Społecznie akceptowalna jawność pensji

Czy pracownicy mają prawo wiedzieć jakie zarobki otrzymują osoby na podobnych stanowiskach w firmie?

Społecznie akceptowalna jawność pensji
Źródło zdjęć: © Thinkstock

09.09.2013 | aktual.: 09.09.2013 11:24

Czy pracownicy mają prawo wiedzieć jakie zarobki otrzymują osoby na podobnych stanowiskach w firmie? Czy w polskich realiach jawność wynagrodzeń jest w ogóle możliwa? A może wcale nie chcemy wiedzieć, że kolega obok zarabia 500 zł więcej…

Jest taki dowcip - Szewc w Białymstoku położył się chory do łóżka, bo krawiec z Siedlec wygrał 6 w totolotka. I coś w tym jest. Kwestia jawności wynagrodzeń od dawna w naszym kraju jest bardzo kontrowersyjna. Być może wynika to z uwarunkowań społecznych, a może z doświadczeń historycznych i faktu, że nie wszystko przyszło nam łatwo. Tak czy owak - przywiązujemy dużą wagę do ochrony swojej prywatności, tym bardziej do faktu ile tak naprawdę zarabiamy.

Sąd w roli głównej

I jak to w Polsce bywa, ta drażliwa kwestia otarła się o Sąd Najwyższy. Wydał on wyrok ws. jawności wynagrodzeń, który wyraźnie mówi, że pracownicy mogą się między sobą wymieniać informacjami o wysokości swoich pensji. Pracodawca nie może im tego zakazać. Sąd Najwyższy uznał, że jeśli ujawnienie ma przeciwdziałać dyskryminacji płacowej, to jest dopuszczalne. Firma nie może za to ukarać pracownika. Wg ekspertów prawa pracy pracownicy mogą wystąpić do pracodawcy z pytaniem, jakiej wysokości są zarobki na podobnych stanowiskach i powinni otrzymać takie informacje, jednak bez podania konkretnych nazwisk. Gdyby pracodawca odmówił udzielenia takich informacji, to istnieje prawdopodobieństwo, iż za taką samą pracę wypłaca różne pensje, a to jest już praktyką dyskryminującą, która może znaleźć swój finał w sądzie. Nie można również ukarać pracownika, jeśli opowiada w firmie o swoich zarobkach. Takie działanie pracownika ma faktycznie sens m.in. w przypadku kiedy taką samą pracę wykonuje mężczyzna i kobieta, a
istnieje podejrzenie nierówności płac. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że kobiety zarabiają o 15 proc. mniej niż mężczyźni. Wiec Panie mają tutaj pole do popisu. Załóżmy hipotetycznie taką sytuację, kiedy możemy się dowiedzieć, że Katarzyna, która siedzi przy biurku obok nie tylko ciągle wychodzi na papierosa, spóźnia się regularnie do pracy, non stop załatwia przez telefon prywatne sprawy i generalnie jest leniem, zarabia o 600 zł więcej. I jak sobie z tym poradzić?

Jako naród mamy skomplikowaną psychikę. Nie lubimy, kiedy komuś powodzi się lepiej, kiedy ktoś ma lepszy humor niż my i to kilka razy z rzędu, kiedy ciągle się uśmiecha. Zazdrościmy, kiedy ktoś lepiej wygląda niż my, pojechał na fajniejsze wakacje więc co tu się dziwić, że jak tylko dotrze do nas „sprawdzona” informacja, że ten ktoś zarabia więcej niż my, to od razu jesteśmy nastawieni na „nie” i wiemy, że na pewno jesteśmy oszukani, czujemy się mocno sfrustrowani, gdyż odwalamy tą samą pracę za dużo niższą pensję, a ten ktoś z pewnością ma układy z szefem i stąd jego wyższe wynagrodzenie. Dla nas, jako dla narodu, jest to społecznie proste i jasne, tak samo jak fakt, że najlepiej kiedy inni wokół nas mają gorzej i więcej narzekają niż my. Tak już mamy. Czy gdybyśmy zaakceptowali jawność pensji to mielibyśmy szansę na stanie się bardziej otwartymi na innych?

