Rynek mocy głównym tematem debaty w PAP o inwestycjach energetycznych
23.08. Warszawa (PAP) - Pomoc publiczna w postaci rynku mocy zdominowała piątkową debatę w PAP o receptach na realizację niezbędnych - również dla bezpieczeństwa energetycznego...
23.08.2013 | aktual.: 23.08.2013 17:53
23.08. Warszawa (PAP) - Pomoc publiczna w postaci rynku mocy zdominowała piątkową debatę w PAP o receptach na realizację niezbędnych - również dla bezpieczeństwa energetycznego państwa - inwestycji w energetyce węglowej. Ważne elementy takiego rynku mają się pojawić już w 2014 r.
W nadchodzących latach, głównie między 2016 i 2018 r. Polsce grożą niedobory mocy w systemie elektroenergetycznym, przede wszystkim z powodu luki czasowej między wyłączeniem starych i nierentownych bloków energetycznych, a uruchomieniem nowych. W dodatku zastąpienie części starych bloków stoi pod znakiem zapytania z powodu nieopłacalności inwestycji w nie na warunkach rynkowych.
"Dziś rynek bez wsparcia państwa nie widzi potrzeby i możliwości budowy nowych mocy. Musi się pojawić pytanie czy państwo ma prawo wejść w takie inwestycje dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego" - scharakteryzował w czasie debaty sytuację Partner w PwC Jacek Socha. "Uważam, że tak" - dodał.
Możliwą receptę w postaci rynku mocy - funkcjonującego obok rynku energii - przedstawili prezesi URE i PSE. Na rynku mocy chodzi o płacenie wytwórcom nie za wytworzoną i sprzedaną energię, ale za gotowość do zapewnienia w danej chwili określonej mocy, czyli np. utrzymywanie określonych bloków energetycznych w gotowości.
Prezes URE Marek Woszczyk poinformował też, że jego urząd kończy uzgadniać z PSE działanie operacyjnej rezerwy mocy. "Chodzi o to, by pewni wytwórcy nie wyłączali swoich bloków, choć ich działanie na rynku jest nierentowne. Płatność za taką rezerwę mocy ma gwarantować kilkusetmilionowy budżet w taryfie PSE" - wyjaśnił i dodał, że powinno zacząć to działać od początku 2014 r. "Tu nie chodzi o komfort tych wytwórców, tylko komfort całego systemu" - podkreślił prezes URE.
Z kolei prezes PSE Henryk Majchrzak dodał, że kończy się przetarg na usługę interwencyjnej rezerwy zimnej. "To pewna moc, która jest wyjęta z rynku i pozostaje w wyłącznej dyspozycji operatora przesyłowego na wypadek gdyby mocy w systemie zabrakło. Rynek zaproponował, że opóźni zamykanie pewnych jednostek pod warunkiem, że będziemy (PSE) dalej ponosić koszty ich utrzymania" - wyjaśnił. Jak dodał, rezerwa zimna ma zacząć działać od 2016 r.
"Jeżeli to wejdzie w życie, to w połączeniu jeszcze z innymi rozwiązaniami, w najtrudniejszych latach, powinniśmy dać sobie radę, a pod koniec dekady pojawią się już nowe bloki" - ocenił Majchrzak.
Woszczyk i Majchrzak zapowiedzieli też, że będą pracować nad ostateczną koncepcją rynku mocy, która miałaby być gotowa za rok-dwa.
"Takie narzędzia umożliwią nam przewidywanie i podejmowanie dzisiaj racjonalnych decyzji" - ocenił prezes PGE Krzysztof Kilian, dodając, że dzisiejszy kształt rynku energii elektrycznej nie pozwala określić, co się będzie na nim działo za 5, 10 czy 20 lat, a w takich perspektywach planuje się inwestycje w sektorze.
Również wiceprezes Taurona Krzysztof Zawadzki ocenił, że to rozwiązanie pozwoli starym blokom działać w czasie potencjalnych niedoborów mocy. "Bez tego, postępując racjonalnie, powinniśmy wystąpić o zgodę na zamknięcie tych bloków" - mówił Zawadzki.
Z kolei prezes GDF Suez Polska Grzegorz Górski zauważył, że najważniejsze jest, aby uczestnicy rynku mogli w sposób wolny o tę pomoc publiczną - czyli opłaty za dyspozycyjną moc - konkurować, bo wtedy zostanie ona zminimalizowana.
Wicepremier Janusz Piechociński zapowiedział jednak, że rząd będzie twardo negocjował warunki uczestnictwa w rynku mocy, "żeby nie poszedł taki sygnał, że regulator i operator znaleźli mechanizm podtrzymywania życia nieefektywnych bloków, co wcale nie gwarantuje żadnych nowych inwestycji". "Rynek domaga się zapłaty za utrzymanie nierentownych mocy wytwórczych, ale nie możemy w ten sposób premiować nieefektywności" - dodał.
"Apeluję o instrumenty, które ustabilizują sytuację, bo sytuacja polskich firm nie jest dobra" - mówił Paweł Mortas, prezes Rafako - spółki mającej brać udział w planowanych budowach elektrowni. Z kolei specjalista z zakresu prawa energetycznego dr Filip Elżanowski ocenił, że podobne do polskich problemy na rynku energii ma w zasadzie cały świat, rynek mocy uruchamia np. Kolumbia. "Opinia, choćby brytyjska, jest taka, że konfrontując bezpieczeństwo energetyczne i wolny rynek, trzeba jednak iść w kierunku bezpieczeństwa" - dodał.
Te propozycje z punktu widzenia wierzycieli i akcjonariuszy spółek energetycznych to krok w dobrym kierunku, ale dla sektora bankowego muszą być konkrety - dodał dyrektor ds. strategii i inwestycji PKO BP Paweł Borys. Przypomniał, że w ciągu ostatnich 10 lat ratingi spółek energetycznych i ich kapitalizacja spadły, a zadłużenie i ryzyko inwestycji wzrosło.
Debata "Opłacalność realizacji inwestycji w elektrowniach węglowych w Polsce" została zorganizowana w ramach projektu PAP Serwis Energetyka Ekstra. (PAP)
wkr/ drag/ mow/ asa/