Sushi? Nie, dziękuję, żona zrobiła kanapkę
Przychody zakładowych barów i stołówek w Niemczech spadły w 2009 r. o 6 proc. w stosunku do roku poprzedniego
Przychody zakładowych barów i stołówek w Niemczech spadły w 2009 r. o 6 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Powód – w ramach oszczędności nasi zachodni sąsiedzi przynoszą do pracy kanapki.
Kryzys dał się Niemcom we znaki. Już nie tylko kanclerz Angela Merkel mówi o zaciskaniu pasa. Równie stanowczy i konsekwentni w oszczędzaniu są pracodawcy i pracownicy. Pierwsi przestali dopłacać do zakładowych posiłków. W związku z czym ci drudzy zaczęli omijać firmowe jadłodajnie – i zamiast droższych produktów „bio” i potraw „kuchni międzynarodowej”, wcinają swe własnoręcznie zrobione kanapki. Jak pisze monachijski dziennik „Süddeutsche Zeitung”, Niemcy „lekceważą odtąd ciepłe posiłki i łaskawiej patrzą na pamiątkę z dawnych biedniejszych czasów: drugie śniadanie przynoszone z domu”.
Zmiana żywieniowych zwyczajów nie mogła pozostać bez wpływu na kondycję tamtejszych zakładowych stołówek i firm cateringowych obsługujących biznes – ich przychody spadły w 2009 r. o 6,2 proc. w stosunku do roku poprzedniego, do poziomu 5,2 miliarda euro.
MK