Całkowite ujawnienie zarobków każdego z pracowników jest trudną kwestią, przede wszystkim dlatego, że może prowadzić do powstania animozji i obniżenia morale w organizacji. Ludzie w kwestiach wynagrodzeń są bardzo wyczuleni na wszelkie oznaki tego, co w ich oczach może oznaczać „niesprawiedliwość” – tłumaczy Maciej Bąk, ekspert w Grupie Pracuj, do której należy portal Pracuj.pl. Jeśli jeden pracownik dowie się, że zarabia nawet o niewielką kwotę mniej od kolegi pracującego na tym samym stanowisku, często będzie się chciał dowiedzieć z czego wynikają te różnice. Dlatego niezbędne w takiej sytuacji byłoby ujawnienie nie tylko faktycznych płac, ale również całego systemu ustalania wynagrodzeń.

Te systemy oparte o tzw. „siatki płac” to przeważnie skomplikowane mechanizmy, których zadaniem jest przełożenie wielu różnych i często nieporównywalnych wskaźników i zmiennych związanych z konkretnym pracownikiem na jego wynagrodzenie. Bardzo często po prostu nie da się ich wytłumaczyć w przystępny i zwięzły sposób. Wielokrotnie to właśnie drobne niuanse związane z danym pracownikiem sprawiają, że wykonując taką samą pracę, jak jego koledzy, otrzymuje wyższe wynagrodzenie (np. mieszka w sąsiedniej miejscowości i wynegocjował odpowiednio wyższą kwotę pozwalającą mu na opłacenie kosztów dojazdu). - Tak więc z jednej strony oznacza to duże prawdopodobieństwo negatywnego przełożenia na atmosferę w firmie, a z drugiej - ogrom pracy ze strony działów HR, które musiałyby wyjaśnić meandry bardzo skomplikowanych systemów, których nie da się streścić w prostych słowach – podsumowuje Bąk.

Mocny projekt

OPZZ przygotowuje projekt, w którym każda firma musiałaby ujawnić pracownikom zarobki wszystkich zatrudnionych. W praktyce każdy wiedziałby, ile w jego firmie zarabiają pozostali. Idąc dalej, taka świadomość płac szybko przekroczyła by firmowe mury i wkrótce wiedzielibyśmy ile zarabiają pracownicy z innych firm. OPZZ uważa, że takie działanie miałoby dwa zasadnicze plusy – po pierwsze pomogłoby w zrównaniu płac kobiet i mężczyzn. Drugim plusem byłaby wiedza na temat zarobków osób zajmujących ważne funkcje w życiu państwa.

Faktycznie, całkowite utajnienie płac, które obowiązuje w większości organizacji w Polsce, nie wydaje się być do końca dobrym rozwiązaniem. Powoduje ono bowiem, że zarówno pracownicy jak i pracodawcy poruszają się po niepewnym gruncie niewiedzy o faktycznej sytuacji na rynku pracy. Pracownik przygotowując się do rozmowy rekrutacyjnej często zadaje sobie pytanie – o jakich kwotach mówić, żeby nie pokazać się w niekorzystnym, nieprofesjonalnym świetle. W swojej dotychczasowej pracy może pozostać w sferze domysłów – czy już jest czas poprosić o podwyżkę? Czy ktoś inny na podobnym stanowisku zarabia lepiej? - wyjaśnia Bąk. Pracodawcy już od dłuższego czasu starają się zmniejszyć trochę niepewność związaną z ustalaniem wynagrodzeń poprzez korzystanie z usług firm zewnętrznych oferujących raporty wynagrodzeń, czyli statystyczne zestawienia płac obowiązujących w firmach biorących udział w ankietach. Raporty te mają za zadanie podpowiadać jak kształtuje się sytuacja na rynku pracy na poszczególnych stanowiskach i
jakimi kwotami należy operować, żeby móc konkurować o najlepszych pracowników. Cele, jakie przyświecały twórcom projektu są szczytne. Równe płace kobiet i mężczyzn, czy jawna informacja o wynagrodzeniach osób publicznych - to faktycznie ma sens. Podobnie jak i w przypadku finansów spółek skarbu państwa, a także umów z instytucjami rządowymi. I na tym koniec, ponieważ całkowite ujawnienie wszystkich pensji mogło by się zakończyć skrajną agresją i zawiścią wobec lepiej zarabiających, co niewykluczone mogłoby również prowadzić do aktów przemocy, zawiści. Ludzie mogą obawiać się jawności pensji z powodu ewentualnych akcji rabunkowych, napadów czy porwań dla okupu. Ponadto, jeśli wiemy ile zarabiają inni (zwłaszcza jeśli więcej od nas) jesteśmy bardziej sfrustrowani i mniej zadowoleni ze swoich zarobków. Jawność pensji w obecnej sytuacji spowodowałabym skrajne zachowania, być może i wrogość do kolegi z działu, co w ostateczności odbiło by się na kondycji firmy i doprowadziło do wojny firmowej. Co odważniejsi
zrobili by od razu awanturę, dlaczego zarabiają mniej niż inni, i dlaczego nikt nie docenia ich umiejętności. Nie bez znaczenia jest również nasza zawodowa mentalności, i z pewnością dość szybko pracodawcy zaczęliby obchodzić ten przepis rozbijając wynagrodzenia na kilka spółek i kilka umów (lub umowy o pracę łączone z umowami cywilno-prawnymi).

