Rzuć książki i do pracy
Na ile w szukaniu pracy liczy się wykształcenie? Czy w ogóle pracodawcy na to patrzą?
27.06.2011 | aktual.: 28.06.2011 10:56
Młody, piękny, z wykształceniem i doświadczeniem… takich pracowników przez wiele lat poszukiwali pracodawcy. Szybko jednak doszli do wniosku, że wszystkiego mieć nie można. Lepiej postawić na doświadczonego pracownika. Okazuje się więc, że bogate CV to skarb. Wiedza o tym nawet młodzi ludzie. Studenci przyznają, że gdyby przyszło im wybierać: staż w firmie, czy ślęczenie nad książkami w bibliotece, to bez wahania wybiorą to pierwsze. Dlaczego? Bo pracodawcy nadal cenią bardziej doświadczonych, niż wykształconych.
Wiedza na siłę
W minionym dziesięcioleciu prywatne szkoły wyższe zalewane były czterdziestoletnimi pracownikami, którzy bez odpowiedniego papierka nie mogli awansować lub nawet utrzymać się na stanowisku.
- Mało kogo obchodziło to, że zdobywanie wiedzy przez tych ludzi było czystą fikcją. Chodziło o papier – opowiada była kadrowa w prywatnym przedsiębiorstwie. - Trzy lata licencjatu i dyplom w kieszeni, choć często o przebytych studiach nie mieli bladego pojęcia. Lepiej by czas, który poświęcili na bezsensowne chodzenie do szkoły, spędzili na pracy. Wprawdzie nie mieliby papierka, ale zyskałoby przedsiębiorstwo.
Na szczęście te czasy minęły. Wiele się zmieniło. Szczególnie młodzi ludzie są zdania, że w obecnej sytuacji na rynku pracy studia właściwie są niepotrzebne. Jeżeli miałyby one pełnić tylko rolę gwaranta zdobycia zatrudnienia, nic nie da posiadanie kilku fakultetów lub nawet doktoratu – lepiej i taniej zrobić kursy spawacza czy z obsługi wózka widłowego.
Z wykształceniem bywa różnie
Młodzi coraz częściej zdają sobie sprawę, że pracodawcy niechętnie przyjmują osoby z licencjatem. Wybierają magistrów. Dla niektórych licencjat oznacza prawie to samo co matura, która nie przedstawia w dzisiejszych czasach zbyt dużej wartości.
- Często jednak młodzi ludzie zdobywają doświadczenie już w trakcie studiów, biorąc udział na przykład w obowiązkowych praktykach zawodowych – tłumaczy Aleksandra Pocheć-Stawowy, specjalista ds. rekrutacji Grafton Recruitment Polska.
Takie zachowanie doceniają przedsiębiorcy. Zwracają uwagę na zaradność i pomysłowość.
Skarb w firmie
Młody pracownik, który rwał się do pracy od najmłodszych lat może być skarbem dla firmy, nawet jeśli nie ma wykształcenia. Przecież w obecnych czasach szkołę można ukończyć na wiele sposobów.
- W prywatnych przedsiębiorstwach to pracodawca sam ustala, jakiej osoby, z jakim doświadczeniem czy wykształceniem potrzebuje na dane stanowisko – tłumaczy Łukasz Berg, Kancelaria Adwokacka Adw. Tomasza Posadzkiego w Gdańsku. - Samo zachowanie przedsiębiorcy polegające na zamieszczeniu ogłoszenia, z którego treści wynika, że poszukuje on pracownika z wykształceniem wyższym a następnie zatrudnienie na dane stanowisko osoby z wykształceniem średnim czy podstawowym (i odwrotnie) nie stanowi naruszenia prawa.
Czasami ważna jest szkoła
Jednak nie wszędzie jest tak kolorowo. Są miejsca w których na wybrane stanowiska zatrudnione mogą być osoby spełniające konkretne wymagania.
- Tak rzecz ma się w instytucjach publicznych – mówi Łukasz Berg, Kancelaria Adwokacka Adw. Tomasza Posadzkiego w Gdańsku. - Tutaj wymogi, jakie spełniać muszą kandydaci na pracowników uregulowane są co do zasady w przepisach prawa. Dla przykładu pracownikiem samorządowym zatrudnionym na podstawie umowy o pracę na stanowisku urzędniczym może być osoba, która posiada kwalifikacje zawodowe wymagane do wykonywania pracy na określonym stanowisku oraz posiada co najmniej wykształcenie średnie. Zatrudnienie osoby niespełniającej wymagań, o których mowa w ustawie, stanowi naruszenie prawa.
ml/MA