RPP szkodzi złotemu i obligacjom

Rada Polityki Pieniężnej wysyła rynkom finansowym sprzeczne sygnały, przez co szkodzi naszej walucie, przyczynia się do wzrostu oprocentowania w bankach i rentowności obligacji

RPP szkodzi złotemu i obligacjom
Źródło zdjęć: © AFP

12.07.2011 | aktual.: 12.07.2011 07:35

Od roku Rada Polityki Pieniężnej inaczej kontaktuje się z rynkami finansowymi. Nie informuje już o swojej ocenie czynników ryzyka dla inflacji. Tym samym trudniej teraz rozszyfrować nieformalne nastawienie w polityce pieniężnej Rady.

Zdaniem ekonomistów pogorszyła się tym samym skuteczność zarządzania RPP obecnej trzeciej kadencji oczekiwaniami rynkowymi dotyczącymi podwyżek stóp procentowych. - Widać to wyraźnie na przykładzie reakcji instytucji finansowych na decyzje o podwyżkach stóp - wyjaśnia Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku. - Już dzień po jej ogłoszeniu oprocentowanie w bankach skacze wyżej, niż to miało miejsce wcześniej, gdy mogły one przewidzieć co zrobi Rada.

Ekonomista podkreśla, że zupełnie inaczej jest w przypadku Europejskiego Banku Centralnego. W Polsce po ostatniej podwyżce stóp o 25 pkt. bazowych oprocentowanie na rynku międzybankowym w dniu po posiedzeniu wzrosło średnio o 15,2 pkt. bazowych. Z kolei po identycznej podwyżce przez EBC w ubiegłym tygodniu miesięczne stawki rynku bankowego EURIBOR i LIBOR w euro wyniosły jedynie odpowiednio 3,4 pkt. bazowych i 2,5 pkt. bazowych.

Borowski podkreśla, że wcześniej u nas też sytuacja wyglądała lepiej - w przypadku RPP poprzedniej kadencji wzrost oprocentowania po ogłoszeniu decyzji o podwyżce wynosił zaledwie 4,7 pkt. bazowych. Ekonomista Invest Banku podkreśla jednak, że nie tylko usunięcie z komentarzy po posiedzeniu RPP zdania o bilansie ryzyk dla inflacji spowodowało pogorszenie się komunikacji Rady z rynkiem. Znaczenie ma też wysoka zmienność nastawienia członków Rady do stóp procentowych.

Przykładem były głosowania i wypowiedzi Andrzeja Bratkowskiego, który od sierpnia do października był zwolennikiem szybkiego zacieśnienia polityki pieniężnej (głosował za podwyżkami o 50 pb.), następnie na listopadowym posiedzeniu głosował przeciwko podwyżce stóp. Gdyby wówczas zagłosował - wniosek o podwyżkę stóp procentowych o 25 pb. by przeszedł. Już na grudniowym posiedzeniu ponownie zaczął głosować za podwyżkami.

Andrzej Bratkowski tłumaczy, że wczesną jesienią 2010 roku nie było jeszcze groźby przegrzania gospodarki, ani nie obserwowaliśmy wzrostów cen na świecie. Podwyżki o 50 pkt. bazowych miały wówczas uspokoić oczekiwania inflacyjne. - W listopadzie jednak większość nie zgodziła się już na tak duże podwyżki, uznałem więc, że nie ma sensu dalej tego forsować - wyjaśnia członek RPP. - A w grudniu skoczyły już ceny surowców i należało stopy podnieść.

Niestety także sprzeczność i niejednoznaczność wypowiedzi poszczególnych członków RPP w sprawie polityki pieniężnej ma znaczenie. Przykładem takich wypowiedzi są dwa wywiady udzielone przez prof. Andrzeja Kaźmierczaka przed majowym posiedzeniem RPP. W jednym mówi o nieuniknionych dalszych podwyżkach, gdy inflacja przekroczy 4 proc. W drugim że podwyżkę stóp należy uważnie rozważyć. Zamieszanie wprowadza też sam prezes NBP, który w maju także publicznie sygnalizował brak konieczności szybkiego podnoszenia stóp procentowych po publikacji istotnie wyższych od oczekiwań danych o inflacji w marcu.

Dla Borowskiego niezrozumiałe jest też, że RPP zdecydowała się w marcu utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie, pomimo dalszego wzrostu inflacji i oczekiwań inflacyjnych, wzrostu zatrudnienia oraz osłabienia kursu walutowego. - Czyli czynników, które zdaniem członków RPP wpłynęły na podwyżkę stóp procentowych w styczniu - mówi ekonomista. - Po czym ponownie w kwietniu, zmiana stóp procentowych została uzasadniona wysoką inflacją i oczekiwaniami inflacyjnymi oraz wzrostem ryzyka efektów drugiej rundy, pomimo obniżenia przez GUS szacunków dla inflacji za styczeń oraz gorszych od oczekiwań danych o wynagrodzeniach w lutym.

- To jest bardzo niebezpieczne zjawisko - ostrzega Jakub Borowski. - Jeśli RPP nie poprawi skuteczności komunikacji z rynkami, można oczekiwać podwyższonej zmienności kursu złotego, oprocentowania na rynku międzybankowym oraz rentowności obligacji, szczególnie 2-letnich w okresach przed i po kolejnych decyzjach Rady oraz również w kolejnych miesiącach.

Andrzej Bratkowski uważa jednak, że trudno w niepewnym kryzysowym czasie dawać rynkom obietnic lub wskazówek co do przyszłych decyzji. - Mamy do czynienia z większą niepewnością, dlatego ocena czynników ryzyka jest utrudniona - wyjaśnia ekonomista.

eg/Parkiet

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)