GIODO w roli głównej

Należy wspomnieć również o fakcie, że pomysł jest sprzeczny z ustawą o ochronie danych osobowych. GIODO podkreśla, że założenia projektu OPZZ są niezgodne z prawem i Konstytucją. Obowiązuje nas bowiem kodeks pracy, który dane o pensjach określa jako chronione. To dobro osobiste pracownika. Konstytucja i kodeks pracy mówią, że każdy powinien być równo traktowany i sprawiedliwe wynagradzany. Jednak wpadamy tutaj trochę w paranoję prawa, gdyż jak mamy ocenić, czy jesteśmy sprawiedliwie wynagradzani, jeżeli nie mamy możliwości porównania i nie znamy zasad wynagradzania czy stawek płac w firmie na takich samych czy podobnych stanowiskach.

Kraje skandynawskie szczycą się jawnością pensji, np. w Norwegii PIT-y wszystkich obywateli można znaleźć w Internecie. W USA pensje w administracji publicznej są jawne. Z kolei spółki giełdowe, a jest ich tam ok. 4 tys., podają pensje pięciu najlepiej zarabiających menedżerów, czyli ok. 20 tys. osób. W 2005 roku wprowadzono podobny obowiązek w Polsce. Co roku ujawniane są wynagrodzenia 1,5 tys. menedżerów.

- Polscy pracodawcy dają się powoli przekonać do rozwiązania w postaci ujawnienia przedziałów (tzw. „widełek”), w jakich mogą kształtować się płace na poszczególnych stanowiskach. Dzięki temu każdy z pracowników wie, w jakim miejscu „widełek” obecnie się znajduje i czy w związku z tym może np. zacząć szukać argumentów do zwrócenia się o podwyżkę. Jednocześnie może przekonać się, czy planowana przez niego ścieżka kariery i ewentualne inwestycje jakie musi ponieść, aby ją rozwijać (np. dodatkowe kursy, wykształcenie), mają szansę się zwrócić. Dobrze opracowany system takiego ujawnienia danych może okazać się świetnym motywatorem do rozwoju kariery i w ogólnym rozrachunku – doskonałą okazją do rozwoju całej organizacji. Musi jednak uwzględniać dość szczegółowo każdy szczebel stanowisk, wraz z przypisanym mu przedziałem wynagrodzeń jak i wymagań koniecznych, aby go osiągnąć – podsumowuje Bąk.

Na zachodnich rynkach pracy przy znacznej części ogłoszeń rekrutacyjnych można się spotkać z przedziałami wynagrodzenia, jaki potencjalny pracodawca jest w stanie zaoferować na konkretnym stanowisku. W polskich realiach taka praktyka dopiero raczkuje np. aktualnie w serwisie Pracuj.pl wśród 24 tys. ogłoszeń o pracę zaledwie około 1 tysiąca zawiera przedział oferowanego wynagrodzenia.

Czy projekt OPZZ ma szanse i tym samym szykuje nam się rewolucja w zakresie jawności wynagrodzeń? A może to zwykły chwyt marketingowo – polityczny? Czas pokaże, jednak jedno jest pewne – w tej chwili jako naród nie dojrzeliśmy do stanu jawności naszych pensji, i akceptacja takiego projektu nie będzie dobrym krokiem.

Pytania do Czytelnika:

Czy chcesz ujawnić ile zarabiasz, i wiedzieć ile zarabia twój kolega? Czy znasz zasady wynagradzanie w Twojej firmie? Zapraszam do dyskusji.

Agnieszka Tarnowska,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (87)