowy plan techniczny przystąpienia do strefy euro. Jest (on) stale urealniany. Po drugie, aby przystąpić do strefy będziemy musieli spełnić kryteria z Maastricht, a mogę powiedzieć, że najważniejsze z tych kryteriów, które (...) mamy nadzieję spełnić już w przyszłym roku, to tzw. kryterium fiskalne, jest w centrum naszej uwagi - powiedział minister finansów.
Za trzeci warunek wejścia Polski do eurolandu uznał zbudowanie stabilnej i bezpiecznej strefy euro.
Rostowski podkreślił jednocześnie, że kryteria z Maastricht zostały skonstruowane w czasach spokojnych, kiedy różnice między osiągnięciami gospodarczymi różnych krajów strefy euro były relatywnie małe. Dzisiaj - mówił - jest zupełnie inaczej.
Minister odniósł się w swoim wystąpieniu do przedstawionych dwa dni temu przez Komisję Europejską prognoz gospodarczych. KE w swych jesiennych prognozach przewiduje, że PKB Polski wzrośnie w tym roku o 2,4 proc., a w przyszłym o 1,8 proc. To mniej niż szacowała wiosną. Deficyt ma wynieść w 2012 r. 3,4 proc. PKB, w 2013.r. - 3,1 proc. PKB, a w 2014 r. - 3 proc. PKB.
- Te wyniki powinny pozwolić już w przyszłym roku na zdjęcie procedury nadmiernego deficytu - stwierdził minister finansów.